Co widać z Waszyngtonu?

W sobotnim artykule w Washington Post dyrektor FBI James Comey napisał m.in., że "zwykli ludzie, którzy kochali swoje rodziny, zanosili zupę choremu sąsiadowi i chodzili do kościoła, pomagali złym ludziom w mordowaniu Żydów na masową skalę. Ci mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i innych miejsc uważali, że nie robią nic złego". /M.Zawadzki, GW/

Mariusz Zawadzki (GW) koresponduje z Waszyngtonu:

(...) W Polsce odebrano to jako twierdzenie, że Polacy współodpowiadają za Holocaust.

(...) Niefortunne słowa Comeya są inspirowane wystawą pt. "Some were neighbours" ("Niektórzy byli sąsiadami") w waszyngtońskim Muzeum Holocaustu. Opowiada ona - przy pomocy starych zdjęć i nagranych wspomnień świadków - o tym, jak zwykli ludzie przyglądali się zagładzie Żydów, a niektórzy nawet stali się wspólnikami hitlerowców.

Cała sprawa wydaje się dziwaczna. Ten, kto ukradł krzyczy najgłośniej "łapać złodzieja".

Gross i jego dzieła historyczne były promowane przez GW. Każdy, kto negował fakt, że Polacy są współwinni holocaustu, mógł narazić się na miano antysemity. Ci, którzy wspominali o udziale Polaków w ratowaniu Żydów, zderzali się z opinią, że zaciemniają historię, że umniejszają rolę Polaków w zagładzie narodu żydowskiego.

Teraz widzimy, że Gross trudził się nie na darmo - zachodni dziennikarze i politycy coraz częściej postrzegają Polaków jako katów:

"Zbrodnie na Żydach popełniane przez Polaków nie mogą być nadal uznawane za marginalne."

"Kiedy w końcu Polacy powiedzą głośno: Tak, zrobiliśmy to?" .

"Polacy (głównie chłopi) skorzystali materialnie na zagładzie ludności żydowskiej, grabiąc jej domy, warsztaty, mienie. Zwłaszcza po 1942 r., gdy rozpoczęła się tzw. trzecia faza Holocaustu, czyli wyłapywanie ukrywających się Żydów, którym cudem udało się uniknąć śmierci w gettach i obozach zagłady (...) Jego zasługą [GROSSA] jest także to, że po latach wyparcia coraz mocniej do naszej świadomości dociera współwina za Holocaust."

/Gazeta Wyborcza/

Ktoś odbiera Gazecie monopol na określanie granic winy narodu polskiego. Szkoda, ze nie zabezpieczono wcześniej praw autorskich na ten produkt regionalny.