Kiedy przed laty jako młody tatuś z dumnym namaszczeniem pchałem w parku wózek, straszył tam pewien człowiek. Chudy jak tyczka, blady, z podkrążonymi oczami, podchodził do osób z wózkiem.
- Śliczny dzidziuś - zaczynał. - Milusi.
Potem brał oddech i całkiem inaczej brzmiącym głosem, niczym karabin maszynowy kule, wyrzucał z siebie słowa:
- Jak można, jak można sprowadzać ludzi na ten straszny, przeludniony, zasrany świat - nie pytając ich o zdanie. Jak można?! I po co? Po co? Żeby dusili sie od spalin? Żeby wyrzynali sie na wojnach? Żeby żyli w nędzy? Żeby powalał ich zawał albo wylew? A może żeby konali na raka?Żeby tęsknili za miłością, której nie zaznają?
Kiedy raz pan Waldzio, taksówkarz, wpadł do parku i zastał żonę zapłakaną, znokautował fanatyka. Ten, macając wskazującym palcem puchnące wargi, mówił:
-Możesz mnie bić, możesz do woli... Ale przed prawdą bracie nie uciekniesz...Ona dopadnie cię wszędzie.
Męczył nas, męczył - aż zniknął.
Niedawno siedziałem w kawiarni w Podkowie. Nagle z gwarem i szczebiotem wpadła wycieczka dziecięco-młodzieżowa. Po chwili zorientowałem się, że grupa składa się z rodziców i dziewięciorga dzieci. Matką była niska, ciemnowłosa, niedbale ubrana kobieta. Pięknie wcięta w talii, obdarzona dużym biustem i krągłymi biodrami, promieniowała leniwym seksem i spokojną macierzyńskościa. Kiedy poruszała się, mężczyźni wodzili za nią oczami i przełykali ślinę. Ojcem był - krew uderzyła mi do głowy - tak, ojcem był on!
W pewnym momencie powiedział do żony, że skoczy na stację zorientować sie, o której odchodzi kolejka.
Wybiegłem za nim.
-Świnio! - wrzasnąłem. -Knurze rozpłodowy! Jak mogłeś?
-Panie! - powiedział. - Odczep sie pan. To pomyłka.
-Dam ja ci pomyłkę! - kipiałem. - Pomyłka! A park przy Dantyszka pamietasz? "Jak można - naśladowałem jego sposób mówienia - jak można sprowadzać ludzi na ten straszny, przeludniony, zasrany świat nie pytając ich o zdanie?"
Przypomniał sobie.
-Bracie! - uśmiechnął się i rozłożył ramiona. - Pamiętasz... Boże, ty pamiętasz...Więc jednak, jednak... Czy przekonałem cię?!
-Mniejsza o to - parsknąłem. - Lecz jakim prawem, powtarzam, jakim prawem sprowadziłeś na świat dziewięciu ludzi?
- Widzi pan - rzekł. - Ludzie mego samotnego głosu nie przyjmowali, świat mnożył sie i mnożył. Byłem jak wołający na puszczy. Teraz dzieci kształtuję w duchu moich poglądów. Gdy dorosną, moją idee poniosą w świat dziewięciokrotnie wzmocnioną.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka