Polski producent Goclever oferował produkty z niemal każdej dziedziny taniej elektroniki konsumenckiej. Był popularny ze względu na niskie ceny swoich produktów. Firma nie będzie jednak "polskim Applem", bo właśnie ogłosiła upadłość. W związku z tym "naprawy gwarancyjne nie będą realizowane". Firma szczyciła się 10-letnim doświadczeniem i ponad 2 milionami użytkowników.
za gazeta pl
a to komentarz forumowicza!
ofiarawlasnychslabosci
Pamiętam 2003 rok, gdy z 3 nieznajomymi zorganizowalismy wspólny wypad do miasteczka Bainizhen nad śmierdzącą rzeką, chyba Xijiang się nazywała. Pierwsze co uderzało najbardziej to fetor po nozdrzach, gdy minęlismy centrum miasteczka i wjechalismy w jego zachodnia część do fabryki elektroniki wszelakiej, wlasnie nad tą rzeką.. MIasteczko w prowincji Guangdon - chyba zagłębie światowej tandety, w drodze do Bainizhen minęlismy obwodnicą Shenzhen, z największą na świecie fabryką elektroniki. Wtedy dla no name i totalna kicha. Hon Hai Precision. Chyba Manta u nich zamawiała na początku. Dziś m.in. produkują dla Apple.
W biurach w Bainizhen przyjmowano nas jak szejków arabskich. Alkohol, a nawet palenie i kreski. Obiady i wycieczki po okolicy. WIeczorne imprezy w przepełnionych restauracjach. Cały szajs tani jak barszcz, ten sam środek, a inne opakowanie. Produkowano tam dla dyskontów i małlych firemek na całym świecie. Workzone dla Aldi już wtedy rzucł się tam w oczy, w Polsce dopiero raczkował Lidl. To byla piękna przygoda, w czasach gdy wielu śmiałkow zamawialo po kontenerze lub dwa maksymalnie, na spółe z totalną tandetą na handel na placu czy Allegro. Pamiętam choćby wzmacniacze antenowe do komórek, które chyba nigdy nie wzmocniły zasięgu żadnej komórki, ale kasa na tym była w dziesiątkach tysięcy złotych - czystego zysku. Umowy oczywiście podpisywano krótkoterminowe, bo rynek się zmieniał i konkurencja wsród polskich Januszy biznesu rosla. To byl czas strzyżenia baranów. Później takie firmy jak Goclever chcialyły iść na skróty i udawać polskich producentów i wlaśnie topiły kasę głównie na gwarancyjnym serwisie. Dla nas zasada byla prosta - zamawialiśmy z gotową nazwą/marką wymyslaną przez Chinczyków z dupy. Za wlasną nazwę ceny rosły za produkt i marża nie była juz taka ładna.. Kto latał do Chin w takich biznesach pamięta, że to była świetna przygoda i dobra kasa. Ale te czasy juz nie wrocą. Społeczenstwo się wzbogaciło i woli firmowe ;)
Odpowiedz
@ofiarawlasnychslabosci
Dokładnie, kto zaczynał handel z Kitajcami na początku lat 2000 mógł się nieźle odbić. Teraz brakuje tylko regularnej i szybkiej logistyki z Chin, co sprawi, że wszyscy "producenci" sprzętu różnego padną jak kawki. I Allegro razem z nimi. Aliexpress ich wykończy.
Odpowiedz
@ofiarawlasnychslabosci
Nie było żadnych imprez, ani tym bardziej palenia czy kresek. Pomieszały ci się opowieści o kupowaniu elektroniki i o byciu naciągniętym na kosztowną łapówkę dla prezesa nieistniejącej firmy, która "nie ma pojęcia co ile kosztuje i oddaje tanio jak barszcz" - a tak właśnie kończyło 95% januszy jadących robić interes życia.
Odpowiedz
@known2own
Filmiki Raport z państwa Środka raczej potwierdzają jego wersję.