Gdzieś w latach 60. XX w. pojawił się we Wrocławiu bardzo ciekawy wagon tramwajowy. Wszystkie były sterowane przy pomocy dwóch korb. Jedną sterowano silnik elektryczny, kręcenie korbą zmieniało opory i tramwaj otrzymywał większy lub mniejszy prąd do jazdy, albo też przełączał silniki na hamowanie.
Druga korba służyła do zatrzymywania tramwaju. Motorniczy pokręcał nią zaiskając specjalny hamulec klockowy na kołach - co pozwalało zarzymać wagon w miejscu. Wagony były niemal od początku budowane we wrocławskiej firmie Linke-Hoffman i od lat były niezmienne. Da nas, pasażerów. Ale nie dla znawców przedmiotu. Oni rozróżniali kilka typów wagonów i być może wrócimy do tego wątku, bo to bardzo ciekawa historia. I zapomniana.
Ten wagon, z tego co pamiętam, był jakimś darem chyba z NIemiec, ale głowy nie dam. Jeździł, jak wszystkie. Ale po zatrzymaniu na przystanku dawało sie słyszeć bardzo głośne buczenie silnika otwierajacego drzwi... Tradycyjnie drzwi były przesuwane i blokowane zamkiem podobnym, jakie używano w wagonach kolejowych. Wagony LH (Linke-Hoffman) miały typowe pudło - część centralna zawierała ławki, wejście do niej wiodło z dwóch pomostów i na każdym z nich była para drzwi. W zależności, w którą stronę tramwaj jechał, motorniczy zablokowywał drzwi od strony międzytorza. W przypadku "krowy" - z uwagi na to buczenie drzwi - chyba była już "nowoczesna i miała drzwi tylko z jednej strony. I zamiast korby do sterowania - była wyposażona w kierownicę, dokładnie taką samą, jak w samochodzie... Innym wyróżnikiem tego wagonu był jego opływowy przód. Wszystkie wagony LH miały skrome, kanciaste pudło o prostych kształtach.

http://bi.gazeta.pl/im/97/22/12/z19016599Q,Wypadek-na-Rynku-na-rogu-ul--Swidnickiej-i-Olawski.jpg
Widoczne kółko za szybą wagonu (kierownica) jest sterowaniem prędkości tego szczególnego wagonu
Motorniczy siedział sobie na krzesełku w kabinie dla motorniczego, przed sobą miał pulpit oraz kierownicę... służącą do nadawania prędkości lub hamowania. W jedną stronę kręciło się zmniejszając opory, w drugą przeciwnie - by wyhamować wagon. NIe pamiętam, czy była druga korba, bo był to wyrażnie inny wagon. I być może jeździłby znacznie dłużej, ale z tego, co zostało mi w pamięci - "krowa" uległa wypadkowi. Wywróciła się na zakręcie. Motorniczy, który dorobił się już samochodu (było to wtedy rzadkością) - w czasie jazdy zapomniał, czym jedzie i pokręcił kierownicą z uwagi na zakręty trasy. Pech chciał, że pokręcił w kierunku przyspieszenia wagonu, a ten nabrał szybkości i... z uwagi na mały promień łuku wypadł z trasy.
Z tego, co słyszałem wiele lat później od znających ten wagon, były skargi motorniczych, którzy przyzwyczajali się już do jazdy samochodem. Stosowanie kierownicy w tramwaju - i nie do nadawania kierunku jazdy - coraz częściej powodowało nierówną jazdę oraz groziło "zapomnieniem się" motorniczego. Ba, w przypadku zagrożenia na drodze motorniczy machinalnie próbował ominąć zatrzymujący się na torowisku samochód, a pokręcenie kierownicą przyspieszało jazdę, zamiast wyhamować pojazd...
Inne tematy w dziale Rozmaitości