trescharchi trescharchi
2606
BLOG

Coraz gorzej z LOT-em.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 44

 

Dziś wyjątkowo rozpocznę od cytatu – i to cytatu samego pana premiera Donalda Tuska. Wypowiedź ukazała się 24 lipca 2009 roku w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, brzmi zaś tak: „…jeśli do końca sierpnia nie uda się dokończyć z sukcesem sprzedaży stoczni arabskiemu inwestorowi, minister skarbu Aleksander Grad pożegna się ze swoim stanowiskiem…”. Nie przytaczam tych słów bynajmniej po to by wyzłośliwiać się nad okłamującym Nas w żywe oczy panem premierem – ostatecznie każdy polityk w jakiś sposób kłamie, różnią się zaś między sobą właściwie tylko klasą swych łgarstw. Cytuję pana premiera po to, by uspokoić pana ministra Mikołaja Budzanowskiego; biedak po usłyszeniu pana Donalda Tuska odzywającego się do dziennikarzy w takie słowa: „…Minister Budzanowski wie, że jego los w rządzie zależy od skuteczności jego działań i to w krótkim terminie w odniesieniu do LOT…” mógłby poczuć się zagrożony. Śpieszę więc poinformować, że historia pokazuje dobitnie – tego typu deklaracje pana premiera Tuska to pic na wodę fotomontaż, a wygadywanie głodnych kawałków jest niejaką specjalnością lidera PO; ostatecznie pan Budzanowski może z rządu odejść, ale z głodu nie zginie. Nieśmiało przypominam, że rosnący w siłę polski atom potrzebuje każdej fachowej głowy – zatem gdyby tak ewentualnie panu premierowi coś się odmieniło, to zawsze można podążyć ścieżką wydeptaną już przez poprzednika.

Tylko co właściwie może zrobić pan minister Budzanowski w sprawie LOT-u? Nawet początkujący menadżer wie, że spółki staczającej się po równi pochyłej nie da się uratować w ciągu tygodnia. Zmiana prezesa? Posługując się terminologią futbolową: co ostatniej drużynie w tabeli da nowy trener, jeśli ma do dyspozycji tych samych piłkarzy – patałachów? Owszem, słyszy się głosy, że pierwszym zadaniem nowego szefa Naszego narodowego przewoźnika będzie zwołanie konferencji prasowej i podanie programu cięć połączeń; pozostać mają tylko te najważniejsze, które potrafią na siebie zarobić. Z innymi nie będzie sentymentów, zostaną zlikwidowane – mówimy tu zwłaszcza o trasach krajowych. Tymczasem doradcy pracujący dla Ministerstwa Skarbu Państwa uważają, że ewentualny upadek LOT – a cały czas ślizgamy się niebezpiecznie blisko tej granicy – obniży polski PKB nawet o 0,3 procent; zresztą co tam PKB – setki milionów publicznych pieniędzy wydanych na rozbudowę Lotniska Chopina wyrzuci się w błoto a wedle ostrożnych analiz pracę w lotnictwie czy turystyce stracić może nawet 50 tysięcy osób. Niewiele pola do manewru ma pan minister, ale z drugiej strony – czy objął swoje stanowisko wczoraj? Jakie były zadania i zakres odpowiedzialności członków rady nadzorczej LOT z ramienia Ministerstwa Skarbu Państwa, skoro teraz zarówno pan premier jak i pan minister sprawiają wrażenie autentycznie zaskoczonych nędzną sytuacją przewoźnika? Pan premier Tusk grzmi, że nie był dostatecznie informowany o całej sprawie; pan minister Budzanowski zwala winę na byłego prezesa pana Piroga i właśnie tych przedstawicieli w radzie nadzorczej, chociaż on sam miał decydujące zdanie przy wyborze tychże ludzi i miał obowiązek wybrać osoby rzetelne, odpowiedzialne i pracowite. Jak zwykle w Polsce pana Donalda Tuska – dużo i pięknie mówi się o odpowiedzialności, a po jakimś czasie winni o całej sprawie zapominają, zaś owa odpowiedzialność gdzieś się rozmywa. Można i tak, ale to nie jest dobry sposób na rządzenie państwem, zwłaszcza borykającym się z tyloma problemami co Nasze.

Jedyne, co można w takiej sytuacji zrobić – gdy, obrazowo pisząc, ręka jest już po łokieć w nocniku – to utrzymać za wszelką cenę krajową linię lotniczą na polskim niebie; przyznaje to sam resort pana ministra Budzanowskiego. Dlatego na 28 lutego zwołano walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki, które zdecyduje o pośpiesznym wyprzedaniu wszystkiego, co jest w danej chwili balastem – czyli akcji Eurolotu, Casinos Poland czy ośrodka wypoczynkowego nad Bałtykiem. Ponieważ kontrolny pakiet akcji ma Skarb Państwa, rzecz jest właściwie przesądzona, chociaż zwróciłbym uwagę na słówko „pośpiesznym”; cudów nie ma, sama sprzedaż wspomnianych kasyn ciągnie się już kilkanaście miesięcy i rozwiązania nie widać. Trzeba też pamiętać o tym, że nawet jeśli Komisja Europejska zaakceptuje w końcu pomoc publiczną dla LOT (niektórzy nieelegancko, ale trafnie nazywają to reanimowaniem trupa) – to cała biurokracja w Brukseli zająć może nawet rok. Czy po roku będzie jeszcze co zbierać albo co sprzedawać?

Nie sposób nie odnieść wrażenia, że Nasi rządzący po raz kolejny obudzili się z pięknego letargu pełnego sennych marzeń – zdarza im się to od czasu do czasu i jest bardzo bolesne – uderzeni w twarz brutalną rzeczywistością, tak odmienną od wszelkich wizji „fajnego” państwa jakie snują między sobą czy za pomocą mediów. Oczywiście nie jest tak, że samego pana Tuska trzeba odsądzać od czci i wiary – miał pecha, iż trafił na kolejny okres agonii LOT, aczkolwiek powolne umieranie tej fatalnie zarządzanej firmy trwało od wielu, wielu lat przy biernej aprobacie polityków wszystkich opcji i wszystkich rządów. Dziś napotkać można na ekranach telewizorów gniewnie perorujących przedstawicieli opozycji, obsobaczających rząd za błędy popełnione przy zarządzaniu LOT-em; za swoich dobrych czasów sami zrobili niewiele więcej niż prędkie i zachłanne podzielenie tego wciąż słodkiego tortu między swoich przyjaciół i znajomych.

LOT mogą uratować tylko trudne, niepopularne decyzje – niestety, sprawy zabrnęły za daleko, by po prostu zmienić szyld i udawać że nic się nie stało. Czy rząd i pana premiera Tuska osobiście stać na podjęcie takich decyzji, będących jednocześnie przyznaniem się do własnej porażki i braku właściwego (przypominam – rząd trwał w uroczym przeświadczeniu, że LOT przyniesie zysk za zeszły rok) nadzoru? Wątpię. Może, co najwyżej straci stanowisko pan Budzanowski, chociaż z drugiej strony – polityka personalna pana Tuska jest cokolwiek enigmatyczna: możesz stracić tekę za to, że gdzieś w celi powiesił się osadzony, ale możesz też tekę zachować, nawet jeśli za twojej ministerialnej kadencji w dwóch wojskowych katastrofach lotniczych ginie ponad 100 osób. Zresztą, nawet jeśli się pana Budzanowskiego odwoła, to słowo się rzekło.

Atom czeka. Co Nas czeka, patrząc tak na „nadzór” nad LOT-em i dodając piekielne składniki PO + energia atomowa, to aż boję się myśleć.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (44)

Inne tematy w dziale Polityka