Wczorajsza konferencja prasowa posła Bestrego była aktem rozpaczy. Rozpaczy człowieka, któremu jeszcze niedawo wydawało się, że może rozgrywac na politycznej scenie, który poczuł nie tylko swoje pięć minut - ale nawet i kwadrans, a może i godzinę.
Rzeczywistość, szczególnie w polityce, jest brutalna. Jeśli jesteś w miarę silny, to jak Panu Kotlinowskiemu, ujdą na sucho rózne grzeszki i niejasności z przeszłości. Że się wchodziło w interesy z podejrzanymi osobami, że się troszkę naginało przepisy. No i czas dla Kotlinowskiego był w miare przyjazny, bo jego sprawy, mimo wysiłkó, nie udało się wepchnac na pierwsze strony.
Bestry na te pierwsze strony trafił. Bo kombinacje z gangsterami to w polskiej polityce zwykła rzecz (zresztą - nie tylko w polskiej), kontakty z róznymi podejrzanymi typkami - normalka. Nawet gwałt czy pobicie, to żadna nowość. Nawet na szczeblu eurodeputowanych. Da się zaciemnić, ludzie zapomną.
Ale molestowania nieletnich się w Polsce nie wybacza. Nie miał szans psycholog dziecięcy Samson. Nie ma szans i Bestry.
Nie ferują wyroku - molestował czy nie. Sprawa nie została zgłoszona do prokuratury, nie ma po niej śladów w kuratorium. Nie krzyknę więc - ty zboczeńcu. W ogóle nie mam zamiaru krzyczeć na posła Bestrego.
Chcę mu tylko cicho powiedzieć, że nie lubię, jak mężczyzna broniąc się przed oskarżeniami (jednak w jakiś sposób popartymi dowodami) chowa się za swoją żonę. Jak wyciąga ją na konferencję prasową i prezentuje tzw jedność rodziny (to takie "amerykańskie"). Jak to żona płacząca ma być gwarantem uczciwości - badź co bądź - reprezentanta polskiej demokracji.
Żona, która wygrała walkę z rakiem. Poseł Bestry też częściej niż o faktach i dowodach na swoją obronę mówił o swojej chorobie. Ciężkiej, to prawda. Wymagającej troski i lecznie.
Ale ta choroba nie przeszkodiła mu szarpać się z kobietą w pociągu. nie przeszkodziła mu aktywnie uczestniczyć w życiu sejmowym, działać na niwie politycznych interesów. Wtedy pan Bestry promieniał szczęściem i zdrowiem.
Teraz zaś mówi o dziennikarskim spisku, o prowokacjach i dziennikarzach na prowizji. Oczywiście - bez dowodów, jedynie z zapowiedziami złożenia aktów oskarżenia w prokuraturze. Bo konferencja prasowa przyjmie wszystko, pojemna jest - zmieści choroby, wojny, prześladowania, spiski, układy i sieci. Szkoda tylko, że faktów, faktów jakoś przedstawić nie potrafi. Ani się z nimi logicznie zmierzyć.
Rozumiem jednak tą rozpacz. Domek politycznej sławy się rozpadł. Dupa musi strasznie boleć.
Dlatego w Dziesiątej RP każdy poseł, w ramach sejmowego uposażenia, otrzyma maść i kompres. Maść, żeby smarować ciało, jak się potłucze. I kompres na głowę, jak się zanadto rozpali. Czy to jakowąś chucią, czy to gorączką, czy to po prostu na kaca.
Oczywiście - apteczki będą panom posłom i paniom posłankom stale uzupełniane.