Czy przypominają sobie Państwo, ile przeróżnych sondaży publikowano w mediach w czasach rządów Leszka Millera i Marka Belki? To było już dobre kilka lat temu, ale muszą Państwo przyznać, że na pewno znaczniej mniej niż dzisiaj. Czemu ostatnio mamy więc tyle sondaży, co gazet czy stacji telewizyjnych?
Za czasów Leszka Millera sondaże służyły głównie koalicji rządzącej, a że z każdym miesiącem rządów SLD traciło swoje poparcie, to zapewne dlatego Leszek Miller nie był zainteresowany przyglądaniem się spadającym wykresom. Gdy w 2005 roku wybory do Parlamentu wygrał PiS, sondaże bombardowały nas z każdej strony. A to TVN24, a to "Wyborcza" czy "Wprost", nie wspominając już o portalach internetowych. Tylko czy tydzień po wyborach PiS-owi potrzebny był sondaż pokazujący zaufanie do rządu Kazimierza Marcinkiewicza? Nikt o zdrowych zmysłach nie powie przecież, że taki był w tym wypadku cel sondażu. Po co więc już tak szybko po wyborach publikowane były te sondaże? Kto miał w tym jakiś interes? PO? SLD? A może nie żadna partia?
Wracając do czasów SLD czytelnicy tzw. tygodników opinii, a więc "Wprostu", "Polityki" i "Newsweeka" mieli jasność jakich artykułów spodziewać się w tych gazetach. Zwolennicy SLD zawsze mogli liczyć na niezawodną "Politykę", natomiast "Wprost" i "Newsweek" na pewno były w opozycji do ówczesnej koalicji. Czasy rządów Leszka Millera to też czas gdy media elektroniczne zaczynały mocno zaznaczać swoją obecność. Tak więc wyżej wymienione tygodniki zaczynały martwić się o swoją przyszłość i musiały zacząć coś zmieniać, by ich sprzedaż nie spadła "na łeb na szyję". Z ówczesnych sondaży wynikało, że poparcie na zbliżonym, wysokim poziomie miał PiS i Platforma Obywatelska. Tak więc tygodniki opinii zaryzykowały. "Polityka" nie była już tak ewidentnie pro-sldowska. Z każdym numerem uwidaczniały się nowe sympatie dziennikarzy "Polityki", a mianowicie platformerskie. Pan Żakowski, pani Paradowska w niemal każdym numerze ostro uderzali w rządy Kazimierza Marcinkiewicza czy potem Jarosława Kaczyńskiego. Nawet artykuły nie dotyczące stricte polityki często zawierały w sobie krytykę PiS-u, przy jednoczesnej pochwale PO. Trochę mniej gwałtowną, ale jednak podobną metamorfozę przeżył "Newsweek". Trzeba jednak przyznać, że w porównaniu do ówczesnej "Polityki", "Newsweek" był wzorem obiektywizmu. Inną drogę przyjął "Wprost", który poparł PiS, ale podobnie jak w przypadku "Newsweeka" nie było to jakieś nachalne poparcie partii braci Kaczyńskich.
Po przyspieszonych wyborach parlamentarnych media ciągle karmią nas kolejnymi sondażami, które pokazują już znaczną przewagę PO nad PiS-em. "Polityka" więc mogła być zadowolona, bo przyjęła "trafną" wizję swojej gazety i podobnie jak od 40 do 50% ankietowanych osób nadal popierała PO i czyni to do dzisiaj. "Newsweek" przestał już być umiarkowaną gazetą i również zaczęły się w nim pojawiać coraz większe ilości artykułów prorządowych. Niedawno nawet Aleksander Kaczorowski napisał tam felieton, w którym jawnie popiera Janusza Palikota i jego tworzące się ugrupowanie. Opisuje m.in, że mogą do niego przyłączyć się Kazimierz Kutz, Marek Borowski czy Andrzej Celiński. Dużą zmianę przeżył wreszcie "Wprost". Stanisława Janeckiego na czele pisma zmienił Tomasz Lis i już w pierwszym numerze po zmianie władzy było widać tę zmianę światopoglądową. Szybko pozbyto się propisowskich dziennikarzy, na ich miejsce zaproszono między innymi Magdalenę Środę. "Wprost" stracił się sporo czytelników popierających PiS, ale zyskał dużo więcej osób głosujących na partię Donalda Tuska. Mamy więc dziś sytuację, że wszystkie 3 tzw. tygodniki opinii stają się tubą propagandową PO. Tomasz Lis już się cieszy, że takiej sprzedaży jak w sierpniu 2010 roku periodyk nie miał od dawna, a więc cel został osiągnięty...
Co jeszcze łączy te 3 tygodniki? Wszystkie mają zagranicznych właścicieli, co jeszcze dobitniej pokazuje, że w tych gazetach nie chodzi o rzetelne dziennikarstwo tylko o jak największy zysk i pisanie "pod publiczkę".
Są jeszcze oczywiście jakieś tytuły, które nie popierają PO, jak np. "Krytyka Polityczna" (SLD) czy "Najwyższy Czas" (UPR), ale mają one bardzo niewielką sprzedaż. Jedynym chyba tygodnikiem, który w ostatnim czasie powiększył grono swoich czytelników jest "Gazeta Polska" jawnie popierająca PiS. Może to być efekt przejęcia tzw. sierot po "Wproście" ery Janeckiego...
Tak więc uważam, że sondaże już dawno nie służą tylko politykom, ale niestety także mediom, w których sztaby marketingowców obserwując rosnące bądź malejące słupki popracia, podejmują decyzje, jak się zmieniać, by zwiększyć sprzedaż. Smutne to...
Inne tematy w dziale Polityka