Ostatnie dwa czy trzy dni długo dyskutowaliśmy, najpierw na blogu Elig, potem tu na moim blogu, na temat tego, czy wypędzenia są samym złem, czy przynosza także korzyści itd itd. W którymś momencie Waldburg przypomnial tezę, ze to nie żarcie się ze sobą różnych narodów żyjących na jednym terytorium spowodowało w końcu wypędzenia, tylko idea państwa jednolitego etnicznie, że takie państwo jest dobrem. Historia Turcji potwierdza to. Przez stulecia żyli tam prócz Turków też Grecy, Ormianie itd. I dopiero, gdy Turcja z państwa religijnego zmieniła się w narodowe, wygnano i częściowo wymordowano Greków i Ormian. Tezę Walburga potwierdza też historia wielu innych państw. Różne narody i grupy etniczne żyły względnie spokojnie obok siebie aż nagle z narodzinami "religii" narodowej zaczyna sie wydawać, że to, że ci innej narodowośći żyją tu obok, jest czymś nie do zniesienia. I teraz interesuje mnie czy stało się tak dlatego, ze jakaś jednostka przywódcza, polityk "nauczył" jakby ludzi nienawiści do innego narodu, otworzył im jak gdyby oczy na jego rzekomą gorszość i jego "szkodnictwo", czy też, odwrotnie, te poglądy tkwiły zawsze w ludziach, a polityk tylko wykorzystał ich istnienie dla swej kariery, dla swego objęcia władzy, dla swoich planów.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka