Tomasz Matynia Tomasz Matynia
67
BLOG

Bronisław Komorowski - wybór rozsądku czy przypadku?

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 9

 

Ludzie, którzy oddali swój głos w wyborach prezydenckich na Bronisława Komorowskiego mieli dwie drogi do urny. Jednych kierowała rzeczywista potrzeba rozsądnej współpracy i wiara w nią. Ta druga grupa, nie wiadomo na ile liczna, głosowała przeciw projektowi Polski prezentowanemu przez Jarosława Kaczyńskiego. Właśnie te dwie drogi opisują projekt przyszłej prezydentury. Z jednej strony może to być dobra, działająca prezydentura. Bronisław Komorowski w tej wizji jest człowiekiem samodzielnym, kierującym się rzeczywistą potrzebą państwa i jego obywateli. Druga wizja jest diametralnie inna i wpisuje się w strategie wyborczą Platformy Obywatelskiej przed dwoma następnymi wyborami.
            Komorowski zostaje prezydentem z niewielką przewagą głosów, jeszcze mniejszą niż ta z 2005 roku. W wielu środowiskach wynik wydawał się być zaskoczeniem. Jednak nie wynik decydował będzie o sposobie sprawowania urzędu i nie on ma wpływ na jego znaczenie. Już teraz podstawowym dla mnie pytaniem jest to, czy Bronisław Komorowski za 5 lat stanie do walki o drugą kadencje? Właśnie w tym pytaniu kryje się odpowiedź na znacząco wiele pytań, dotyczących kształtu jego potencjalnej prezydentury. Donald Tusk rezygnując z ubiegania się o urząd, przekazał opinii publicznej informacje o tym, że na prezydenturę zostawia sobie jeszcze czas. Czy czas ten znajdzie swoje spełnienie właśnie w roku 2015?
            Wracając do sposobu działania prezydenta w czasie jego pięcioletniej kadencji. Komorowski musi wybrać jedną z dwóch dróg. Albo będzie prezydentem otwartym, skupiającym wiele środowisk, działającym samodzielnie(przemawiać może za tym jego zapowiedź o kształcie kancelarii oraz szybkie zrzucenie jarzma partyjności). Z drugiej strony prezydent Komorowski ma szansę być osobą od zatwierdzania politycznych planów Donalda Tuska i rządzącej Platformy Obywatelskiej. Świadczyć mogą o tym doniesienia w sprawie belwederskiego sprawowania urzędu oraz działanie sprzed wyborów, kiedy podpisywał wszystko, co zostało podsunięte przez rząd, korzystając z uprawnień wykonującego obowiązki prezydenta. Oba sposoby wykazują różnicę jakościową w działalności prezydenta.
            Głowa państwa ma kilka działów funkcjonowania nadanych jej przez konstytucje. Wiemy już na pewno, że Bronisław Komorowski będzie prowadził własną politykę nominacji i odznaczeń wojskowych. Niewątpliwie zna realia wojska i to on będzie mógł się tam bezproblemowo poruszać. Na tym, czy te nagrody będą trafiały do odpowiednich ludzi, w dużej mierze zaważy osobisty stosunek prezydenta do konkretnych osób, które pamięta ze swojego urzędowania w MON. W polityce zagranicznej pojawia się pierwszy problem prezydenta. Istnieje znaczny dysonans między Radosławem Sikorskim, a Bronisławem Komorowskim w rozumieniu zasadniczych kierunków polskiej polityki zagranicznej. Uwidoczniły to nie tylko prawybory. Będzie to znakomita próba dla Bronisława Komorowskiego. Jeśli zrezygnuje całkowicie z aktywności międzynarodowej na rzecz rządu, a zwłaszcza Sikorskiego, będzie to znaczyło o jego podporządkowaniu i zależności. Ta sprawa jest pierwszą sferą konfliktującą dwa ośrodki władzy.
            Często zastanawia się nad tym, czy prezydent Komorowski będzie korzystał z weta. Ja uważam, że na pewno nie będzie to miało miejsca do wyborów parlamentarnych, prawdopodobnie na jesieni przyszłego roku. Chyba że będzie to weto sterowane, bądź weto ustawy, którą przepchnęłaby w tym parlamencie egzotyczna koalicji PiS, SLD, PSL. Weto nie może być narzędziem w rękach Komorowskiego, po tym jak cała kampania była podporządkowana wypominania tego faktu, śp. Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Jeśli dojdzie do sytuacji sprzecznej z linią prezydenta, prezydent najprawdopodobniej ustąpi. Chyba, że będzie celowo prowadził do odcięcia się od obozu z którego się wywodzi. Nie będąc entuzjastą pomysłu  Komorowski wie, że i dla niego, i dla rządu będzie lepiej, gdy weta używał będzie rzadko. Co jednak w sytuacji, gdy w roku 2011 dojdzie do zmiany na stanowisku premiera, i co jeśli tym premierem będzie ktoś z opozycji? Nie jestem w stanie, jak na razie, wyobrazić sobie takiej sytuacji. Będzie to najczarniejszy koszmar prezydenta Komorowskiego. W tej sytuacji zapewne wejdzie w rolę prezydenta blokującego, chyba że dojdzie do znaczącego zwrotu w stosunkach pomiędzy nim, a Donaldem Tuskiem.
            Czy taki zwrot w stosunkach między tymi politykami jest w ogóle możliwy, i co może być jego ewentualną przyczyną? Dziś zarówno Komorowski, jak i Tusk, są od siebie uzależnieni. Prezydent złożył w kampanii obietnice, których realizacja leży tylko i wyłącznie w kompetencji rządu i koalicji parlamentarnej. To znacząco będzie wpływać na stosunki między oboma panami. Komorowski wydaje się także mieć dług wdzięczności wobec przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Po części dzięki niemu został on prezydentem. W tym miejscu w świadomości mam tak samo, rezygnacje Tuska z ubiegania się o ten urząd, ale także wystąpienie na Zjeździe PO pomiędzy I, a II turą wyborów. Jednak Tusk bez prezydenta nic nie zrobi, gdy oczywiście założymy, że coś robić chce. Komorowski także wygrał te wybory dla Platformy. Mały zwrot może się jednak pojawić dosyć szybko. Pierwsze zgrzyty przyjdą przy układaniu kancelarii. Zapowiedź w tej sprawie jest taka, że niewiele będzie tam osób związanych z Platformą Obywatelską. Premier może chcieć obsadzić swoich ludzi w Kancelarii Prezydenta. Przez to pomiędzy panami może dojść do realnego konfliktu. Celowo używam słowa „realnego”, bo mam świadomość istnienia konfliktów sterowanych. Jest jednak większa przyczyna, która może wykrzesać prawdziwą wojnę pomiędzy pałacem, a Tuskiem. Wystarczy, że Komorowski poczuje władzę. Zacznie budować wokół siebie własne środowisko polityczne, skonstruuje alterPO.
            Wszystkie rozważania kończą się na pytaniu: czy Bronisław Komorowski będzie prezydentem samodzielnym? Przeszłość daje różne odczucia. Pamiętamy słynną lodówkę marszałka, przez którą przepływały tylko projekty rządowe i projekty Platformy. Wiemy jednak także o poparciu wielu środowisk dla Komorowskiego, choćby elity dawnej Unii Wolności. Czy wokół Komorowskiego zbuduje się nowa inteligencka partia na wzór UW? Dziś zadaje tylko pytania. Nie chcę do końca przewidywać zachowań prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jako człowiek i polityk musi udowodnić, że głos na niego oddany był warty więcej niż głos na kogoś innego.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka