Pomysł na zaprezentowanie poniższej scenki (zdarzyła się ona naprawdę) przyszedł mi po lekturze wpisu seawolfa „Mam POwca na statku!” a ściślej kilku komentarzy, których autorzy wymieniają się radami, jak sobie radzić z sympatykami PO.
Historia kończy się pytaniem-zagadką. Zapraszam do odpowiedzi.
Było to w stanie wojennym. Do kierownika Ośrodka wkroczył esbek opiekujący się naszym zakładem, rozparł się po amerykańsku w jego fotelu. Kierownik (będziemy go nazywali Szef) stał niemalże w postawie zasadniczej a tamten perorował coś, dynamicznie gestykulując. Wszyscy pracownicy to widzieli, bo pomieszczenia Ośrodka stanowiły przeszklone boksy.
Esbek wyszedł, a kierownik Ośrodka natychmiast zwołał naradę kierowników Pracowni.
- Moi drodzy – zagaił familijnie (zresztą swój chłop był, nie da się powiedzieć, rzucił legitymacje partyjną po wprowadzeniu stanu wojennego – do tego trzeba było mieć wtedy jaja). Władza ludowa nie jest zadowolona. Wszędzie wiszą i walają się antypaństwowe, antysocjalistyczne ulotki. Tak być nie może. Władza uważa, że obywatelskim obowiązkiem każdego z was jest zrywanie ich. Zatem wydaję wam polecenie. Macie je zrywać – dokończył z nieodgadnionym uśmieszkiem, po czym dał do zrozumienia, że zebranie uważa za zakończone.
Kierownicy Pracowni spuścili wzrok, pokiwali głowami i jęli się szykować do wyjścia. W tym momencie jeden z nich, z bujną czupryną (stąd będziemy go nazywali Kudłatym) powiedział:
- Szefie proszę wybaczyć ale nie mamy tego w zakresie swoich obowiązków.
Szef spojrzał na niego z dezaprobatą.
- W zakresie obowiązków ma pan wpisanie „i wykonywać wszystkie polecenia przełożonego”
Kudłaty odparował:
- Ja nie zatrudniałem się tutaj na etacie sprzątaczki. Proszę w takim razie o aneks do umowy zawierający te dodatkowe obowiązki. Póki co odmawiam wykonania tego polecenia.
Zebrani rozeszli się. Jeden z nich (nazwijmy go Blondyn) podszedł do Kudłatego, położył mu dłoń na ramieniu i powiedział:
- Po co robi pan aferę? Przecież wiadomo, że Szef musiał tak postąpić! Musi pan stawiać go w niezręcznej sytuacji? I do tego pokazywać jak pan jest lepszy od nas?
- Nie oceniam ani szefa ani was. Postąpiłem jak mi nakazuje sumienie.
- Ale po co ta demonstracja? Nie mógł pan, tak jak my, w milczeniu przyjąć do wiadomości tego co Szef powiedział?
- Czyli zgodzić się na jego polecenie i potem zrywać ulotki? Dziękuję.
- A kto powiedział, że ma pan zrywać?
- Skoro bym się zgodził, powinienem dotrzymać słowa.
- Przecież może pan udać, że ich nie widzi, odwrócić wzrok… Powinien się pan, tak jak pozostali, zgodzić dla świętego spokoju, a nie na serio!
Ot, cała historyjka. A teraz zagadka. Jak myślicie, którzy z bohaterów tej historii sympatyzują dziś z PO?
Moje zainteresowania koncentrują się wokół nauk ścisłych, filozofii, religii, muzyki, literatury, fotografii, grafiki komputerowej, polityki i życia społecznego - niekoniecznie w tej kolejności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości