trubro trubro
72
BLOG

Cofamy się w rozwoju

trubro trubro Gospodarka Obserwuj notkę 14

Dwudziesty pierwszy wiek.  Postęp.  Ludziom żyje się coraz lepiej, technologie są coraz nowocześniejsze.  Możemy sobie pozwolić na coraz więcej.  Generalnie - jest super, a będzie jeszcze lepiej.

Bzdura.

Cofamy się  w rozwoju.  Ekonomicznie wróciliśmy już do punktu sprzed upadku rzemiosła i powstania manufaktur.

Dziwnie brzmi ?  To uzasadniam.

Po co robiono manufaktury zamiast warsztatów rzemieślniczych ?  Mnie uczono, że po to, by redukować koszty.  Dzięki masowej produkcji produkty mają być tańsze.  Nie tylko dzięki masowej produkcji, ale też dzięki masowej dystrybucji. 

Popatrzmy sobie na taki samochód - jedno z podstawowych dóbr współczesnej cywilizacji.  Już to kiedyś pisałem, że kilkanaście lat temu za 20 tysięcy złotych można było mieć nowy samochód średniej klasy.  A teraz ?  A przecież technologia tanieje.  Jaki jest koszt wytowrzenia samochodu 'własnymi rękami', z 'zamienników', które nie ustępują oryginałom ?  

Niedawno znajomi zamawiali część do pewnej specjalistycznej drogiej maszyny.  Zębatka się zepsuła - taka o średnicy 3-4 cm.  Serwis producenta zaproponował wymianę całego modułu z zębatkami za 5 tysięcy złotych.  Znajomy stwierdził, że zwariowali.  Wysłał do warsztatu rzemieślniczego zębatkę, wykroili mu z porządnej narzędziowej stali - lepszej niż oryginał.  Zrobili kilka sztuk na zapas.  Zapłacił 200 złotych.  U rzemieślnika opłacało się bardziej, niż u masowego producenta.  Takich napraw robili więcej.  Przy okazji zrobiliśmy sobie wycenę stworzenia nowego urządzenia, które wcale cudem techniki nie jest (chociaż jest najlepsze na rynku).  Koszt rzemieślniczego wytworzenia sprzętu za 160.000 złotych, to jakieś 15-20 tysięcy licząc również koszty pracy (wraz z zaprojektowaniem, koszty tego rozłożyliśmy na 5 maszyn), nie tylko części.

Te samo urządzenie - awaria układu scalonego.  Takie układziki kosztują niby 2-3 dolary.  Producent życzy sobie 2500 złotych.  Niestety - nie można kupić u konkurencji, bo producent zeszlifował oznaczenia układu.  Nie wiadomo, co to jest.  I za tę wiedzę trzeba płacić.  

Centralki telefoniczne - upraszczam trochę, to jakieś dziwne moduły są - do telefonii komórkowej.  Kolega pracował w serwisie.  W Polsce przez długi czas naprawiano, co producenta (wielki, znany koncern zachodnioeuropejski) zacząło niepokoić.  Zrobili więc dwa ruchy - po pierwsze obniżyli na jakiś czas dla 'starych' klientów ceny na nowe moduły/centralki, tak, po drugie - nie tylko usunęli oznaczenia z układów scalonych, poszli o wiele dalej.  Różne egzemplarze tego samego modelu różnią się trochę od siebie.  Losowo.  Różne części, różne rozmieszczenie.  Musieli specjalnie przeliczać kilka wariantów 'modelu'.  Teraz serwisant, który znał dobrze dany model nie zrobi za dużo.  Bo wie, że części mogą mieć inne parametry, niż w innym egzemplarzu, który oglądał.  A oznaczenia są usunięte, by przypadkiem nikt z lutownicą nie mógł dokonać naprawy wymieniając część za 5 złotych.

Mój ulubiony przykład - lodówki.  Te takie dwudrzwiowe.  Za 5 tysięcy złotych.  Niech będzie, że za 3 tysiące.  Lodówka to przecież zwykła izolowana termicznie szafa ze sprężarką i paroma czujnikami.  Sprężarka - 100 złotych, elektronika i czujniki - drugie sto.   No - ale przecież blacha i tworzywa sztuczne są drogie ;)

Kiedyś pralka starczała na 20 lat - dziś moją po 4 trzeba wyrzucić.  Mój stary CD-rom, dziesięcioletni, mający oszałamiającą prędkość odczytu 8x - ciągle działa.  Nowe, które kupuje po dwóch latach się psują.  Kupiłem już takich 4.

Do czego zmierzam - ano do wykazania tego, że wszyscy płacimy manufakturom pieniądze o wiele większe, niż musielibyśmy zapłacić rzemieślnikowi, by dostać ten sam towar.  Dobrzy rzemieślnik zrobi lodówkę w 2-3 dni (albo i szybciej, szacuję bardzo pesymistycznie).  Taką, którą można obecnie kupić w sklepie za 5000.  Niech będzie, że poniesie 1000 złotych kosztów.  Sprzeda ją za 4000, i będzie miał 3000 zapłaty za pracę.

Producenci nie tylko celowo uniemożliwiają rzemieślniczą naprawę, oni celowo tworzą towary psujące się.  Mam znajomą chemiczkę, która zaczęła uczyć w technikum samochodowym spraw związanych z korozją.  Pewnego dnia mówi mi zdziwiona, że do lakierów dodaje się specjalnie środków, które powodują, że po paru latach będzie rdzewieć.  Robi się to najzupełniej celowo, podobno każdy chemik patrząc na skład od razu się zorientuje, że to nie przypadek.  Przemysł skupia się na tym (to nie jest epokowe odkrycie), żeby zarobić na ludziach jak najwięcej pieniędzy, produkowanie towarów to tylko działalność uboczna.

Koszt ponoszony przez ludzi przy zakupie czegokolwiek 'poważniejszego' jest obecnie większy, niźli by był gdybyśmy te same rzeczy otrzymywali metodą rzemieślniczą.  Rzeczy typu zapałki, papier toaletowy, chińskie zabawki z rakotwórczego plastiku - to jeszcze jest tańsze.  Ale to nie jest 'poważny' przemysł.  Te gałęzie przemysłu, które mają największą kasę, każą ludziom płacić drożej, niż trzeba by było płacić rzemieślnikowi.

Oczywiście układu scalonego rzemieślik też nie wytworzy za 10 centów.  Ale może go za 10 centów kupić z fabryki, której opłaca się sprzedawanie tego za 10 centów.  Żeby było jasne - nie mówię, że masowe fabryki są złe, tylko to, że model ekonomiczny jest taki, że mimo mniejszych kosztów manufaktury, płacimy jej więcej, niż musielibyśmy rzemieślnikowi.  Końcowy odbiorca jest wykorzystywany.

Pytanie - gdzie to nas doprowadzi ?  Na razie widzimy jedno - produkty są gorszej jakości, niż 20 lat temu.  Są droższe niż 10 lat temu.  Oczywiście - niektóre mają niby więcej możliwości - ale ich trwałość jest tragiczna, poza tym cena - nierealna.

W dzisiejszych czasach Marks ze swoimi ideami szybko podbiłby cały świat.  Lenin zacząłby mówić o odebraniu środków produkcji 'kapitalistom', którzy wyzyskują już nie tylko robotników, ale i konsumentów, i znalazłby masę ludzi, którzy mu w tym pomogą.

Nasza ekonomia - ekonomia całego świata - jest po prostu modelem, który zamiast nas rozwijać - zwija.  Koncern produkujący towar nie ma interesu w tym, by towar był trwały.  Dlaczego ?  Bo jak za dużo zrobi, to linie technologiczną będzie musiał wyrzucić.  Straci na tym.  A nikt nie będzie robił wbrew swoim interesom.

Jakie jest rozwiązanie problemu ?

Ano - technika, tylko i wyłącznie.

To się zmieni, gdy tworzone linie technologiczne, tworzone fabryki, będą mogły wytworzyć dowolny produkt.  Gdy firma, która produkuje samochody będzie wiedziała, że może robić samochody naprawdę trwałe, bo jak już rynek się nasyci, to ta sama fabryka, bez dodatkowych inwestycji, będzie robiła pralki albo wiertarki.  To, co w danym momencie potrzebne jest na rynku.  Czy to jest możliwe ?  To jest konieczne, trzeba tylko opracować technologię.  A to jest do zrobienia.

Ciekawe, czy przyszła ekonomia świata będzie oparta na tak właśnie działających firmach.

Bo tak, jak jest w tej chwili, długo być nie może.  Koncerny trzymają w garściach technologie, by rzemieślnicy mieli trudniej, ale to tylko utrudnienie, z którym w końcu da się wygrać.

Pytanie, jak będzie wyglądała zmiana ?  Rewolucja ?  Bo w łagodne oddanie władzy jakoś nie wierzę ;)  Za jakiś czas przez świat przejdzie tornado, jeżeli nic się nie zmieni.  Ale to jeszcze potrwa kilka pokoleń pewnie.  A może nie ?  Z rewolucjami jest tak, że często wszyscy myślą, że 'jeszcze nie teraz', aż tu nagle...

trubro
O mnie trubro

jestem z białka Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą, I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą. Ręce za lud walczące sam lud poobcina. Imion miłych ludowi lud pozapomina. Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie. a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Gospodarka