Ciekawe, że się nie widzi podobieństwa, które przecież narzuca się z dużą siłą - między Sanacją i Dobrą Zmianą. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 narosło wiele zła, była korupcja itd, więc żeby to uzdrowić, Józef Piłsudski wprowadził Sanację. Po odzyskaniu niepodległości w 1989 też była korupcja, zło, więc żeby to uzdrowić, Jarosław Kaczyński wprowadził Dobrą Zmianę. Sanacja nie całkiem i nie wszystko uzdrowiła z tych rzeczy, które zabagnił według niej Witos, ale w późniejszym okresie mniej mówiła o sanacji, bo już Witos (z więzienia albo na wygnaniu) nie mógł zabagniać, a zło nie wyparowało, więc trzeba by mówić o Sanacji Sanacji. Teraz też Dobra Zmiana nie wszystko uzdrowiła z tego, co zabagnił Tusk i jeszcze wciąż, gdy cokolwiek nie tak pójdzie PiSowi, to TVP krzyczy na Tuska, ale już się odbywa Dobra Zmiana Dobrej Zmiany czyli uzdrawianie Dobrej Zmiany , czego przejawem może być spychanie na boczny tor najbardziej zasłużonych działaczy Dobrej Zmiany - jak kiedyś grupę Pułkowników w okresie Sanacji Sanacji. Żyjącym tylko chwilą wydaje się, że uczestniczą w czymś nowym i decydującym, tymczasem jak marionetki chodzą w zaklętym kręgu obyczaju i charakteru narodowego czy ogólnoludzkiego, który nie zmienia się.Jest nie najlepiej, więc się uzdrawia, lecz uzdrawianie też ma wady, to się uzdrawia uzdrawianie, a zło się trzyma, to się uzdrawia uzdrawianie uzdrawiania... Naród, który ma do czynienia z uzdrowicielami typu Sanacji czy Dobrej Zmiany, może pomimo różnych zastrzeżeń mówić o szczęściu, prawdziwą tragedią jest dopiero kontakt z uzdrowicielami typu bolszewików czy narodowych socjalistów. Lecz wszyscy zawsze mówią, że chcą polepszyć i uzdrowić, jeszcze nie było wodza, partii, ruchu, który by głosił, że chce pogorszyć i doprowadzić stosunki społeczne do choroby... A gdy pogarszał, lub nawet wprowadzał piekło na Ziemi, to piekło to nazywał rajem - więc uzdrowieniem.
