Atak na Nuncjusza Apostolskiego to atak na Papieża i Kościół Katolicki. Abp Filippazzi wykonał tylko swoje obowiązki dziekana korpusu dyplomatycznego, wręczając pamiątkową tablicę Ambasadorowi Rosji, pełnoprawnemu członkowi korpusu dyplomatycznego, który nie został formalnie oddalony z Polski.
Media manipulują faktami, ignorując wiekowy spór o precedencję dyplomatyczną i podmiotowość dyplomatyczną Polski.
Atakują go też za to, że nie wymusił zmiany ordynariusza Krakowa, abp. Marka Jędraszewskiego – jednego z najbardziej niezłomnych biskupów w Polsce. To uderzenie w dyplomację pokoju, które podsyca konflikt i retorykę wojny. Prawdziwych budowniczych pokoju trzeba szukać poza mainstreamem.
Wyrażam moją solidarność z Nuncjuszem Apostolskim w Warszawie, abp. Antonio Filippazzim, wobec niesprawiedliwych ataków, jakie spadają dziś na niego ze strony Gazety Wyborczej oraz innych mediów, które niegdyś w Polsce były synonimem wolnej prasy, a dziś stały się zakładnikami stronniczej retoryki, dalekiej od prawdy.
Powodem stał się fakt, że 18 sierpnia br., w siedzibie Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie, Ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce, JE Sergey Andreev, kończący swoją misję dyplomatyczną, odebrał z rąk Dziekana Korpusu Dyplomatycznego, Nuncjusza Apostolskiego w Polsce, JE abp. Antonio Guido Filippazziego, pamiątkowy talerz.
Abp Filippazzi wypełnił tym samym obowiązki wynikające z pełnionej funkcji dziekana Korpusu Dyplomatycznego akredytowanego w Polsce. Zgodnie ze zwyczajem protokołu dyplomatycznego funkcję tę nuncjusz apostolski obejmuje z urzędu, jako przedstawiciel najstarszej misji dyplomatycznej w Polsce. Obecność reprezentanta papieża w Polsce sięga nieprzerwanie X wieku, zaś w formie rezydencjalnej – roku 1555.
Korpus dyplomatyczny – pojęcie używane od XIX w. – oznacza albo (w węższym znaczeniu) szefów misji dyplomatycznych w danym państwie, uszeregowanych według zasad precedencji, albo (w szerszym znaczeniu) wszystkich członków personelu dyplomatycznego wraz z małżonkami. Dziekan korpusu to z reguły szef misji o najdłuższym stażu, choć w Polsce funkcję tę z urzędu pełni nuncjusz apostolski, niezależnie od stażu. Funkcja ma charakter reprezentacyjny i ceremonialny, bez władzy nad innymi dyplomatami. Do zadań dziekana należy m.in.: reprezentowanie korpusu, występowanie w jego imieniu, wprowadzanie nowych dyplomatów w lokalne zwyczaje oraz organizowanie ceremonii powitań i pożegnań.
Abp Filippazzi wykonał więc jedynie swoje obowiązki wobec dyplomaty, który zakończył misję i – co należy podkreślić – nie został wyproszony przez państwo polskie. Ambasador Federacji Rosyjskiej nie znalazł się bowiem w sytuacji odmiennej od innych ambasadorów rezydujących w Polsce – stosunki dyplomatyczne między Polską a Rosją nie zostały bowiem ani zawieszone, ani zerwane.
Jeszcze bardziej rażąca jest manipulacja dziennikarska, która pomija fakt, że inne zachowanie ze strony nuncjusza apostolskiego byłoby aktem historycznie niesprawiedliwym wobec suwerenności Polski. Mało kto wie bowiem, że spór o pierwszeństwo między nuncjuszem a ambasadorem rosyjskim sięga czasów Augusta III Sasa i nie został rozstrzygnięty aż do dzisiaj – i to ma znaczenie właśnie dla Polski.
Atak na nuncjusza – a tym samym na Ojca Świętego – jest obrzydliwy i ma na celu umniejszenie roli Kościoła Katolickiego jako budowniczego pokoju, a szczególnie w Polsce, gdzie Stolica Apostolska zawsze uznawała polską podmiotowość – niezależnie od rozbiorów, okupacji czy wojen.
Na szczególne potępienie – znając polską rzeczywistość – zasługuje fakt, że atak na mons. Filippazziego wiąże się także z pretensjami środowisk liberalnych i socjalistycznych, które mają do niego największy żal o to, iż nie przyczynił się do szybkiej zmiany ordynariusza Archidiecezji Krakowskiej, abp. Marka Jędraszewskiego. Hierarcha ten uchodzi bowiem za jednego z najbardziej konserwatywnych i zarazem nieustępliwych biskupów w Polsce, który nie boi się nazywać po imieniu działań osób i środowisk dążących do przeprowadzenia w Polsce rewolucji kulturowej, najczęściej sprzecznej nawet z prawem naturalnym. Abp Filippazzi w tej sytuacji wykazał głęboką znajomość polskiej dynamiki społecznej i kościelnej, mimo że objął nuncjaturę w Warszawie zaledwie dwa lata temu.
W obecnym momencie historycznym to właśnie w dyplomacji i poważnej polityce należy pokładać nadzieję na pokój – a nie w stronniczych manipulacjach i w podsycaniu retoryki wojennej. Bo każda retoryka wojny rodzi kontrretorykę tych, którzy wojną są zmęczeni i w końcu zechcą rozliczyć wszystkich, którzy ją wywołują.
Odmówienie papieżowi i jego przedstawicielom prawa do dyplomacji pokoju, do gestów prostych, lecz wymownych – jak wręczenie pamiątkowej tablicy, która dla odbiorcy może ważyć więcej niż kamień – oznacza szerzenie wojny, a nie pokoju.
Nie dziwi mnie to jednak. Podobne ataki dotykały już papieża Franciszka – proroka, który ostrzegał przed wojną mogącą objąć wszystkie światowe niestabilności. Dziś ofiarą takich ataków padają jego przedstawiciele i jego następca. Jest to potwierdzeniem, że prawdziwych budowniczych pokoju trzeba szukać poza głównym nurtem medialnym. To oni są prorokami, którzy ocalą narody przed samozagładą.
Od 18 lat obserwuję polską scenę polityczną i nie rzadko w niej uczestniczę, starając się zawsze pielęgnować umiejętność bycia sobą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo