Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski
1910
BLOG

Atrakcyjne Świętochłowice, czyli jak wygrać wybory

Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski Polityka Obserwuj notkę 9

Od początku roku do połowy listopada w Świętochłowicach zameldowało się ponad 2,5 tysiąca osób. Zaskakujące, że w roku wyborów do samorządu przybyło chętnych do zamieszkania w mieście o jednym z największych poziomów bezrobocia i niemal całkowitym braku mieszkań.

Niedawne wybory w mieście wygrał ponownie urzędujący prezydent Dawid Kostempski, kandydat PO. Zdobył ponad 51 procent głosów i pokonał trzech konkurentów w pierwszej rundzie. Czy to był nokaut? A może kandydat „był na dopingu”?

Trochę statystyki (dane wg PKW):

Świętochłowice – liczba mieszkańców w 2014 r. - 49 638, z tego uprawnionych do głosowania w wyborach było 40 551 osób.

Dotarłem do danych, z których wynika, że od stycznia tego roku w Świętochłowicach do 14 listopada na pobyt stały i czasowy (ponad 3 miesiące) zameldowały się aż 2825 osoby. Można zatem założyć, że co miesiąc Świętochłowicom przybywało prawie 300 nowych mieszkańców. Wśród tych danych nie ma osób zameldowanych na krócej, niż kwartał.

W wyborach prezydenckich w tym mieście na czterech kandydatów głosowało 15 936 osób, a

Kostempski zdobył 8 242 głosów (51,72 proc.). Wygrał wybory w pierwszej turze, przekraczając granicę 50 proc. głosami… 274 osób. To niewielka różnica. Odpowiada np. liczbie osób zameldowanych w mieście w ciągu miesiąca.

Przed rozpoczęciem kampanii wyborczej i w jej trakcie dochodziły z tego miasta informacje, że Świętochłowice nagle stały się bardzo atrakcyjnym miejscem do zameldowania (nie mylić z zamieszkaniem).

Fikcyjny meldunek

Temu trendowi dał się ponieść nawet sam Kostempski, który mimo, iż mieszka w kamienicy w centrum Katowic oraz wykańcza spory dom w elitarnej dzielnicy na przedmieściach miasta, zameldował się w Świętochłowicach. Po co? Ano po to, aby móc startować w wyborach na radnego z listy PO w Świętochłowicach (ułomna ustawa nie wymaga od startujących w wyborach prezydenckich zamieszkania).

Co prawda kodeks wyborczy mówi o tym, że kandydat na radnego musi „stale zamieszkiwać na obszarze danej gminy”, ale to martwy przepis, którym nikt się nie przejmuje. A szkoda. Łamanie prawa niektórym wchodzi w krew.

Zgodnie z Kodeksem wyborczym:

Przez „stałe zamieszkanie” należy rozumieć zamieszkanie w określonej miejscowości pod oznaczonym adresem z zamiarem stałego pobytu. W orzecznictwie zarówno sądów powszechnych, jak i sądów administracyjnych przyjmuje się, że za miejsce stałego pobytu nie uznaje się miejsca, w którym osoba jest zameldowana, ale w którym stale realizuje swoje podstawowe funkcje życiowe, tj. w szczególności mieszka, spożywa posiłki, nocuje, wypoczywa, przechowuje swoje rzeczy niezbędne do codziennego funkcjonowania, przyjmuje wizyty.

Kostempski podczas kampanii wyborczej był zameldowany w pewnym mieszkaniu w Świętochłowicach, ale mieszkał w Katowicach. Prezydent był odwożony do magistratu i przywożony do mieszkania w Katowicach służbowym autem z kierowcą.

Co przyciągnęło tych ludzi do miasta z najwyższym bezrobociem w regionie?  Z danych zaczerpniętych ze strony PUP w Świętochłowicach w październiku bez pracy było prawie 2 tysiące osób, stopa bezrobocia wynosiła 15,7 proc (w województwie – 9,8 proc., w kraju – 11,5 proc.).

Walory turystyczne i ekologiczne? Nieprawdopodobne. Rewitalizacja Stawu Kalina, który skutecznie truje mieszkańców okazała się klapą ekonomiczną i wizerunkową, badaną przez ABW. Muzeum Powstań Śląskich (złośliwi dodają „imienia Dawida Kostempskiego”)  będzie ekonomiczną pułapką, bo na jego utrzymanie miasto dołoży kilkaset tysięcy złotych.

Pożycza od tatusia

O Świętochłowicach, 50-tysięcznym mieście na Śląsku pomiędzy Chorzowem i Rudą Śląską oraz jego prezydencie, Dawidzie  Kostempskim z PO napisałem sporo. Opisałem, jak to ukrył przed wyborcami fakt skazania za mataczenie po śmiertelnym wypadku samochodowym, zatrudnił w magistracie jako doradcy dziennikarza publicznej rozgłośni, w którego programach często występował, prokuratorskie postępowanie w sprawie opiekunek swego dziecka, zatrudnionych na etatach w samorządzie oraz sporo innych spraw.

Okazało się, że do oświadczenia majątkowego Kostempski nie wpisał drogiego zegarka, który nosi. Kiedy sprawa wyszła na jaw, prezydent tłumaczył się prymitywnie – najpierw, że „zegarek pożyczył od ojca”, a potem, że „pożycza od ojca, ale to chińska podróbka”.

Co na to CBA? Zapewne nic, bo otoczenie prezydenta wręcz chwali się dobrymi układami w służbach. Tak czy owak, wszystko na to wskazuje, że to nie koniec opowieści o „sołtysie ze Świętochłowic”, który miasto traktuje jak swój partyjny folwark.

szymborski[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka