Do zestawu rzeczy, o które walczyć powinien prawdziwy Polak dodany został ostatnio krzyż. Taki w szkole. Ma tam wisieć, i koniec, bo Polska jest katolicka. Przecież nikomu on nie przeszkadza, co najwyżej wrogom kościoła. Zwykłym ateistom, tym prawdziwym, a nie tym, którzy walczą o przywileje (między nimi jest taka sama różnica jak między zwykłym gejem, co siedzi cicho w domu i się nie obnosi, a takim, który się obnosi i propaguje)przecież krzyż nie przeszkadza. To dla nich zwykły kawałek drewna - to o co cały ten szum ?
Taka argumentacja jest na tyle częsta, co zadziwiająca. Przypomniał mi się przypadek rodzinnego miasta, gdzie w ramach zmian ustrojowych zmieniano pomniki. Do parku został wstawiony krzyż jako dodatek do pomnika, a pierwszym protestującym był pewien ksiądz. Powiedział on, że ze względu na szacunek nie można krzyża umieszczać tam, gdzie mógłby nie być szanowany. Gdzie każdy pijaczek może sobie na niego nasikać, albo przy nim przeklinać. Niestety - politycy lokalni świętsi od papieża krzyż wstawili, i sam kilka razy widziałem sikające pod nim osoby. Które potem w niedzielę do kościoła idą.
W 'katalogu grzechów' do spowiedzi jako grzech przeciw drugiemu przykazaniu jest opisane przebywanie w czapce w obecności krzyża. Inne 'nieszanujące' zachowania - głośne krzyczenie, nieprzystojne żarty, przeklinanie - to jest profanacja krzyża. Przeklinając 'tak po prostu' popełnia się grzech 'tylko przeklinania', robiąc to w obecności krzyża możemy już profanować. Jeżeli ktoś nosi krzyż nie jako manifestacja swojej wiary, a w innym celu - jest to bezdyskusyjna profanacja. Bo krzyż to nie tylko symbol, to przedmiot kultu.
To teraz popróbuję być konsekwentny.
Jeżeli niewierzący nosi krzyż na szyi - dla wierzącego jest to profanacja, bo krzyż nie wisi z przekonania wiszącego do tego, co krzyż symbolizuje, a tylko jako oznaka zewnętrzna. To czemu kupa wierzących - w tym biskupi i księża chcą, by krzyż wisiał na instytucji, która z założenia nie tylko nie jest 'wierząca', ale też naucza rzeczy niezgodnych z nauką kościoła ? Krzyż w instytucji głoszącej herezje ? Przecież to profanacja jest. Uczą ewolucji, a krzyż mają powieszony jako manifestacja czego ? Na pewno nie wiary katolickiej.
Ale nic to - ciekawsze są inne konsekwencje. Te związane z zachowaniem przy krzyżu. Katolik ma reagować, gdy ktoś krzyż profanuje. Nawet paragraf za to jest przecież, gdy profanacja pewne granice przekraza. W związku z tym, gdy w klasie jeden z uczniów będzie chciał siedzieć w czapeczce z daszkiem na lekcji, a nauczycielowi to nie przeszkadza (są tacy nauczyciele), jego kolega - katolik - musi zaprotestować. Musi powiedzieć, że znajduje się tu symbol religijny, któremu należy się szacunek. Jeżeli tego nie zrobi - popełnia grzech. Wypiera się wiary, bo jej nie broni. Jeżeli to zrobi - wkracza w strefę wolności kolegi. Kolega może spokojnie w czapce pozostać mówiąc 'słuchaj chłopie, jak wchodzę do kościoła, czapkę zdejmuję, jak wchodzę do synagogi - nakładam, jak wchodzę do meczetu - zdejmuję buty, ale tu jest szkoła, nie kościół, nie jestem tu bo przyszedłem odwiedzić miejsce kultu, i nie wymagaj ode mnie za dużo'.
I tu jest problem - katolik musi patrzeć, jak ktoś jego krzyża nie szanuje. Chodzi w czapce, przeklina, krzyczy - i tak ze zwykłego bycia 'niegrzecznym' robi się konflikt religijny. Komu to potrzebne ?
Kolejna sprawa - co, gdy ktoś w szkole rzuci papierową kulą, która trafi w krzyż ? Albo będzie chciał napluć na tablicę, a trafi w krzyż ? Prokuratura - jeżeli znajdzie się nawiedzony oazowiec, który potraktuje to jako atak na jego wiarę - będzie musiała zacząć sprawdzać, czy nie nastąpiła obraza uczuć religijnych poprzez znieważenie przedmiotu kultu. Jakby nie było ciekawszych rzeczy do roboty.
Oczywiście - takie rzeczy się nie dzieją. Uczniowie nie kłócą się między sobą o to, że przy krzyżu nie można tego, czy tamtego. Bo nie słuchają nakazów swojej religii - na religię chodzą, ale mają na tyle zdrowego rozsądku, żeby nie robić wszystkiego, co w kościele każą. Krzyż po prostu sobie wisi, ale jest tak, jakby go nie było - bo inaczej byłby problem. Po prostu polski katolicyzm w sztandarowym wydaniu - nieważne idee, ważne, co na pokaz. A przecież krzyż nie może być tylko na pokaz, to grzech jest przeciw drugiemu przykazaniu ;)
Skoro z punktu widzenia religii krzyż nie tylko nie jest konieczny w miejsach takich jak szkoły publiczne, ale też tak naprawdę niewskazany (narażony na profanację), to jaki jest powód tego, że krzyż ma być i basta ?
Powód jest prosty i stary jak świat. Znaczenie terenu. Taki napis 'nasi tu byli'. Irracjonalny instynkt każący niedźwiedziom zostawiać ślady pazurów na drzewie. Z takim instynktem nie ma dyskusji. Nie można racjonalnie uzasadnić działań z niego wynikających. Po prostu - jak już teren był przez nas oznaczony, to usunięcie tego znaku powoduje ostrą reakcję. Instynktowną.
I o to tu tak naprawdę chodzi. Bo walka o to, by krzyże pozostały nic nie ma wspólnego z chrześcijańskimi wartościami. Biblia nie nakazuje umieszczania krzyża wszędzie tam, gdzie ładnie wyglada, i tam, gdzie chcielibyśmy go widzieć. Nie jest to wymóg wiary.
Więc o co gardłować ?
O teren. Te stado więcej znaczy, którego członkowie oznaczyli więcej drzew. Instynkt ten u niektórych silniejszy jest niż rozsądek. Czują się stadem silnym, i musza to manifestować słabszym, by wiedzieli, gdzie ich miejsce, i kto tu jest ważniejszy.
jestem z białka
Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą,
I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka