Alpha-Alpha Alpha-Alpha
32
BLOG

Londyn - zima wasza, wiosna "nasza"

Alpha-Alpha Alpha-Alpha Polityka Obserwuj notkę 6

Ulicami Londynu przemaszerowała w sobote wielotysieczna manifestacja. Słoneczko świeciło, wiaterek rozwijał tysiące sztandarów i różnokolorowych szturmówek, niósł echa skandowanych haseł. Kogo tam nie było:  i związki zawodowe i Londyńskie Feministki i Zieloni i Tęczowi i Przeciwnicy Rozbudowy Lotniska Heathrow i  budowy nowych kopalni, itd, itd. Protestowano, co się zowie.
Na różne tematy, a główni organizatorzy z Kongresu Związków Zawodowych TUC wygłaszali tak ogólnikowe i ugrzecznione slogany, że przypomniała mi się książeczka instruktażowa z warszawskiej wizyty sekretarza generalnego KC KPZR Leonida Breżniewa zawierająca precyzyjny program pobytu "dostojnego gościa" łącznie z takim wpisem "spontaniczne przerwanie kordonu przez hutników z Huty Warszawa zabezpieczają towarzysze... i ..." - tu dwa nazwiska.

Londyński marsz miał w sobie tę samą nieszczerą nutę co "zabezpieczone"
spontaniczne przerwanie kordonu przez hutników miłujących tow. Leonida. Był
protestem koncesjonowanym i sterowanym w celu skanalizowania realnego, a nie
wirtualnego niezadowolenia, które grozi erupcją lada dzień podczas
rozdymanego propagandowo szczytu tak zwanej Grupy 20. Liczy ona juz
wprawdzie więcej niż 20 uczestników i pączkuje jak drożdże na zacierze, ale
nie o to chodzi. Chodzi o strach.

Rządzący aktualnie Wielką Brytanią rżną w portki ze strachu. Kiedyś Imperium
rządziła arystokracja, ale wykończono ją skutecznie podatkami, a zwłaszcza
podatkiem spadkowym. Potem u steru byli burżuje, ale w pewnym momencie mieli
już dość politycznego użerania się i wycofali się albo zagranicę, albo w
robienie apolitycznych interesów. Ich pogrobowcem była Margareth Thatcher
córka prowincjonalnego sklepikarza. Po niej ster przejął syn cyrkowego
akrobaty, a poźniej nastała era rządów awangardy proletariatu, czyli aparatu
Partii Pracy. I tak jak w Polsce "za komuny" awangarda ta panicznie boi się
autentycznego gniewu ludu.

A tutaj na początku minionego tygodnia anonimowi sprawcy wybili w Edynburgu
szyby w rezydencji sir Freda Goodwina, byłego prezesa Royal Bank of
Scotland. Prezes Goodwin, który uważa, że jak nie ma kwitu, to nie ma
sprawy, dorobił się w sferach finansowych przezwiska "Fred Niszczarka". Nic
mu nie udowodniono, ale to on doprowadził bank na skraj bankructwa, od
którego uradował RBS rząd asygnując lekką rączką potężny zastrzyk gotówki z
pieniędzy podatników.

Kiedy w środę o świcie okazało się, że okna rezydencji świecą dziurami a
wart 80.000 funtów mercedes S600 ma potłuczone szyby powiało grozą. Cała
prasa zawyła "wandalizm", ale zacytowała z lubością e-mail wysłany do
lokalnej redakcji, w którym autorzy spontanicznej dewastacji stwierdzali, że
"wszyscy prezesi banków powinni wylądować w więzieniu. To dopiero początek".


"Fred Niszczarka" nie jest pieszczoszkiem mediów. Prawdę mówiąc nie jest
niczyim pieszczoszkiem. Jedni go opluwają, inni mu zazdroszczą. Zawarł
bowiem doskonałą umowę z Royal Bank of Scotland i chociaż go zrujnował, to
podając się w odpowiedniej chwili do dymisji nabył uprawnienia do pakietu
emerytalnego wartego 16,7 miliona funtów oraz całego pęczka dodatkowych
apanaży, choćby ochrony osobistej na koszt banku. Kiedy premier Gordon Brown
publicznie go skrytykował i niedwuznacznie wezwał do rezygnacji z emerytury,
sir Fred odparł, że "wiedziały gały co podpisały", a on nie zamierza oddawać
tego, co mu się kontraktem należy.

Premier furda, co innego wandale, którzy nie znają się na kontraktowych
niuansach i nie da się z nimi negocjować. To głos autentycznie
niezadowolych, którzy czują, że jeszcze miesiąc, dwa, a do garnka nie będzie
co włożyć. Słysząc teh głos, sir Fred spakował rodzinę i dał drapaka
zagranicę.

Epidemia gęsiej skórki dotarła błyskawicznie do Londynu szykującego się do
odparcia ataku profesjonalnych demonstrantów na światową śmietankę
polityczno-finansową G-20. Anarchiści już zapowiedzieli policji, że "przegra
w City". Policjanci nie mają złudzeń. Jeden z ubezpieczających sobotnią
manifestację wyznał szczerze "To tylko próba, rewolucja zacznie się w środę.
Prawdziwy taniec zacznie się w połowie tygodnia.

W oczekiwaniu na "Finansowy Prima Aprilis" bankierzy fortyfikują swe gmachy.
Nie zważając na zapowiedź, że porządku w City strzec ma 3000 policjantów,
wyłożyli bez targowania się ponad 3 miliony funtów na prywatnych
ochroniarzy. Personel Banku Anglii, Royal Bank of Scotland, UBS i Deutsche
Bank otrzymał polecenie przełożyć na "po G-20" wszystkie ważniejsze
spotkania z klientami oraz zostawić garnitury, krawaty i białe koszule w
domu, a do pracy chodzić w wyświechtanych dżinsach. I przypadkiem nie
reagować kiedy tłum będzie palił na ulicach kukły bankierów. Co bardziej
doświadczeni policjanci, którzy od tygodni prognozują "lato wsciekłości",
wzdychają, że dobrze będzie jak na paleniu kukieł się skończy. 
Alpha-Alpha
O mnie Alpha-Alpha

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka