Liberator Liberator
213
BLOG

WrocLove, Wrath-szawa

Liberator Liberator Kultura Obserwuj notkę 3

 Warszawa ma najwięcej imprez kulturalnych w roku. W weekend, zwłaszcza na wiosnę, trzeba wybierać z kilku różnych wydarzeń. Do teatrów, przynajmniej niektórych, widzowie chodzą chętnie. Galerii mamy co nie miara. Kin najwięcej w kraju. Parków, klubów sportowych, fundacji, klubów muzycznych na każdym rogu mnóstwo. I co z tego, skoro nie ma zwartej przestrzennie tożsamości?  Jedno Krakowskie Przedmieście wiosny nie czyni. Owszem, jest żywe niemal cały rok, ale już nie całą dobę. Paradoksalnie ubiegłoroczne wydarzenia z kwietnia a potem skandale pod Pałacem Prezydenckim nieco ożywiły to miejsce, ale to wciąż za mało. Ostatnio oddana fontanna multimedialna na Podzamczu też tchnęła ducha w tę, w końcu najpiękniejszą, część miasta. Czy to coś stałego - zobaczymy po obecnym okresie fascynacji.

A mi osobiście przykro jest, gdy mój miły gość z Nowego Jorku wychodzi ze mną w listopadowy, piątkowy wieczór na Rynek a tam ostatni właściciele kramów jarmarcznych zwijają interes. Przykro mi, gdy idę Marszałkowską czy Jerozolimskimi i jedyne co tam widzę to tłum przelewający się od tramwajów i metra do stacji PKP Śródmieście czy Dworca Centralnego. Ewentualnie Złotych Tarasów. Nikt tam nie przysiądzie na ławeczce by podziwiać stare kamienicy przy Jerozolimskich czy warszawski "skyline" bo stare parkowe ławeczki zajmuje pijana żuleria. I nie pomoże tu znakomita Noc Muzeów, nie pomogą dziesiątki miejskich i niezależnych instytucji kultury tworzących ogrom dobrej roboty.

 

Bo Warszawa wciąż ma słabą duszę. Ja ją widzę i wiem, że jest silna, ale to dusza historii - ta dnia codziennego to biegnący po schodach ludzie - byle tylko wskoczyć do wagonika metra. Następne w końcu odjeżdża dopiero za 3 minuty. 

 

Co to ma wszystko do Wrocławia? Wrocław ma beznadziejną komunikację. W korkach stoi się i stoi. W autobusie czy tramwaju, które są nieprzyjazne, i na które ciężko kupić bilet, tłoczą się ludzie niemiłosiernie. Bo tramwaj nie przyjedzie za 3 minuty a autobus po 18tej jeździ co pół godziny.

Jednak jak już się dostaniemy do centrum, to wiemy, że to Centrum przez duże C. I to nie takie, gdzie górują mariotty i intercontinentale. Tu jest zwarta, historyczna przestrzeń, stanowiąca jedną wielką całość. Co z tego, że gdzieniegdzie jest jeszcze powojenna blizna, która z pewnością wypełni się za parę lat. Co z tego, że okolice rynku były zniszczone nie mniej niż starówka w Warszawie. Co z tego, że historyczne budynki sąsiadują, zaraz obok Rynku, z PRLowskimi bloczkami z lat 60tych. Tu wszystko pasuje do siebie. Tu jest miło i przyjemnie przysiąść i delektować się tym klimatem. Jest gdzie. Są ławeczki, są ogródki restauracyjne. Do niedawna Gienek Loska zachrypniętym głosem regularnie starał się przebić w zgiełku, jaki tworzą inni muzycy, turyści, studenci, wrocławianie. Na środku Rynku stoi Ratusz, do którego wejść można z ulicy. Jaka to różnica w porównaniu do Warszawy, gdzie budynek ratusza, zbudowany w pięknym, klasycystycznym stylu, stoi za kutą bramą oddzielony od mieszkańców dodatkowo wielkim węzłem komunikacyjnym jakim jest pl.Bankowy. Zaraz dalej, na tym samym placu parkują zazwyczaj "eLki" bo to dobre miejsce, żeby osoby uczące się jeździć mogły rozpocząć czy skończyć lekcje...  

We Wrocławiu przy Ratuszu co chwila jest jakaś impreza. Ludzie przysiadają przy latarniach, na ławkach. Oglądają niedużą, ale bardzo atrakcyjną fontannę. Na Oławskiej też jest mała fontanna, w której chlapią się dzieci w letnie upały bo strumienie wody wytryskują prosto z chodnika. Ulica ta z Rynku prowadzi w stronę pl.Dominikańskiego i Galerii Handlowej i stanowi główny deptak obok Świdnickiej. Ta zaś kieruje nas do Teatru, do Renomy. Na zachód jest pl.Solny gdzie zawsze można kupić kwiaty, na wschód jest jeszcze placyk przy polskokatolickim kościele św.Marii Magdaleny (tu też jest fontanna!) a na północ liczne uliczki usiane restauracjami i kawiarniami prowadzą do Uniwersytetu. Dalej jest Ostrów Tumski. Wszystko to w zasięgu nóg i fatalna komunikacja różnicy nam nie robi.  

Ucz się Warszawo. Jedno Krakowskie Przedmieście wiosny nie czyni. Bruku na Starówce jeszcze nie odnowiono - wciąż trwa uzgadnianie projektu... Nici z odbudowy Pałacu Saskiego a ostatnio pojawiły się przebąkiwania, by wcale go nie odbudować a w zamian w obrysie dawnych murów stworzyć ponowoczesne coś. Sam minister Zdrojewski o tym mówił, więc coś jest na rzeczy. My tak jak Wrocław mamy potencjał i to ogromny. Szkoda, że wszystko rusza się dość wolno i wciąż brak stolicy takiej zwartej, historyczno-kulturowej strefy budującej miejską tożsamość, będącej jednocześnie wizytówką miasta. Miejsca, gdzie zawsze można kupić kwiaty. Dojść na piechotę do metra ze starówki i nie bać się, że przejedzie nas jakiś maniak (Długa). Miejsca, gdzie oprócz parku i olbrzymiego placu z Grobem Nieznanego Żołnierza przywraca się dawny warszawskich blask. Miejsca, gdzie turystów nie pogonią zaraz rozwścieczeni mieszkańcy (Rynek, Mariensztat).  

Brak nam takiego obszaru jaki ma Europejska Stolica Kultury roku 2016tego.

Liberator
O mnie Liberator

Laurka od fanów: "Doktryner kapitalizmu" i "obrzydliwy psychol".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura