Dzisjesza konwencja wyborcza, a przede wszystkim przemówienie Andrzeja Dudy, to prawdziwy nokaut dla PO i jej "obywatelskiego", sondażowego faworyta w wyborach prezydenckich. Potrzeba nam fighterów i Andrzej Duda pokazał, że może nim być! Lecz każdy kibic boksu wie doskonale, że nie można chwilowo zamroczonemu i wyliczonemu przez sędziego bokserowi dać szansy do odpoczynku i odzyskania pełni sił. Dlatego też, na sztabie Andrzeja Dudy ciąży obowiązek utrzymania przejętej dzisiaj inicjatywy, mimo, że Bronisław Komorowski zapewne nie odważy się wziąć udziału w debacie z dr Andrzejem Dudą wcześniej, niż po I turze wyborów (skoro nawet podziękowania dla swojej małżonki musi wygłaszać z kartki - jako powiedział dziś poseł SLD Iwiński - z obawy, żeby się nie pomylił...). Niezależnie od tego, lekceważenie doświadczonego, znającego wiele ringowych tricków przeciwnika, jakim jest B.Komorowski, byloby niewybaczalnym błędem.
Mimo tego, że B.Komorowski nie dopuści do tego, aby pojedynek przegrał przed czasem przez KO, wprawni obserwatorzy już widzą, że przeciwnicy "nie chodzą" w tej samej wadze i że pretendent dobrze przepracował okres przygotowawczy, podczas kiedy stary "miszcz" juz dawno temu osiadł na laurach w przekonaniu, że taktyka fighting without fighting zagwarantuje mu sukces. Dlatego w salonach bukmacherskich zapanowała prawdziwa konsternacja (niejaki socjolog Zybała w TVP Info komentował wystąpienie A.Dudy, jakby sam został zamroczony). Aż żal, że w boksie nie ma kar za pasywność i unikanie walki ;-) Powyższe winno determinować taktykę A.Dudy w dalszej części pojedynku, tj. skracanie dystansu i dążenie do zwarcia, w celu zadania precyzyjnych ciosów w czułe miejsca (których przeciwnik ma aż nadto - co umożliwia zastosowanie się do maksymy Jerzego Kuleja, iż "nie ma bokserów odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni"). Gdyby to się jednak nie udało, trzeba będzie zadawać wiele widocznych ciosów, najczęściej prostych. Częsta zmiana pozycji i szeroki repertuar ciosów, zadawanych w różnych płaszczyznach, zwiększy szanse na wygraną na punkty. Oby tylko sędziowie, w kolejnych rundach, uczciwie punktowali ten ekscytująco zapowiadający się pojedynek na szczycie (boks to nie wolna amerykanka, lecz szlachetny pojedynek na pięści), a media obiektywnie relacjonowały jego przebieg (pierwszym funkcjonariuszem medialnym, któremu już puściły nerwy na wizji, ze względu na to, że nijak nie mógł pogodzić się z opinią wytrawnego obserwatora, red. Łukasza Warzechy, był niejaki Jarosław Kulczycki z TVP Info) ... Pamiętać też trzeba, że drużyna przeciwnika A.Dudy ma na koncie nieczyste zagrania w przeszłości (vide: sposób w jaki swego czasu zniechęcono Włodziemierza Cimoszewicza do kontynuowania walki) - co implikuje zachowanie czujności do ostatniego gongu sędziowskiego. Z powyższego względu, chcąc uniknąć nieprzyjemnej niespodzianki ze strony ewentualnie stronniczych sędziów, trzeba konsekwentnie dążyć do uzyskania jak największej przewagi "optycznej" w trakcie kolejnych rund.
Jedno jest pewne: B.Komorowski, po dzisiejszym dniu, już nie będzie miał problemu z rozróżnieniem pretendenta Andrzeja od Piotra Dudy ;-)
PS. W mediach dalekich od propisowskich sympatii pojawiają się informacje, że dzisiejsza konwencja wyborcza PiS to najlepszy event od 4 lat ;-) Koniec świata, a właściwie koniec peło się zbliża ;-)
Inne tematy w dziale Polityka