Znam kilka instytucji. One nie są wyjątkiem. One są ilustracją powszechnej praktyki czy obyczaju, który można nazwać zadziwiającym. Te instytucje to : kilka uczelni wyższych,akademia, miasta, dzielnice, powiaty, spółki kolejowe itd. Każda z tych instytucji ma długi, często pokaźne. I każda wydaje pismo. Na kredzie, kolorowe, nie - skromne. W tych pismach czasem, rzadko można znaleźć coś ciekawego. Ale na ogół są to pisma dworskie, chwalące prezesów, burmistrzów itd, piszące, jaką udaną instytucją jest instytucja, która dane pismo wydaje. Wydawało by się, że jak mam długi, to nie wydaję pisma. A tymczasem w miarę wzrostu zadłużenia, wzrasta wspaniałość i kosztowność pism. Po co za wspólne pieniądze wychwalać szefów instytucji jak kiedyś królów czy pierwszych sekretarzy? Właściwie nie wychwalać, tylko kadzić im. Czy chcemy, żeby na taki cel zadłużano się w naszym imieniu?
Natomiast zaletą tych pism jest może to, że dają pracę. Może więc robię źle, je krytykując?
PS Ciekawe czy takie pisma dworskie wzięły sie z naśladowania reklam, pism i broszur reklamowych, wydawanych przez firmy prywatne. Firmy te reklamowały się (za swoje prywatne pieniądze), aby sprzedać swój produkt. To i instytucje państwowe, samorządowe itd też zaczęły sie reklamować - ale za pieniądze ludzi - członków narodu. W firmie prywatnej właściciel chce sie reklamować, to się reklamuje. W instytucji publicznej, samorządowej - właściciel nie jest pytany o zdanie czy chce reklamować szefa danej instytucji! Ciekawe czy ten cały tzw pijar począł się z naśladownictwa reklamy biznesowej czy z czegoś innego.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka