Liberator Liberator
236
BLOG

Bordello Centrale - Ferrovie Polonia

Liberator Liberator Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

10 grudnia, 15:00 do 15:40, Warszawa, Dworzec Centralny.

 

Miałem dziś tę wątpliwą przyjemność znaleźć się w centrum przesiadkowym całej Polski odprawiając do pociągu bardzo bliską mi osobę. W dodatku w godzinach szczytu bo jako, że był piątek po południu, to cała Warszawa wraca do domów i panuje niemiłosierny tłok. Błąd zasadniczy popełniliśmy nie kupując biletu na Express "Fredro" do Wrocławia przez Poznań parę dni wcześniej i na pół godziny przed odjazdem udało się dostać tylko miejsce stojące. Z miejscówką. Tak proszę Państwa, InterCity, spółka państwowa oczywiście, każe swoim klientom kupować miejscówkę na "stojaka". Na uprzejme prośby o sprzedanie samego biletu Pan Kasjer (również pracownik InterCity - kas innego właściciela na Centralnym i tak nie ma) reaguje lekko mówiąc negatywnie. Kupujemy więc bilet w pełnej cenie - jedyne 118 zł za 3 (liczymy, że uda się usiąść w Poznaniu) do 5 godzin na stojaka. Na miejscówce razi oczy napis, iż została ona "Wydana na życzenie podróżnego". Ergo, podróżnym w Polsce jest nie podóżny a Spółka InterCity, co by tłumaczyło wiele kolejowych absurdów.

Można by pojechać taniej, bo dziś piątek i jeździ InteRegio "Prosna" Przewozów Regionalnych za 45 zł, ale jest on dużo mniej komfortowy a podróż jest dłuższa bo odkąd w październiku (sic!) za Ostrowem Wielkopolskim towarowy zarył nura w torowisko i połamał 400 metrów podkładów "Prosna" jeździ objazdem. Łącznie zajmuje mu to prawie 7 godzin... Dobra, celujemy więc w bardziej burżuazyjny transport, nawet jeśli jedzie się stojąc. Ruszamy na peron. A właściwie pół peronu, bo obecnie Centralnemu jest przywracany wygląd z czasów świetności Gierka. Z tegoż powodu Gazeta Wyborcza i co niektórzy "varsavianiści" dostają wielokrotnych na samą myśl, że taka perła znów będzie straszyć, czystymi tym razem, ścianami typu "żwir w betonie" a podróżni będą mogli spocząć na ławeczkach typu "żebro komuny". Kłopot z dostaniem się na peron polegał nie tylko na tym, że było go pół. Pół było też schodów ruchomych. W dodatku unieruchomionych, bo się popsuły. Robotnicy z pieśnią na ustach naprawiali więc jedne w z dwóch schodów prowadzący z przejścia środkowego pod halą główną na peron 3. Te "wschodnie" są zamknięte z powodu remontu, do "zachodnich" przy Jana Pawła II natomiast trudno się dostać ze względu na tłok w podziemiach. Nieruchome ruchome schody służą więc do poruszania się w obu kierunkach Po przebiciu się na dół zorientowaliśmy się, że mimo iż za 10 minut powinien wjeżdżać Express InterCity do Poznania i Wrocławia a na wyświetlaczu widnieje RegioExpress do Rzeszowa przez Kraków. Rozum i serce podpowiadały, że oba wielkie słady się tu nie zmieszczą, więc ewakuwaliśmy się na górę w celu zajęcia dogodnych pozycji startowych oczekując na komunikat. Komunikat o wjeździe Fredry na inny peron, zapewne 4. Postanowiliśmy nawet przetransferować się w rejon przejścia "zachodniego", ale jak już napisałem tłok jest niemiłosierny a była już 15:25, do odjazdu pozostało więc 10 minut. Nie warto ryzykować bardziej. Podróż koleją ryzykowna jest już sama w sobie. Uwaga, jest! Komunikat, iż Fredro wjedzie planowo na peron 3 jak tylko RegioExpress odjedzie. Sęk w tym, że rzeczony RE nie odjeżdżał bo ładował się do niego tłum. Zapewnienie jednak przez obsługę Centralnego ruszyliśmy w dół, znów nieruchomymi schodami ruchomymi dwukierunkowymi. Tłok był jakbyśmy ładowali się na koncert Lejdigagi czy innej Rijany. I tu akcja zmienia się o 180 stopni. A nawet o 270. Komunikat, jakieś 30 sekund po pierwszym, że Fredro wjedzie na peron 4. Ruszyliśmy więc szybko w to miejsce oglądając jak gigantyczny tłum stojący na peronie 3 rusza nieruchomymi schodami ruchomymi do góry. Dla nas wszystko skończyło się szczęśliwie, biada tym, co nie zdążyli się teleportować. Tacy byli z pewnością, bo tłumek dobiegał nawet kiedy pociąg już prawie ruszał. Pani konduktor pozostała niewzruszona na uwagi, że w ostatniej chwili zmienił się peron odjazdu a z sąsiedniego nadbiega wciąż tłum żądnych podróży klientów InterCity. Pocią odjechał pięć minut później niż planowo, wszystko oczywiście przez spóźnialskich pasażerów, którzy wybrali w tej rosyjskiej ruletce zły peron. Wot, tak wygląda podróż w luksusie. Z miejscówką na stojaka.

Liberator
O mnie Liberator

Laurka od fanów: "Doktryner kapitalizmu" i "obrzydliwy psychol".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości