Tomasz Miller Tomasz Miller
1228
BLOG

Zamach na zamach, czyli jak skutecznie blokować odmienne zdanie

Tomasz Miller Tomasz Miller Polityka Obserwuj notkę 11

Już jutro 3 rocznica katastrofy smoleńskiej. Z tej okazji TVP1 uraczyła nas wczoraj dwoma filmami dotyczącymi tej katastrofy. Chodzi oczywiście o filmy „Śmierć prezydenta” produkcji National Geographic i „Anatomię Upadku” Anity Gargas.

Oba filmy miałem okazję obejrzeć odpowiedni na National Geographic i na TV Puls. Nie będę pisał już więc o jakości tych filmów. Z zainteresowaniem włączyłem telewizor o 22:50 gdy miała odbyć się debata publicystów na temat obydwu filmów. Program prowadził wnuk sekretarza KC PZPR ds. kultury – Piotr Kraśko. Ponadto udział w nim wzięli – prezes Polskiej Akademii Nauk profesor Michał Kleiber, socjolog Ireneusz Krzemiński, Paweł Wroński z Gazety Wyborczej, Andrzej Stankiewicz z Rzeczpospolitej (wcześniej Wprost), Paweł Lisicki z Do Rzeczy i Michał Karnowski z „Sieci” i wpolityce.pl

Dyskusja rozpoczęła się pytaniem do Michała Kleibera o to czy nie przeszkadza mu to, że naukowcy nie potrafią się porozumieć w kwestii przyczyn katastrofy smoleńskiej. Niestety profesor Kleiber wypowiadał się tak jakby nie chciał nikogo urazić, czyli de facto niczego ważnego nie powiedział. Za to w trakcie jego wypowiedzi uaktywnił się profesor Ireneusz Krzemiński, który na propozycję prezesa PAN by naukowcy zaczęli pracę od jakiegoś uzgodnionego materiału źródłowego, odpalił, że już jest idealny do tego materiał czyli rezultat dochodzenia tzw. komisji Millera. Już chyba nawet najwięksi ignoranci wiedzą, że ów raport komisji Millera zawiera bardzo wiele błędów, do których można zaliczyć choćby kwestię obecności w kokpicie samolotu generała Błasika czy wykluczenie obecności środków wybuchowych na wraku TU-154M. Po obejrzeniu wczorajszego programu mam wrażenie, że profesor Krzemiński liczy chyba na jakieś „biorące” miejsce na liście PO do Parlamentu Europejskiego, bo takiego wazeliniarstwa względem naszej władzy nie powstydziłby się nawet Sławomir Nowak, znany z wypowiedzi o geniuszu Donalda Tuska. Przy wypowiedziach profesora nawet reprezentant Gazety Wyborczej prezentował się jako umiarkowany zwolennik wersji rządowej.

Ze zdziwieniem odnotowałem też praktycznie jednakową linię wypowiedzi Andrzeja Stankiewicza i Pawła Lisickiego. O ile tego pierwszego uważam za jednego z lepszych dziennikarzy tzw. mainstreamu, to tego drugiego zawsze ceniłem, ale w jego wypowiedziach znalazła się chyba ta sama wola co u profesora Kleibera, tak jakby redaktor naczelny „Do Rzeczy” także bał się kogokolwiek urazić.

Jedynie Michał Karnowski jasno wypowiadał się, że dzisiejsze efekty prac komisji Antoniego Macierewicza czy prokuratury mogą świadczyć o zamachu. Co ważne, publicysta nie powiedział że to na pewno był zamach, tylko, że zamach był wielce prawdopodobny. Czego należało się spodziewać został od razu wyśmiany przez Pawła Wrońskiego i… Piotra Kraśkę. Zachęcony w ten sposób Ireneusz Krzemiński niemal wykrzyczał, że w interesie Jarosława Kaczyńskiego i Michała Karnowskiego jest mówienie o tym, że przyczyną wypadku w Smoleńsku był zamach. Nie przypominam sobie by zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Michał Karnowski stwierdzali, że na pewno samolot rozbił się wskutek zamachu. Ale Ireneusz Krzemiński już brnął dalej. Z żalem powiedział o redaktorze Karnowskim, że ten był kiedyś jego studentem (choć nigdy nim nie był) a teraz formułuje tak różne od swojego niedoszłego wykładowcy tezy.

Oczywiście nie zgadzam się ze zdaniem profesora Krzemińskiego, ponieważ w działaniach Jarosława Kaczyńskiego czy braci Karnowskich nie widzę chęci udowodnienia zamachu, tylko chęć wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Co innego profesor Krzemiński, Paweł Wroński czy Piotr Kraśko. Wydaje się, że w ich interesie jest właśnie niewyjaśnianie tej tragedii.  Chociaż na miejscu Pawła Wrońskiego mocno bym się zastanowił, chyba że cieszy go ciągle spadająca sprzedaż Gazety Wyborczej.

Wnioski nasuwają się same. Ciężko jest dziś mówić o jakimś kompromisie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Cała nadzieja w pracach prokuratury. Jeśli ona jasno wykluczy raport komisji Millera wtedy Donald Tusk będzie musiał zrobić coś więcej niż tylko powoływać kolejny zespół z Maciej Laskiem na czele. Wtedy może nawet Ireneusz Krzemiński będzie musiał zrewidować poglądy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka