Przed momentem TVP1 w programie "Misja specjalna" wyemitowała reportaż o Danielu Passencie. Był to już drugi odcinek poświęcony temu pieszczoszkowi lewej strony establishmentu. Przytaczano zawartośc kilku teczek znanego redaktora, a przy okazji zwrócono uwage na fakt, że Daniel Passent wystąpił o autolustrację, której wątpliwego zaszczytu jednak nie dostapił.
Można by pomyślec - zuch chłop z tego Passenta - występuje o lustrację, czyli znaczy uczciwy był z niego gryzipiórek. Przecież nie szedłby pod ścianę gdyby miał coś na sumieniu, nespa?
Ustawa, która obowiązywała w owym czasie nie kwalifikowała jednak szanownego pana redaktora do grona osób podlegających procesowi lustracji - nie był osobą publiczną w rozumieniu tejże ustawy.
Więc teraz mamy dwie możliwości. Albo Daniel Passent był debilem i nie wiedział, że jego wniosek o autolustrację przepadnie w przedbiegach, albo był jako tako zdrowym na umyśle i zdawał sobie z tego sprawę.
Co obstawiacie?
Ale ale - nowy kształt ustawy daje mu już możliwość zlustrowania przeszłości. Panie Danielu... przodem!
Inne tematy w dziale Polityka