Małopolski poseł Wojciech Woda z PSL ma złożyć w Ministerstwie Transportu oficjalny wniosek o to, by utworzyć w Miechowie przystanek dla ekspresu "Ernest Malinowski". Ta, tak - tego samo, ekspresu, który zatrzymuje się we Włoszczowie.
Oczywiście jest to pokłosie sprawy "przystanek Gosiewski". Mógł Gosiewski Włoszczowie? To mogę i ja w Miechowie! A jak nie da rady? To nawet i jeszcze lepiej - bo będzie można ładować we władzę, która swoim PiS-owiakom pomaga i jest na kanclerskie rozkazy a opozycji pokazuje figę. Ze smarem.
Do Miechowa przyłaczaja się już inni. Opoczno i Grodzisk Mazowiecki. A za ich przykładem pójda inni, bo to przecież takie łatwe. Wkrótce każde miasto będzie miało swój ekspres.
Tym ekspresem na dobrą sprawę może być wszystko. Prezydent Kielc obiecał miastu lotnisko. Niedokładnie w samym mieście, bo w oddalonych o około piętnaście kilometrach Obicach, ale przecież to nie rolnicy z lotniska będą opylać swoje pola tylko będą latać biznesmeny na targi i inne rozkosze. A Kielce zyskaja i bazą, i miejsca pracy, i drogi, i inwestycje. Jedno lotnisko - i już!
Prezydent Lubawski obiecał a Marszałek Województwa Wołodźko powiedział, że się nie da. Tego tylko było trzeba Lubawskiemu! Powiedział, że inni może i nie dadzą rady - ale on da! Efekt?
68% poparcia w sondażach i wygrana w pierwszej turze murowana!
I ludzie już nie patrzą, że każda, dosłownie każda ekipa obiecuje, że to właśnie MY załatwimy Kielcom uniwersytet, bo ONI są nieudolni. Uniwersytetu dalej nie ma, młodzi z Kielc uciekają a jedyne zmiany następują w zaimkach - MY stają się ONYMI a ONI NAMI.
Ale to naturalne. Obietnice wyborcze są stałym elementem gry. Dlatego z taką reakcją spotkał się sukces Gosiewskiego. Bo otwarcie tego przystanku we Włoszczowie, to sukces posła, który załatwia swojej formacji wygraną w wyborach. Gosiewsi obiecał - i dzięki swoim mozliwościom - obietnicy dotrzymał. Załatwił też PET dla Kielc i wszyscy wiedzą, że to on dał ten przyrząd Kielcom - bo premier za bardzo nie wiedział czym to się je. Przemysław Edgar podsunął papierek a premier Kaczyński podpisał. Bo ufa.
Większośc polityków i polityczków w Polsce dałóby się na pal nabić dla takiej możliwości. Ja podsuwam a on podpisuje, nawet nie pytając co to jest.
Dlatego nie zdziwią mnie już obietnice kosmodromó na Warmii i Mazurach, torów Formuły 1 na Lubelszczyźnie czy hodowle bizonów i turów w Sudetach. Obiecać mozna wszystko. A potem się zobaczy. Najwyżej - postawi się jakiś hipermarket. Albo stację benzynową.
Dlatego, aby uniknąć choć częsci pustych obietnic wyborczych, w Dziesiątej RP będzie jeździł tylko jeden pociąg. Oczywiście będzie to ekspres "Donald Andrzej Jarosław Waldemar Roman Wojciech" - z przesuwanymi imionami, zależy w jakie województwo wjedzie. Ekipa konduktorska o to zadba.
I będzie się zatrzymywał na każdej stacji. Nawet na tych, gdzie do tej pory były tylko wąskotorówki.