Był raz sobie, w kraju lackim
pewien człek, stary lecz chwacki. 
Co na górze i na dole
chciał nad wszystkim mieć kontrolę. 
A największe miał marzenie,
bez litości które wcielał,
by podwładni jego wszyscy
byli intelektualnie niscy. 
I dlatego, sprawa prosta,
jak ogórek do kielicha,
żaden mądry się nie ostał.
Żadnych rezerw, ino kicha. 
Trzeba było raz powołać, 
rzecz to wagi wielkiej była, 
i na wszystkim rękę trzymać,
urzędnika na wyżynach. 
Znaleziono więc Mariana,
chłop to swój i zasłużony,
jednak trochę coś nie wyszło,
nie do końca był sprawdzony. 
Chatkę kupił okazyjnie
na hotelik ją przerobił. 
Ktoś to sprawdził precyzyjnie 
no i wielki smród się zrobił. 
Kumple wściekli, partia w stresie
radzi o Mariana losie. 
Aby w wspólnym interesie 
prędko spalić go na stosie. 
Chrustu migiem nanoszono, 
niech Marian spłonie dla partii. 
Ale chłop się im postawił, 
no i skończyły się żarty. 
Człek uparty, skwierczeć nie chce,
za to broni ma on wiele. 
Wraz z fotelem się okopał 
i z pepeszy ogniem zieje. 
Opozycja front zmieniła 
Maryjana cicho wspiera. 
Naczelnika złość spieniła
przy tym mu w kolanie strzela. 
Tu dopowiem słówek kilka. 
To przestroga jest dla sfory. 
Jeśli kumpla się opuszcza,
tworzy samotnego wilka. 
									
		
		
			
	
			Cenię sobie szczerych ludzi i prawdziwych przyjaciół. Lubię włoską kuchnię, szwajcarskie sery, polskie ogórki kiszone oraz czarny humor. Jestem miłośnikiem muzyki klasycznej, głosu Barbary Hendricks, oraz motocyklistą. Jestem wierzącym Chrześcijaninem wyznania rzymskokatolickiego a przy tym poszukującym sceptykiem. Zamieszkuję na stałe w Szwajcarii - mojej drugiej ojczyźnie z wyboru. Piszę (chwilowo do szuflady) mini powieści. Udzielam się społecznie. Czasem coś opublikuję w prasie polonijnej. 
		Nowości od blogera
		
	
	
	Inne tematy w dziale Rozmaitości