tkwtkw tkwtkw
1334
BLOG

PIS chce budżetu bez deficytu

tkwtkw tkwtkw PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 61

Budżet bez deficytu - brzmi wspaniale, ale politycznie to błąd.

Zadłużenie samo w sobie nic nie oznacza, ważna jest wielkość zadłużenia wobec dochodów. Jeśli procentowo zadłużenie wobec PKB spada, to znaczy że za ileś lat spłaci się zadłużenie niewielkim wydatkiem. Jest to jasne dla każdego, że mając dochodu 1000 zł trudno spłacić dług 40%, bo to oznacza 400 zł.  Ale jeśli przy dochodzie 1000 zł trzeba spłacić 1%, to jest to tylko 10 zł i jest to banalnie łatwe. Tak więc z punktu widzenia dłużnika systematyczna poprawa relacji długu do dochodów jest rozwiązaniem dobrym. Oczywiście kwestia jest taka, czy uda się w czasie liczonym na wiele lat (20 ? 30 ?) utrzymać tendencję spadku zadłużenia do dochodów.


Brak deficytu oznacza mniejsze inwestycje. Inwestycje mają to do siebie (a przynajmniej tak się zakłada), że przynoszą zyski. Dobra inwestycja na kredyt - to znaczy taka, która przyniesie zyski większe niż koszt kredytu - jest jak najbardziej czymś pozytywnym.


Kolejny aspekt to polityka. Im mniej pieniędzy w budżecie tym mniejsze możliwości dla władzy, w szczególności możliwości finansowania tego, co wyborcy dobrze ocenią i zagłosują za taką władzą. Wiem, brzmi to i cynicznie i kłóci się z powszechnymi oczekiwaniami żeby rząd nie zadłużał nas, obywateli, ale każdy rząd to robi, więc nam, obywatelom, pozostaje oceniać, który robi to najsensowniej i na taki rząd głosować.


Na 1,5 miesiąca przed wyborami, wobec bardzo niewygodnego dla PIS upublicznienia tego co robił Piebiak (bo to było złe, nie ma co się oszukiwać, choć to pikuś wobec takich przekrętów jak Amber Gold czy VAT - afery PO dotyczyły nas wszystkich i to finansowo, rozsyłanie maili dotyczyło tylko sędziów i to niefinansowo), taka deklaracja - budżet bez deficytu - to da polityczne punkty. Ale potem mogą zadziałać negatywnie albo czynniki jakie opisałem wyżej, albo trzeba będzie w kolejnym budżecie jednak deficyt zrobić, co zostanie źle przyjęte przez wyborców. Być może PIS na to liczy - jednorazowo, przed wyborami, zrobi budżet bez deficytu a potem, po wygranych wyborach, deficyt przywróci w kolejnych budżetach - tylko będzie musiał to dobrze rozegrać propagandowo, bo z góry wiadomo, że opozycja natychmiast ich zaatakuje. Na szczęście dla PIS opozycja, jak rządziła, to deficyty zawsze miała i to duże, więc PIS propagandowo powinien sobie poradzić.


Ostatnie 4 lata pokazały, że PIS to nie jakaś banda przygłupów (jak wmawiano nam to przez 8 lat), że w sprawowaniu władzy wcale nie są mniej sprawni niż obecna opozycja a w kwestiach gospodarczych i ludzkich zostawili opozycję daleko w tyle. I wyborcy to widzą, sondaże tak pokazują.

tkwtkw
O mnie tkwtkw

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka