Aby urodziło nam się w rodzinie dziecko.
Polki rodzą coraz mniej dzieci w kraju.
Co jest tego powodem?
Powodów jest oczywiście wiele.
Główny z nich to niedostateczne zabezpieczenie finansowe potencjalnych rodziców.
Nie jest to powód łatwy do zmienienia.
Zwłaszcza że pod pojęciem zabezpieczenia finansowego należy rozumieć i wielkość dochodów w stosunku do innych państw (ale zwłaszcza w stosunku do potrzeb wynikłych z tytułu urodzenia się dziecka).
Na dziś naszemu państwu opłaca się dawać zwolnienia podatkowe sieciom zagranicznych sklepów, a nie opłaca się pozwolić rozliczać rodzinom w zależności od ilości posiadanych dzieci.
Państwo tworzy ulgi dla młodych małżeństw – np wydłużając im płatny urlop macierzyński czy wychowawczy, ale jednocześnie ułatwiając pracodawcom zawieranie umów o dzieło i tzw śmieciówek, odbiera taką możliwość wielkiej liczbie młodych małżeństw. Cały problem niskiej zamożności młodych (ale nie tylko) ludzi w Polsce, to problem nie tego że w naszym kraju za mało się pracuje czy za mało produkuje.
Pracujemy ciężej niż zdecydowana większość narodów w UE. Niestety większość z wypracowywanych przez nas sum nie trafia do naszych czy ostatecznie państwowych kieszeni, lecz jest bezpowrotnie wyprowadzana poza granice kraju przez włascicieli środków produkcji w Polsce którzy w większości dużych firm i sporej części mniejszych są związani z zagranicznym kapitałem.
Powoduje to skutek taki, że abyśmy mogli żyć np na poziomie Greków, musielibyśmy wypracowywać dwu lub trzykrotnie większy dochód na jednego mieszkańca niż oni.
Kłopot polega także na dyskryminacji polskich podmiotów w zakresie ulg i zwolnień podatkowych w stosunku do właścicieli zagranicznych, co prowadzi do "wywożenia" większości udzielanych ulg z kraju.
Jak takiej sytuacji zaradzić?
Po pierwsze: Szukać pracy u pracodawcy Polaka, mając świadomość że tylko powszechność takiej postawy może doprowadzić do poprawy własnego losu.
Po drugie: kupować towary produkowane przez Polaków, a najlepiej dodatkowo w firmie której właściciele pochodzą z Polski i tutaj mieszkają.
Po trzecie: zciągać znajomych i rodzinę której powiodło się w pracy za granicą aby zechciała zarobione tam pieniądze inwestować tutaj, co wbrew pozorom będzie inwestycją lepszą niż podobna w Angli czy Niemczech.
Po czwarte, domagać się od wybieranych polityków tego aby nie dyskryminowali oni polskich podatników, i aby ulgi im udzielany były conajmniej procentowo równe ulgom otrzymywanycm od takiej samej sumy inwestycji przez przedsiębiorstwo zagraniczne.
To ma szansę spowodować stopniowe zmniejszanie dysproporcji do zamożniejszych narodów.
Jak można jeszcze pomóc matkom chcącym rodzić dzieci.
Po pierwsze: Przez przyjęcie założenia że dziecko to też człowiek.
Oraz wymuszenie uznania tego faktu przez polityków.
Uznania w przepisach podatkowych zwłaszcza, pozwalających na rozliczanie się wspólne z dziećmi nad którymi sprawuje się opiekę, a przez to pomnożenie ulg i odliczeń przez liczbę osób w rodzinie, a nie jak jest to dziś przez ilość pracujących osób.
Powinno to spowodować odejście pewnej liczby zamożnych małżonek od pracy zawodowej, i uwolnienie tych miejsc pracy dla pewnej liczby młodych ludzi znajdujących się w wieku prokreacyjnym, co powinno podnieść szanse na posiadanie przez nich dzieci.
Po drugie: przez odstąpienie od wydatkowania pieniędzy na dzieci przez wieloszczeblowe instytucje.
Należy na politykach wymuszać utworzenie czegoś w rodzaju bonu rodzicielskiego, czyli sposobu dofinansowania rodzica posiadającego dziecko.
Każde dziecko – i to pierwsze i kolejne powinno być przy tym traktowane jednakowo – pamiętajmy – rodzina nie będzie miała większej ilości dzieci, jeśli na początku nie zdecyduje się na pierwsze z nich.
Taki bon rodzicielski powinien być finansowany przez państwo w postaci zwolnień podatkowych, czy nawet zwolnień ze składek na obowiązkowe ubezpieczenia.
Nie żałujmy na to pieniędzy.
Te wydane dziś wrócą kilka razy czy to w postaci podatków czy też składek w przyszłości.
Taka umowa między państwem a rodzicami powinna określać ile pieniędzy i w jakim czasie rodzina będzie mogła otrzymać, czy to w postaci dopłat do państwowej lub prywatnej opieki nad dzieckiem, ile w postaci np stypendium szkolnego, ile w postaci (wśród najbiedniejszych rodzin) stypendium żywieniowego.
Tu też nie należy żałować funduszy, bowiem najgorsze po utraceniu własnych środków produkcji co mogło by nas spotkać, to zestarzenie się społeczeństwa i pozostawienie go bez młodej jego części.
Szanujmy też nienarodzonych ludzi.
Mając świadomość że potencjalnie będą tymi którzy zarobią na nasze emerytury.
Przykłady pozwalające lepiej zrozumieć zagadnienie.
Pracodawca prowadzący działalność w Polsce wydatkuje na odnowienie parku maszynowego około 20% własnych przychodów. Na surowce i urządzenia do produkcji, około 30% własnych przychodów. Na podatki własne około 10% własnych przychodów, na płace pracowników i ich składki fundusz socjalny itp około 30% własnych przychodów.
Około 10% przychodów to jego zysk.
Pracodawca zagraniczny
Podatki i składki płacone skarbowi państwa przez pracowników – około 8% przychodów firmy.
Podatki płacone przez pracodawcę – 0 zł (10%)– płaci w własnym kraju.
Podatki i składki płacone od kopalin i surowców użytych w produkcji około 5% gdyż sporo z nich kupuje w kraju pochodzenia
Podatki od odnowienia parku maszynowego – 2% bo sporą część maszyn kupuje w kraju pochodzenia.
Razem 15% od przychodów pracodawcy trafia z różnych form opodatkowania do SP lub ZUS i NFZ.
Pracodawca krajowy
Podatki i składki płacone skarbowi państwa przez pracowników – około 10% przychodów firmy bowiem posiada mniej ulg i zwolnień.
Podatki płacone przez pracodawcę – 10%
Podatki i składki płacone od kopalin i surowców użytych w produkcji około 8%
Podatki od odnowienia parku maszynowego – 5% bo sporą część maszyn kupuje w kraju pochodzenia czyli w Polsce.
Razem 33% od przychodów pracodawcy trafia z różnych form opodatkowania do SP lub ZUS i NFZ.
Skutek
Społeczeństwo w którym pracodawcy są miejscowi jest około 2 razy zamożniejsze, a właściciel firmy dodatkowo inwestując własne środki w Polsce daje dodatkowe miejsca pracy (np w budownictwie, budując sobie dom z basenem itp)
Zamożniejsze społeczeństwo stać na większą liczbę dzieci, a to z kolei prowadzi do wzrostu zamożności emerytów, którzy prawie w całości wydają emerytury w kraju.
Wydaje się więc że bez wzrostu dzietności i przejęcia własności przez "krajowców" w Polsce nie ma mowy o rozwoju naszego kraju, oraz o przyzwoitej a nie bardzo dobrej nawet sytuacji ekonomicznej społeczeństwa.
Co polecam pod państwa rozwagę.
Aby było jasne.
Nie jestem za dyskryminowaniem kogokolwiek.
A już najmniej za dyskryminowaniem Polaków.
Inne tematy w dziale Polityka