trust and control trust and control
2720
BLOG

Doradca ekonomiczny Prezydenta Andrzeja Dudy potrzebny „na gwałt”

trust and control trust and control Polityka Obserwuj notkę 144

Wybór Andrzeja Dudy na Prezydenta RP to wielki sukces, który zwiększył prawdopodobieństwo zwycięstwa PiS w nadchodzących wyborach parlamentarnych i wdrożenia przez nowy rząd – w porozumieniu z Prezydentem RP - „dobrej zmiany”. Cieszy tempo obsadzenia kluczowych stanowisk w Kancelarii Prezydenta RP, jednak ze względu na znaczenie sfery ekonomicznej dla Polski i Polaków oraz skuteczne sprawowanie urzędu Prezydenta RP, jak również dynamikę bieżącej sytuacji, konieczne jest niezwłoczne mianowanie Doradcy ekonomicznego Prezydenta RP, który z pewnością będzie miał co robić.

 

Gdy w 1992 r. spin doctor, James Carville przekonał ówcześnie mało znanego gubernatora z Arkansas, Willama Clintona do hasła: „It's the economy, stupie!” (Gospodarka, Głupku!), skutkiem tego był pokonanie w wyborach z 1992 r. urzędującego prezydenta George'a Busha, a następnie dwie kadencje prezydenckie oraz osiągnięcie przez B.Clintona pozycji jednego z najpopularniejszych prezydentów USA w historii. Warto to przypomnieć, bo z wielu względów Andrzej Duda, jako Prezydent RP ma szanse na twórcze postawienie na kwestie gospodarcze – co w razie sukcesu, zapewniłoby mu nie tylko dwie kadencje prezydenckie, ale i najwyższą popularność spośród wszystkich prezydentów III RP.

W obecnej sytuacji Polski i Polaków strategia nastawienia się na gospodarkę i ekonomiczne problemy wyborców może i powinna okazać się skuteczna. Jednak, aby tak się stało, Prezydent Andrzej Duda musi niezwłocznie skompletować sztab doradców gospodarczych, na czele z głównym Doradcą ekonomicznym nie tylko ze względu na realizację flagowych projektów zapowiedzianych w kampanii prezydenckiej przez A,Dude, tj. podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8.000 złotych, 500 złoty na każde dziecko oraz obniżenie wieku emerytalnego. O sukcesie prezydentury Andrzeja Dudy i ewentualnego przyszłego rządu pod przewodnictwem PiS zdecydują kwestie gospodarcze.

Dlatego tez rola i znaczenie przyszłego Doradcy ekonomicznego Prezydenta RP są nie do przecenienia. Ponieważ wbrew insynuacjom byłego „prezydenta racjonalnej POlski” nie żyjemy w złotym okresie, zaś skalę faktycznych wyzwań stojących przed władzami państwa ujawnia m.in. nie tylko zapaść demograficzna o gigantycznych konsekwencjach ekonomicznych dla przyszłości państwa (dotychczas lekceważona), ale także choćby katastrofalna sytuacja energetyczna, ujawniona publicznie przy okazji upalnego lata. Ponieważ najprawdopodobniej Katarzyna Adamiak – Sroczyńska będzie Dyrektorem Biura Prasowego Prezydenta RP, a nie jego rzecznikiem prasowym Prezydenta RP, ta sytuacja powoduje, przyszły Doradca ekonomiczny Prezydenta RP będzie musiał posiadać kompetencje także w zakresie komunikowania się z mediami, występów publicznych czy prezentowania niekiedy złożonych kwestii ekonomicznych w sposób zrozumiały dla tzw. przeciętnego Polaka. To niełatwe zadanie, ale konieczne jeśli prezydentura Andrzeja Dudy ma być sukcesem. A okiem nieuzbrojonym widać, iż politycy PO i zaprzyjaźnione z nimi media, żadnego miesiąca miodowego wobec niego nie zastosowały i do razu przystąpili do zmasowanego ataku. Optymalny kandydat na Doradcę ekonomicznego  Prezydenta RP powinien być państwowcem - wszechstronnie doświadczonym praktykiem ekonomiczno – gospodarczym, z jednej strony rozumiejącym meandry współczesnych rynków finansowych, z drugiej zaś posiadającym świadomość konieczności odwrócenia niekorzystnych tendencji, objawiających się tym, że coraz częściej ponadnarodowe organizacje (nie tylko finansowe, vide: UEFA) narzucały państwu polskiemu absurdalne zasady współpracy, a nie zaś jedynie utytułowanym celebrytą ekonomicznym w stylu prof. Witolda Orłowskiego, którego osiągnięcia w realnej gospodarce sprowadzają się do udziału w Radzie Nadzorczej WGI (sic!) i Radzie Nadzorczej AEGON PTE S.A., w czasie kiedy to PTE miało bardzo słabe wyniki inwestycyjne czy też Marka Belki, którego Aleksander Kwaśniewski bez żadnego zażenowania nie wahał się wykorzystać do obrony zagrożonych interesów zaprzyjaźnionego z nim banku, nie mówiąc już o Bogusławie Grabowskim, Członkiem Rad Gospodarczych Premierów z PO, doszczętnie skompromitowanym sposobem w jaki zarządzał PTE Skarbiec – Emerytura S.A.; vide: http://karioka.salon24.pl/657574,znachor-gospodarczy-czlonkiem-rady-gospodarczej-przy-premierach-rp-z-po  …

