Dzisiejsza wrzutka prasowa organu Michnika, finansowanego hojnie z pieniędzy
polskiego podatnika, potwierdza, kto jest prawdziwym beneficjentem dzisiejszej POlski - mafijnego (PO)twora (pisałem o tym m.in. w notce pt.: „KJN, czyli Kulczyk Jest Najważniejszy”). Skoro doświadczony funkcjonariusz medialny zabrał się za skanalizowanie narracji w sprawie niewygodnego dla rządzących tematu nagrań z udziałem J.Kulczyka oraz osób sprawujących najwyższe funkcje w państwie, to nie ma żadnych wątpliwości, że nie było to dziełem przypadku, a cel tego działania został uprzednio dokładnie sprecyzowany. Dlatego tylko „misie o bardzo małych rozumkach” mogą naiwnie wierzyć w szczerość intencji dociekliwych inaczej dziennikarzy GW.
Wbrew prawdziwej naturze procederu, przekaz GW jest następujący: oligarcha nr 1 spotkał się z premierem (którego głównym problemem była ciepła woda w kranie), by prosić o ochronę kontrwywiadowczą jego p r y w a t n y c h interesów na Ukrainie. Ba, nie czynił tego bezinteresownie, bo uprzednio był informatorem służb i ponoć przekazywał polskim służbom specjalnym informacje o branży energetycznej za naszą wschodnią granicą, dzięki czemu państwo polskie będące – zdaniem premier E.Kopacz w rozkwicie, a zdaniem b. prezydenta, B.Komorowskiego w „złotym wieku” – wiedziało, że ze względu na krach energetyczny będzie mogło zwrócić się do Ukrainy (będącej w stanie wojny z Rosją!) o pomoc i sprzedaż odrobiny energii elektrycznej ;-)
Ci którym nie jest dana łaska niewiedzy zapewne „nie kupią” bajeczki GW. Co więcej, przy okazji powinni sobie zadać kilka prostych, naturalnych pytań:
- jaki interes miałby mieć polski podatnik w zaangażowaniu polskich służb specjalnych do ochrony interesów p r y w a t n e g o imperium biznesowego (o niejasnej strukturze i wykazującego straty; vide: http://monsieurb.neon24.pl/post/124897,rozwalka-kulczyka) J.Kulczyka, który nie słynął z tego, że był lojalnym płatnikiem podatku dochodowego w III RP?
- czy dr Jan Kulczyk był rzeczywiście takim wizjonerem biznesu, na jakiego go kreowano, skoro – jak wynika z wersji suflowanej przez funkcjonariuszy medialnych GW - nie wiedział nawet do kogo się zwrócić w związku z rzekomymi zapowiedziami ujawnienia nagrań, przekazywanymi mu ponoć w SMS - ach przez byłego współpracownika i rzekomo właśnie w tym celu spotykał się z Krzysztofem Kwiatkowskim, Prezesem NIK? Czyżby dr prawa J.Kulczyk nie wiedział jakie są kompetencje ustawowe NIK- u?
- czy gdyby J.Kulczyk miał być szantażowanym, u c z c i w y m biznesmenem, to czy już dawno temu, sam mając wieloletnie doświadczenie w takich bataliach medialnych, zatrudniając speców od PR (mających aktywa medialne), nie spowodowałby (np. korzystając z łamów zaprzyjaźnionej GW) ujawnienia takich zdarzeń – co przyczyniłoby się do poprawy jego niekorzystnego wizerunku w oczach opinii publicznej, a dziś nie skutkowałoby chaotycznymi działaniami organu Michnika, przypominającymi pospieszne „rozbrajanie tykającej bomby”?
- czy polskie służby specjalne w ciągu rzekomych „25 świetlnych lat” zasłynęły jakimiś spektakularnymi sukcesami w operacjach zagranicznych, szczególnie w zakresie ochrony ekonomicznych interesów państwa polskiego? Przecież wielomiliardowy skandal, który niebawem wybuchnie w związku z zamorskimi inwestycjami KGHM Polska Miedź S.A. (którego członkiem RN był nawet były wiceszef ABW) podważa prawdziwość takiej tezy… Skąd zatem miałaby się brać ufność J.Kulczyka w ewentualną skuteczność pomocy służb w jego wschodnich biznesach?
- czy u najbogatszego obywatela III RP można było wywołać strach przed ujawnieniem nagrania, które dowodziłoby j e d y n i e tego, że ten kontrowersyjny - ale polski - oligarcha zabiega o ochronę kontrwywiadowczą jego interesów przez polskie służby specjalne? A może chodziło nie tylko o to lub o coś zupełnie innego?
- last but not east, czy wpływowi ludzie biznesu III RP wykorzystują polskie służby specjalne dla ich interesów tylko za granicą, czy także w kraju, np. celem wyeliminowania niewygodnej konkurencji (oraz ich właścicieli i czołowych managerów) – co w slangu ludzi służb określa się mianem „zneutralizowania”, a co dla „zneutralizowanego” często oznacza śmierć zawodową?
Wszystko wskazuje na to, że organ A.Michnika uważa Polaków za idiotów i nadal wierzy, że jest w stanie skutecznie formatować ich mózgi… Przecież GW nigdy ani słowem nie zająknęła się, że ów oligarcha, już od początku jego pasma sukcesów biznesowych w III RP robił interesy – co najmniej - ze wiedzą i akceptacją służb specjalnych, tak jak to było w TUiR WARTA S.A – co opisała Gazeta Polska w 2009 r. w artykule pt.: „Bingo Jana Kulczyka i UOP”; vide: http://karioka.salon24.pl/661370,z-warta-bylo-warto-czyli-jak-kulczyk-et-consortes-zmieniali-warte-w-warcie
PS Po 8 latach rządów PO – PSL polskie służby specjalne są w ruinie, podobnie jak np. branża energetyczna (PGE S.A. właśnie ogłosiło wielomiliardowe straty) – co wyklucza sensowność jakiejkolwiek polemiki w tym zakresie ze skrajnie nieudolną premier E.Kopacz.
Inne tematy w dziale Polityka