Podobno sam Jarosław Kaczyński złożył Zuzannie Kurtyce propozycję startowania do senatu w nadchodzących wyborach. Sprawę natychmiast smakowicie skomentował wypróbowany Rysio Czarnecki zestawiając wdowę z "winnym" śmierci jej męża ministrem Klichem, który również wystartuje do senatu z Krakowa. Można to opisać jedynie dosadnym: "Tonący brzydko się chwyta".
A jednak sprawa mnie dręczy, dręczy mnie od roku, od kiedy zacząłem czytać pierwsze wypowiedzi pani Zuzanny, kiedy wysłychałem jej połajanek wobec Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich, kiedy zobczyłem ją pierwszy raz w Telewizji Trwam.
I mogę powiedzieć, tylko ze smutkiem: Brawo Pani Zuzanno. Świetnie się Pani nadaje na senatora PIS ! Taki własnie powinien być senator tej partii, takimi sobie własnie wyobrażam sobie członków tej partii.
Bo co też pani przez ten rok zrobiła ?
Założyła Pani Stowarzyszenie i skonfliktowała się z potomkami tych, którym Pani mąż jechał oddać cześć
Zebrała Pani 330 tys. podpisów pod petycjami i dostarczyła wszędzie gdzie należało.
Była Pani w Brukseli i wspierała całą sobą wyprawę Macierewicza i Fotygi do USA
Blogowała Pani w odpowiednim miejscu (blogpress) i oczywiście korzystając z najlepszych wzorów poróżniła się Pani z wydawcami tej platformy
Wystąpiła Pani Radiu Maryja i Telewizji Trwam
Obsobaczała Pani nieprawomyślne publikacje na temat Smoleńska i chwaliła prawomyślne.
Autoryzowała Pani odpowiedni napis na tablicy i zapewne przytwierdzała ją Pani do głazu.
Protestowała Pani przeciwka zdjęciu tablicy i umieszczeniu tam innej
Walczyła Pani o pamięć Żołnierzy Wyklętych
Atakowała Pani przy każdej nadarzającej się okazji złego premiera Tuska i złego prezydenta Komorowskiego i złego prezydenta Miedwiediewa i złego prezydenta Putina
I popierała Pani słowa o kondominium, o zdradzie i wszsytkie inne słowa i wypowiedzi jakie należało popierać.
I zrobiła Pani i powiedziała jeszcze mnóstwo innych rzeczy, których nie jestem tu w stanie wyliczyć.
I za całą tą ogromną energię i wiele inicjatyw i wielki zapał należy się Pani bezsprzecznie fotel senatora.
Mnie jednak zabrakło w tej całej gigantycznej logorei najeżonej zdradą, zbrodnią, odpowiedzialnością, Tuskiem, Putinem, Komorowskim i nawet Żołnierzami Wyklętymi jednego jedynego słowa:
"Janusz"
I nie "Janusz Kurtyka prezez Instytutu Pamięci Narodowej" ale po prostu:
"Janusz"
np. w zdaniu:
"Lubiłamkiedy Janusz mnie przytulał",
albo "Najbardziej lubiłam kiedy Janusz zabierał chłopaków na basen i mogłam spokojnie wyciągnąć się na tarasie"
albo "Kiedy się poznaliśmy Janusz była taki nieśmiały"
albo "Imponowały mi jego spokój i konsekwencja"
albo "Kiedy wybuchła ta afera z Katarzyną Hejke Janusz mnie przytulił i powiedział: zaufaj mi"
albo "Najbardziej lubiłam kiedy Janusz ugotował zupę pomidorową był w tym doskonały"
i wiele jeszcze podobnych zdań w których zamiast Tuska, Putina, zdrady, odpowiedzialności, Jarosława Kaczyńskiego wystąpi najbliższy Pani człowiek czyli
"Janusz"
I wreszcie niech Pani pozwoli na moją własną refleksję, Kiedy umrę a pamięć o moich miernych dokonaniach będzie leżała w rękach jakiejś wdowy nie chciałbym aby zakładała ona Stowarzyszenia, Fundacje, nie będę też chciał, żeby biegała od medium do medium i obsobaczała wszystkich i wszystko co w jej mniemaniu przyczyniło się do mojej śmierci, bo nie chciałbym aby pamiętano mnie jako ofiarę spisków, tajnych służb, rządów i siepaczy na ich usługach. Nie chciałbym aby stypendyści widzieli we mnie Prezesa. Natomiast chciałbym aby wiedzieli, że kochałem życie, swoją żonę, chłopaków i że robiłem najlepiej to co uważałem za swoje powołanie, że umiałem ugotowac zupę pomidorową i napisać fascynującą ksiązkę, że byłem człowiekiem.
I tego samego chciałbym dowiedzieć się o: "Januszu"
Inne tematy w dziale Polityka