tonisia tonisia
314
BLOG

No to może coś o muzyce

tonisia tonisia Kultura Obserwuj notkę 17

Zebrało mi się na wspomienia: kilka lat temu pracowałam w empiku w dziale muzyki klasycznej. Od tamtej pory moje hobby, czyli muzyka, zwłaszcza muzyka dawna (od Bacha wstecz), stała się moim nieszczęściem.Mianowicie do płyt nie podchodzę już jak do nośników tego, co najbardziej kocham, a jedynie jak do towaru, jak nie przymierzając ziemniaki czy cokolwiek innego. Poza tym płyta stanowi dla mnie symbol pułapki, w jaką wpaść może człowiek, czyli wprawdziwy nałóg. Przez parę lat zdążyłam się napatrzyć na ludzi, którzy mieniąc się członkami elitarnej sekty wyznawców muzyki klasycznej (a więc znawców, jakżeby inaczej, adeptów wyższego wtajemniczenia), dziwaczeli z czasem i corazbardziej zaczynały trząść się im ręcę i wzrok stawał się bardziej oszalały, gdy przeglądali półki z płytami. Co bardziej znałogowani przyznawali się nawet do potajemnego wynoszenia z domu sprzętów, by mieć na cotygodniowy zakup kolejnego nagrania. Jak ja mogę spokojnie podchodzić do tego zjawiska, gdy staje mi przez oczami stały klient, który miał już w domu kilka tysięcy płyt, i, by żona nie zaczęła czegoś podejrzewać, zaopatrywał się w specjalne podwójne pudełka, w których mógł trzymać po dwie, czy czasem trzy płyty, tak by nie wydało się ile on ich naprawdę posiada?

Jakieś okropne zjawisko powszechnej konsumpcji ogarnęło również i sferę melomanów.

Od tamtej pory patrzę podejrzliwie na panów około piuęćdziesiątki, słuchających muzyki klasycznej. Po tej ilości świrów, których widziałam w tym przybytku, przestałam się dziwić temu, że w różnorakich thrillerach psychologicznych zazwyczaj ten, kto słucha muzyki klasycznej, okazuje się co najmniej psychopatą, a nawet i seryjnym mordercą. Od słuchającego Bacha Hannibala Lectera, po wielbiciela Wagnera - Hitlera.

Miało być o muzyce, a jest o dewiacjach.

Hasło empik mi osobiście kojarzy się raczej z martyrologią biednych pracowników Biedronki. Realia podobne, chociaż trochę inaczej kantuje się tam pracowników.

Może zatem tylko przytoczę jeden mój dialog z klientem. Dostałam standardowe zamówienie: płyta z muzyką dobrze wpływającą na uczenie się. Ja zazwyczaj na takie dictum polecałam Wariacje Goldbergowskie. Idealne połączenie muzyki nieabsorbującej, a zarazem niesłychanie kunsztownej formy, iście muzyka apollińska. Tym razem szanowny pan klient niedowierzając upewnił się: "I naprawdę uważa pani, że ta muzyka pomaga w uczeniu się?" Ja na to: "Mi pomogła, skończyłam dwa fakultety" A pan na to przyjrzał mi się i spytał: "To co pani tu robi?"

Tu mina mi nieco zrzedła. No bo faktycznie, to kiepska reklama Wariacji Goldbergowskich. Co ja tu właściwie robię?

Ale o polskim rynku pracy może następnym razem. 

tonisia
O mnie tonisia

W zasadzie nie mogę się wypowiadać na tematy polityczne. A szkoda. tonisia@op.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura