Ostatnio wiele mówi się o obchodach pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Komentatorzy wnikliwie analizują wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i zastanawiają się, czy kampania wyborcza już się rozpoczęła, czy jeszcze nie. Według mnie tak, ale nie o tym chciałbym teraz napisać. Wszyscy interesują się Kaczyńskim, a mało kto mówi o proteście Solidarnych 2010. To jak są traktowani przez Straż Miejską musi przecież budzić zainteresowanie.
Pamiętają Państwo protest pielęgniarek za rządów PiS? Protest trwał blisko miesiąc, zostały rozbite namioty i jakoś nikt pielęgniarek nie wyganiał. Wręcz przeciwnie, część z nich została zaproszona na rozmowy. A czy ktoś chce rozmawiać z Ewą Stankiewicz? Niedawno również mieliśmy protest pielęgniarek i również wobec nich nie użyto siły.
A pod Pałacem Straż Miejska bije dziennikarzy, demontuje namiot Solidarnych, gasi znicze, zbiera z ulicy tulipany... Trudno podejrzewać, by to Straż Miejska podejmowała decyzje w sprawie traktowania Solidarnych 2010. Zapewne gabinet Hanny Gronkiewicz-Waltz macza w tym palce, ale w ten sposób tylko zwiększają poparcie dla działań Ewy Stankiewicz. Co prawda na tę chwilę działania Solidarnych 2010 powodują głównie śmiech, ale stopniowo świadomość Polaków zaczyna się budzić.
Cofnijmy się teraz do wydarzeń z 10 marca 2011 roku. Pamiętają Państwo jak niejaki Dominik Taras vel. Rambo zapowiadał swoją manifestację na 10 kwietnia? Gdzie oni byli 10 kwietnia? Nie było ich? Według mnie byli, ale po kolei. Celem akcji Rambo było wyśmiewanie i przeszkadzanie osobom broniącym Krzyża lub tak jak ostatnio oddających hołd Lechowi Kaczyńskiemu. Niektórzy twierdzą, że Dominik Taras jak zobaczył tłumy pod Pałacem Prezydenckim to przestraszył się i zrezygnował ze swojej kontrmanifestacji. Ja jednak mam inne zdanie. Manifestacji Rambo nie było, bo jego rolę świetnie spełniała i nadal to czyni Straż Miejska. Może nikt nie sika na znicze, nie rozrywa pluszowych kaczek na strzępy, ale nikt o zdrowych zmysłach nie powie, że swoimi działaniami służby miejskie wspomagają Solidarnych 2010. Smutne to, bo protest Ewy Stankiewicz nie służy tylko jej celom, ale każdemu, komu zależy na maksymalnej suwerenności Polski. A że PO na tym nie zależy, to Dominik Taras może się zająć pozowaniem do zdjęć z bronią, bo jego dzieło ma już kontynuatorów w czarnych mundurach...
Inne tematy w dziale Polityka