Kiedy pierwszym był gajowy
a pozycja jego silna
to nie przyszłoby do głowy
aby zmiana przyszła inna.
Inna niż chciały salony
Podpisywał co potrzeba
Kumpel Bronek i szoguny
Aż tu nagle taka gleba!
Strateg wielki bez nadziei
Sprytny gambit zastosował
Co by diabli go nie wzięli
i Andrzejka narychtował.
Człek poczciwy, rozmodlony
Za granicą trochę mieszkał
Ojciec córki, mąż swej żony
aby przejąć funkcję Leszka.
Na początku był na straty
Bronek w sondażach brylował
Potem jedna przez swe słowa
Zaczął zbierać tęgie baty.
Zmień zajęcie i weź kredyt!
To, młodzieńcze, rada moja.
Tak stopniała mu przewaga
No i głosy poszły w niebyt.
Aż koszmarny sen Adama
(gdzie kaleka zakonnica, przy nadziei i na pasach, życie nagle jej odbiera pan prezydent-pijanica)
W pewien sposób nam się ziszcza
I Andrzejka na tron sadza
Nieuświadomiona tłuszcza.
Prezes w szoku jak i elekt.
Rzecz się stała niebywała.
Królik prosto z kapelusza
co z championa zrobił wała.
Latka lecą szok nie mija
Politykę zaniedbuje
On pamięci jest kustoszem
oraz wiele pielgrzymuje.
Tak mu mija czas wesoło
z Trumpem zdjęcie
i znaczące, sami wiecie!
przemówienie w ONZecie.
Jest nijako, każdy widzi.
Choć sukcesów wielkich nie ma,
konstytucja w błocie leży,
ale nie ma się co wstydzić.
Konkurencja z boku łypie
i tak sobie kombinuje
jeśli snadź z Andrzejkiem pykło
sukces także nam zwiastuje.
Zawodnicy oknem, drzwiami
walą chętnie kandydować
pierwszy katecheta kraju
chce w splendorach zasmakować.
Jest absolwent i praktykant
Wzór Polaka i katolik
pan medialnej, pustej piany
od ojca Energetyka.
Strach się bać jeszcze kogo tam
diabli wkrótce nam przyniosą
Jedno pewne, będą mamić
Jak tę żabę hipopotam.
Uwierzycie?
Będę szczery.
Kurz wyborów gdy opadnie.
Pokażą litery cztery!