- Dziecko genderowców nie rodzi się, ale jest przedmiotem produkcji. Polski rząd powinien sprzeciwiać się gender, a nie dawać opętać się tej chorej i niebezpiecznej ideologii - mówi były sekretarz generalny Episkopatu bp Tadeusz Pieronek /wyborcza.pl/
Słowa biskupa Pieronka wywołały burzę wśród komentatorów. Jeśli biskup dzieli dzieci na zwyczajnie poczęte i urodzone i na "wyprodukowane" - to jest to wielki skandal. Posypały się gromy, słowa ubolewania i inne, tzw. nieparlamentarne.
Słowa biskupa zostały przekazanepo mistrzowsku!
Reakcja komentatora @al-inna:
Jestem genderowcem. Jestem matką pracującą, domagam się równości kobiety i mężczyzny. Pozwalam, aby moje dzieci bawiły się samochodami lub lalkami. Ubierają się też jak chcą , w spodnie lub sukienkę (dodam, że ma dwie córki). Moje dzieci nie są wynikiem produkcji, ale owocem miłości i są wyczekiwane. Dziękuję Pieronkowi za jego słowa pełne nienawiści o takich rodzinach jak moje, czyli pewnie większości. Coraz dalszym łukiem omijam kościół, chociaż wierzę w Boga.
Po "mistrzowsku", bo w taki sposób, że to, co biskup krytykuje odczytywane jest jako jego oceniająca opinia!
Wszyscy wystawiający negatywne recenzje biskupowi za sformułowanie "Dziecko genderowców nie rodzi się, ale jest przedmiotem produkcji" powinni zapoznać się z innymi tekstami, np. tym:
Zdrowie i prawa reprodukcyjne i seksualne
18 września 2013
Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia Parlamentu Europejskiego przyjęła dzisiaj (18 września 2013) raport Edite Estreli w sprawie zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego oraz praw w tej dziedzinie, 17 głosami za (w tym oczywiście moim), przy 7 przeciwnych i 7 wstrzymujących.
W III RP już samo określenie „reprodukcyjne” wywołuje skowyt katoprawicy, z red. Terlikowskim na czele. (...)
To fragment z bloga pani Joanny Senyszyn. A głosy potępienia biskupa Pieronka - jak z niego wynika - są skowytem katoprawicy!
Inne tematy w dziale Rozmaitości