Jest cenzurą, ponieważ nie walczy tylko z wulgarnymi czy obraźliwymi czy prawem zabronionymi treściami, ale ukrywa też zwykłe, w grzecznym tonie i w tonie dyskusji utrzymane teksty, jeżeli tylko takie teksty dyskutują z działaniami podjętymi przez władze S24. Dowodem na prawdziwość moich słów jest ukrycie ostatniego tekstu Anny Mieszczanek - bez treści wulgarnych, zabronionych prawem itd. Należy jednak przyznać, że do tego ukrytego tekstu można dotrzeć - czyli, że choć lektura jest utrudniona, to nie jest uniemożliwiona - tyle że nikt nie wie, że tekst ukazał się. To przypomina pewnien rodzaj cenzury, który istniał np w Austro- Węgrzech. Tam cenzor polecał ksiegarzom, które książki należy pchać na wystawę, a które trzymać wyłącznie na półkach bez pchania ich przed oczy kupujących. Ciekawe, co to się wyrabia w naszych polskich głowach i do czego dojdzie nasze państwo, skoro nawet prywatna firma m. innymi Igora Janke - człowieka dobrej woli, demokraty z przekoń itd wprowadziła cenzurę - na razie w wersji stosunkowo łagodnej - austro-węgierskiej?
Dodatek: Opis cenzury austryjacko-węgierskiej u Kalinki: " Cenzor w godzinach kancelaryjnych odczytuje dzieło, a po pilnym odczytaniu zapisuje swoją opinię. I tak: jeśli dzieło mniej godne uwagi, pisze "admittitur" (dopuszczone). Przy książkach, w których są pewne niezwykłe miejsca lub opinie, pisze "transeat" (niech przejdzie), czego skutkiem jest, że książka taka może być po ksiegarniach sprzedawana, ale nie wolno jej wystawiać za okno, to jest zwabiać do niej publiczności"
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości