W pierwszym kwartale 2013 do krajów Unii Europejskiej wpłynęło 75 tysięcy wniosków o azyl. To o 15 tysięcy wniosków więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Największy wzrost liczby wniosków odnotowano u obywateli Mali, o blisko 400 procent – to pokłosie niepewnej sytuacji politycznej w tym kraju. Wymarzonym miejscem dla większości uchodźców są Niemcy; nasi zachodni sąsiedzi co roku biją rekordy w liczbie próśb o azyl. Kuszącym kierunkiem jest też Szwecja, gdzie w przeliczeniu na głowę mieszkańca imigrantów jest najwięcej. W Polsce we wzmiankowanym kwartale liczba wniosków o azyl wzrosła znacząco, bo aż o 64 procent.
W ubiegłym tygodniu na Malcie pojawił się libijski tankowiec z ponad stu pasażerami na pokładzie. Kapitan zgłosił do władz portu pilną potrzebę udzielenia pomocy medycznej jednej z kobiet znajdujących się na pokładzie, ale Maltańczycy odmówili. Najpewniej obawiali się, że padną ofiarą podstępu, a pasażerowie – imigranci natychmiast po wyjściu na ląd zażądają azylu. Ostatecznie statek został przyjęty przez Włochów. Włochów, którzy wespół z Grekami i Maltańczykami poczuli się dotknięci krytyką Unii Europejskiej odnośnie ich sposobów postępowania z imigrantami; ich zdaniem Bruksela lubi stroić się na odległość w szaty obrońcy praw człowieka, a jednocześnie nie robi nic by południowym krajom Wspólnoty pomóc w uporaniu się z imigracyjnym problemem.
A problem to niemały. Włochy wciąż uszczelniają swoją granicę w obawie przed „nielegalnymi”. To jednak granica morska, ciężka do upilnowania. Grecy – mimo kryzysu – przyjmują do pracy nowych strażników granicznych i na granicy z Turcją zbudowali dziesięciokilometrowy płot z drutu kolczastego. Mimo tych utrudnień imigranci znajdują sposób aby dostać się do wymarzonej Europy; nie zrażają ich nawet fatalne warunki w przepełnionych obozach dla imigrantów, gdzie regularnie wybuchają zamieszki i strajki. Władze cywilizowanych przecież krajów UE postępują z imigrantami jak z przedstawicielami niższego gatunku. Uzbrojeni strażnicy, brak możliwości wyjścia z obozu, mało jedzenia i wody.
Rasizm i ksenofobia czy pragmatyzm i głęboka irytacja tym, że chociaż nikt imigrantów w kraju (zwłaszcza w bankrutującej Grecji) nie chce, oni i tak pchają się drzwiami i oknami? A może słuszna polityka prewencji, skoro ci, którzy dostają szansę osiedlenia się w Europie w tak wielu wypadkach (Francja, Szwecja) nie potrafią żyć w zgodzie i asymilacji z tamtejszymi społeczeństwami?
ONZ przyjrzała się warunkom panującym w obozach dla imigrantów i nakazała „poprawę warunków” oraz „usprawnienie procedur azylowych”. Wiadomo, papier przyjmie wszystko. Zarówno Narody Zjednoczone jak i Komisja Europejska potrafią tylko przestrzegać i krytykować. Pomysłów na rozwiązanie nabrzmiewającego problemu exodusu tysięcy imigrantów do Europy nie ma nikt, a problem będzie narastał. Napięcia społeczne również, to normalne w sytuacji kryzysu ekonomicznego i takiego a nie innego zachowania roszczeniowych grup imigrantów w poszczególnych krajach; nawet jeśli większość (w co nie wierzę) pracuje uczciwie, to i tak agresywna, żerująca na świadczeniach socjalnych mniejszość wyrabia im fatalną markę. 66 procent wniosków o azyl jest odrzucanych, a mimo tego ci ludzie i tak znajdują sposób by na terytorium Unii się znaleźć. I tak to będzie się toczyć – z jednej strony lewicowcy będą załamywać ręce, bo przecież „każdy człowiek ma te same prawa, musimy promować społeczeństwa otwarte”, z drugiej strony prawicowcy będą załamywać ręce, bo przecież „to zagrożenie dla kultury europejskiej, dla społeczeństw”, a z trzeciej strony Bruksela będzie robić to co potrafi najlepiej. Załamywać ręce (też!), napominać i debatować. I jeszcze raz debatować.
Papież Franciszek przybywa na Lampedusę i zwraca uwagę na obojętność Zachodu wobec tragedii imigrantów. Ma rację, ale szkoda że w swoich rozważaniach nie poszedł głębiej. Wtedy mógłby zauważyć, że obojętność nie wynika z diaboliczności społeczeństw Europy, tylko przykrych doświadczeń.
Inne tematy w dziale Polityka