Tyle ciągnięcia Marcinowi P, i taka katastrofa.
Wspólnym wysiłkiem całego kolektywu
i taki koniec.
Co ciekawe jak się historie ładnie splatają.
Tu nikoś tam Nikodem.
A państwo zawsze zdaje.
Szkoda tylko że happy end zwykle jedynie w kinie.
Inne tematy w dziale Polityka