 W kontekście dzisiejszej, publicznej zapowiedzi Krzysztofa Pietraszkiewicza, Prezesa Związku Banków Polskich (a raczej w Polsce) zwrócenia się do Prezydenta RP o spotkanie z kierownictwem ZBP i Prezesami banków, konieczność   n i e z w ł o c z n e g o  zatrudnienia Doradcy ekonomicznego Prezydenta RP staje się tym bardziej widoczna prima facie. Trudno wyobrazić sobie, że Prezydent RP - ewentualnie - będzie prowadził takie rozmowy bez merytorycznego wsparcia kompetentnego sztabu na czele z Doradcą ekonomicznym. A wszystko wskazuje na to, że znaczenie rozmów proponowanych przez lobbystę bankowego jakim niewątpliwie jest Prezes ZBP mogą mieć fundamentalne i dalekosiężne skutki dla faktycznej, strategicznej pozycji negocjacyjnej Prezydenta RP i rządu RP w relacjach z silnym lobby międzynarodowych instytucji finansowych. Przykład Victora Orbana dowodzi, że asertywna postawa może być skuteczna nawet w przypadku oporu ze strony państwa średniej wielkości. A Polska jest kilka razy większym i atrakcyjniejszym (dla międzynarodowych instytucji finansowych; np. dla ING Banku, z którego wywodzi się MF, M.Szczurek jest jednym z najważniejszych rynków na świecie) rynkiem niż Węgry. Warto o tym pamiętać, w sytuacji kiedy K.Pietraszkiewicz jawnie grozi poważnymi turbulencjami w finansowaniu … gospodarki polskiej – co biorąc pod uwagę strukturę finansowania długu państwowego stanowi średnio zawoalowaną groźbę w celu wycofania się państwa z realizacji ustawy o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytówimage mieszkaniowych. Zatem, tylko wyjątkowi naiwniacy mogą nadal wierzyć, iż banki bez walki pogodzą się z wielomiliardowymi kosztami ustawowymi, jakie musiałyby ponieść w razie ostatecznego uchwalenia tej ustawy w obecnym kształcie.    

Stosowna operacja medialna już się rozpoczęła. Stąd nagłe promowanie przez znanego dziennikarza finansowego Gazety Wyborczej, red. Macieja Samcika, analizy prawnej sporządzonej przez kancelarię prawną Allen&Overy (ciekawe na czyje zlecenie?), która w toku procesów sądowych nie waha się przed formułowaniem w sądzie tez nawet najbardziej absurdalnych prawnie i faktycznie. Groźba ewentualnych, przyszłych odszkodowań sformułowana wprost ma przywołać do porządku niepoprawne władze polskie, które po latach, nagle są gotowe stanąć w obronie interesów milionów Polaków, zagrożonych implikacjami zaciągnięcia kredytówimage hipotecznych denominowanych w CHF na podstawie umów zawierających klauzule abuzywne.

Wobec medialnej zapowiedzi K.Pietraszkiewicza można stwierdzić, iż sytuacja na rynku kredytówimage hipotecznych denominowanych we CHF – o czym pisałem od ponad pół roku – jest już problemem już tylko systemowym dla systemu bankowego w Polsce, ale wobec stanowiska zaprezentowanego obecnie przez szefa ZBP, także dla państwa polskiego. A to już nie są żarty.

W notce: http://karioka.salon24.pl/662202,rzez-bankowa-siedzimy-na-tykajacej-bombie-zegarowej napisałem m.in. iż: Ta sytuacja potwierdza, iż system bankowy w Polsce siedzi (a my razem z nim)  na tykającej bombie zegarowej, która – najprawdopodobniej – wcześniej czy później wybuchnie albo z powodu wielomiliardowych kosztów jakie będą musiały ponieść banki, albo z powodu masowych sprzeciwów kredytobiorców hipotecznych rozczarowanych propozycjami ustawowymi i oporem ze strony banków.”

Trafność powyższej diagnozy potwierdza dzisiejsze „wyjaśnienie” Prezesa K.Pietraszkiewicza: „Chodzi o to, aby przedstawić powagę sytuacji, w jakiej się  w s z y s c y znajdujemy. Jednocześnie potwierdzić wolę sektora bankowego do poszukiwania dobrych rozwiązań służących zarówno łagodzeniu skutków ewentualnej aprecjacji walut, ale jednocześnie przy zachowaniu stabilności i zdolności do finansowania rozwoju gospodarki przez polskie banki.”

Mając w pamięci ostatnie, publiczne enuncjacje premier Ewy Kopacz, iż w ciągu pół roku (sic!) „możemy w Polsce mieć Grecję” oraz to, że osiągnięciem rządów PO – PSL jest m.in. masowa budowa z wykorzystaniem środków unijnych kosztowych aquaparków i jeszcze droższych autostrad (z jednoczesnym bankructwem wielu polskich firm budowlanych – co jest ewenementem na skalę światową!), w kontekście tego, że niebawem Polska będzie płatnikiem netto do UE, wczorajsze porównanie przez premier Ewę Kopacz rządów PO – PSL do pięknej, wieloletniej małżonki  jest miarą stricte propagandowego zadęcia kompletnie wyalienowanych rządzących Polską od 8 lat!  Jeszcze nigdy instytucje finansowe tak jawnie nie forsowałyby swoich interesów, grożąc poważnymi konsekwencjami władzom państwowym w finansowaniu rozwoju gospodarki...

 

 

PS Warto wiedzieć, że Wiceprezes ZBP, Mieczysław Groszek to bankowiec, który na swoim zawodowym koncie ma m.in. nagłe zwolnienie osiągającego wysokie oceny zawodowe członka zarządu PTE (którego był członkiem RN) tuż po przyznaniu mu podwyżki wynagrodzenia przez RN, tylko dlatego, że odmówił Radzie Nadzorczej realizacji transakcji finansowych, które były nielegalne i szkodliwe finansowo dla członków OFE…

 

 

Polska potrzebuje fighterów, a nie frajerów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (144)

Inne tematy w dziale Polityka