trajkotek trajkotek
253
BLOG

Tolerancja czyli granice nietolerancji

trajkotek trajkotek Polityka Obserwuj notkę 2
Od momentu zamachu na paryską redakcję "Charlie Hebdo" i mordów popełnionych przez muzułmanów rozpoczęła się dyskusja pod hasłem "Jesteś Charlie Hebdo czy nie jesteś?". Wydaje się, że świat podzielił się w tym momencie na dwie grupy. Trzeciej opocji nie ma.

7 stycznia GW opublikowała informację:

Na portalach społecznościowych internauci solidaryzują się z ofiarami zamachu i "Charlie Hebdo", dodając do wpisów hasztag #JeSuisCharlie ("Jestem Charlie").

Jednocześnie pojawiły się głosy potępiające zbrodnię tych, którzy zaznaczali "Nie jestem Charlie Hebdo"

 

Jednym z nich był Tomasz Terlikowski, wielokrotnie nazywany "talibem". Gazeta Wyborcza poinformowała, że Janusz Palikot uważa, iż Terlikowski nawołuje do zabijania niewierzących:

 "Jarosław Kaczyński wzywa do kupowania akcji Republiki, której redaktor Terlikowski wzywa do zabijania niewierzących!" - napisał na Twitterze.

Palikot to wyjątkowe zjawisko w skali światowej - jemu każda zbrodnia kojarzy się z Kaczyńskim.

Jarosław Kurski i Adam Michnik ogłaszają 10 stycznia:
"Gazeta Wyborcza" publikuje dziś rysunki z łamów "Charlie Hebdo". Czynimy to w geście ludzkiej i zawodowej solidarności z zespołem redakcji barbarzyńsko rozstrzelanym podczas pracy nad kolejną edycją pisma.
Dyskusja w mediach wywołuje podział, który staje się coraz bardziej widoczny. Podział na tych, którzy są i którzy nie są "Charlie":
Zaczęła się, gdy 8 stycznia główny producent anglojęzycznej Al-Dżaziry Salah-Aldeen Khadr polecił swoim reporterom, by pytali gości programu, czy atak na "Charlie" uderzał faktycznie w wolność słowa i czy hasło "Je suis Charlie" nie pogłębi poczucia alienacji muzułmanów. "Obrona wolności słowa to jedno. Upieranie się przy prawie, by sprawiać innym przykrość i ich obrażać tylko dlatego, że tak można, to infantylne" - napisał w mailu producent i podzielił się wątpliwościami z kolegami "To był atak na konkretny cel, a nie atak na cywili w stylu World Trade Center, nieprawda? W kogo był wymierzony? W całą Francję albo UE czy w jeden tygodnik?. "Czy był to naprawdę atak na 'wolność słowa'? - pytał producent - Czy atak dwóch lub trzech gości na kontrowersyjny magazyn to od razu atak na wartości europejskie?".

        W odpowiedzi amerykański korespondent sieci Tom Ackerman zacytował "The New York Times" z 7 stycznia: "Jeśli duża grupa ludzi jest gotowa cię zabić za coś, co powiedziałeś, to jest niemal pewne, że trzeba to powiedzieć, bo w przeciwnym razie ci, którzy stosują przemoc, będą mieli przewagę nad cywilizacją liberalną, a taki scenariusz oznacza jej zanik" - napisał. Dodając: "Liberalizm nie wymaga, by każdy kogoś cały czas obrażał, i jest w porządku, jeśli wolimy żyć w świecie, w którym obrażanie dla obrażania ma ograniczony zasięg. Jednak kiedy za obrazę grozi mord, potrzebujemy jeszcze bardziej obrażać, bo nie wolno, by mordercy choć przez chwilę się łudzili, że ich strategia się powiedzie".

        Nie zgodził się z tym reporter z Doha Mohamed Vall, więc spór trwał dalej. Zdaniem Valla, popierając "Charlie Hebdo "media mogą się przyczynić do nowych aktów terroryzmu. W moim odczuciu, jeśli będziesz zachęcać ludzi, by obrażali 1,5 mld osób, znieważając to, co dla nich najświętsze, to znaczy, że chcesz, by krew płynęła dalej, bo wśród 1,5 mld zawsze się znajdzie trochę wariatów".
/gw/

Mariusz Zawadzki pyta: Jesteś Charlie Hebdo czy nie jesteś? i relacjonuje debatę w amerykańskich mediach:
 
Greenwald zauważa mianowicie, że karykatury "Charlie Hebdo" - choć wyszydzały nie tylko muzułmanów, ale również żydów i chrześcijan - wcale nie były obrazoburcze w standardach zachodnich, bo na Zachodzie "Bóg już umarł" (jak trafnie ogłosił 150 lat temu Fryderyk Nietzsche). Były jednak obraźliwe dla muzułmanów, dla których religia nadal jest świętością. Notabene, wyszydzana muzułmańska mniejszość jest we Francji na samym dole drabiny społecznej.

        Oczywiście na Zachodzie "święte krowy" też są - zauważa Greenwald. Tylko że inne, na przykład stosunek do Żydów, Holocaustu, czarnych. Jak do tych prawdziwych "świętych krów" odnosi się rzekomo absolutnie bezkompromisowy i bijący we wszystkich "Charlie Hebdo"?

Kilka lat temu syn ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego ożenił się z Jessicą Sebaoun--Darty, dziedziczką wielkiej fortuny, która pochodzi z żydowskiej rodziny. Maurice Sinet, satyryk piszący i rysujący w "Charlie Hebdo" pod pseudonimem artystycznym "Siné", komentował, że syn Sarkozy'ego wkrótce przejdzie na judaizm. "Ten młody człowiek daleko zajdzie w życiu!" - kończył swój artykuł.

Kiedy pojawiły się protesty, że wypowiedź miała charakter antysemicki - tak twierdził m.in. wybitny filozof Bernard-Henry Lévy - ówczesny redaktor "Charlie Hebdo" Philippe Val zażądał od satyryka, żeby publicznie przeprosił. "Prędzej odetnę sobie jaja" - odpowiedział "Siné". I został wyrzucony z "Charlie Hebdo".

        A więc można w najbardziej wulgarny sposób pastwić się nad Mahometem, ale nie wypada żartować z Żydów. Na marginesie: "Siné" poszedł do sądu ze skargą, że został bezprawnie zwolniony z pracy, i wygrał od "Charlie Hebdo" odszkodowanie w wysokości 40 tys. euro.

        Greenwald konkluduje: "Doprawdy, gdyby satyryk specjalizujący się w bluźnierstwach antysemickich albo rasistowskich został zamordowany za swoje rysunki, to nie byłoby powszechnych apeli, żeby w ramach demonstracji publikować jego prace, ani nie byłoby głosów solidarności z zabitym w imię wolności słowa". /gw/
Wszyscy są zgodni, co do tego, że zbrodnię należy potępić. Jednak ci, którzy składają deklarację: Jestem Charlie Hebdo skłonni są przypisywać tym pozostałym jawne lub ukryte sympatie w stosunku do terrorystów.
(...) w Polsce istnieje miejsce, gdzie pojawia się wręcz satysfakcja z tych tragicznych wydarzeń. To "polskie internetowe bastiony prawdy i myśli niepokornej". "Nie sposób nie zauważyć satysfakcji, że bluźniercy się doigrali. Bo pies drapał ich żarty z islamu i Mahometa, ale przecież równie okrutne żarty stroili sobie z katolików i kolejnych papieży. Gdyby kózka nie skakała..." - pisze Meller.

Wydaje się, że tolerancja jawi się w owej debacie jako sztandarowa wartość cywilizacji demokratycznej, za którą warto oddać życie. WYDAJE SIĘ ... Moim zdaniem jest inaczej. Jest to dyskusja o GRANICACH NIETOLERANCJI. I tu nie ma chyba wątpliwości - nietolerancja nie powinna przekroczyć zasady poszanowania nietykalności drugiego człowieka, który jest wrogiem w sporze na jakikolwiek temat, w jakiejkolwiek formie.

Greenwald zwraca uwagę na hipokryzję tych, którzy przedstawiają się jako strażnicy najświętszej wartości:można w najbardziej wulgarny sposób pastwić się nad Mahometem, ale nie wypada żartować z Żydów.
 
Wróćmy do Palikota. Kilka miesięcy po jego publicznym wezwaniu do zamordowania Kaczyńskiego(i cóż, że przywdział był "czapkę błazna"?), Cyba dokonał aktu terrorystycznego na siedzibę PiS w Łodzi. Był to akt terroru politycznego, o czym informował sam sprawca:
"Od roku próbuję usunąć J.K. [Jarosława Kaczyńskiego], J. Kurskiego i Z. Ziobrę, ale trudny dostęp do broni uniemożliwił mój zamiar" /Ryszard Cyba, zabójca Rosiaka, były członek PO/.
Po tym wydarzeniu nie słyszałem deklaracji ze strony obrońców wartości demokratycznych, że wszyscy jesteśmy z PiSu. Przeciwnie, sugerowano, że winę za to ponosi sam PiS i jego mowa nienawiści.
To przecież tak samo, jakby zgwałconą kobietę oskarżać o to, że sama sobie jest winna.
19 października 2015 roku minie pięć lat od dnia popełnienia zbrodni, której ofiarami byli Marek Rosiak i Paweł Kowalski.
Czy w imię wartości demokratycznych na pierwszej stronie Gazety Wyborczej ma szansę ukazać się tekst Kurskiego i Michnika: jesteśmy z PiS,  broniący naszej świętej wartości - tolerancji dla ludzi o odmiennych poglądach? Raczej nie. Nie ukazał się wtedy (byłby przejawem cynizmu?) nie ukaże się nigdy. Granice nietolerancji  - w przeciwieństwie do wartości, jaką jest tolerancja, nie są tak samo święte. Nie w każdej sytuacji. Sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia w Paryżu, widziana oczyma Daniela Cohn Bendita jawi się następująco:
"Przedmiotem ataku padło prawo do radykalnej krytyki każdej religii. Charlie-Hebdo reprezentuje radykalny antyklerykalizm i dlatego ich zabito. Nasza cywilizacja, to czego chcemy bronić, to właśnie prawa do takiego radykalizmu".

 

 
 
 
 

Uczmy się tolerancji

Palikot wie, co mówi ...

Terroryści z "Charlie Hebdo"

okłamujecie się jak talibowie

Kim jest człowiek w turbanie?

trajkotek
O mnie trajkotek

glosmichnika.blox.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka