Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU
1148
BLOG

WikiLeaks wspiera interesy Wielkiej Trójki

Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU Polityka Obserwuj notkę 6

Dzisiejsza depesza PAP nakazuje rozszerzyć sformułowaną przeze mnie definicję WikiLeaks, jako kandydata do roli imperium medialnego. Właściwie jest to pierwszy dobitny sygnał, że WikiLeaks zostało wykorzystane do wspierania interesów Francji, Niemiec i Rosji, a także - jeśli działania WikiLeaks będą kontynułowane, wiele na to wskazuje - lansowania Unii Europejskiej jako jedynej organizacji uprawnionej do wpływu na politykę europejską. Fakt imperialnych zapędów Uni Europejskiej i przede wszystkim państw Wielkiej Trójki, które za tym stoją, nie wzbudza chyba u nikogo wielkiego zdziwienia. W związku z dzisiejszymi informacjami z PAP nie byłoby niczym zaskakującym, gdyby okazało się, że niektóre działania Assange'a są inspirowane i nie wynikają z troski o globalną politykę sensu strico.

"Paranoiczna" obsesja Londynu ws. stosunków z USA

Z depeszy zatytułowanej jak wyżej możemy wyczytać, że Waszyngton kpi sobie z przyjacielskich stosunków z Wielką Brytanią. Zasadniczo jest to dość zaskakujące, bo Wielka Brytania od czasu Pierwszej Wojny Światowej jest najsilniejszym bastionem USA na Kontynencie. W obecnej sytuacji gospodarczo-politycznej oficjele z Waszyngtonu musieliby być samobójcami, żeby podważać ten sojusz.

Stosunki dwustronne pomiędzy Wielką Brytanią i USA nie należały zawsze do łatwych. W okresie formowania się Stanów Zjednoczonych oba kraje były w stanie wojny, a rozjemcą był nie kto inny jak... rosyski car. Polityka równowagi sił angielskiej korony zawsze polegała na prowadzeniu rozmów z kilkoma mocarstwami oraz przeprowadzania działań na rzecz zbilansowania geopolityki w ten sposób, żeby mocarstwa raczej konkurowały ze sobą, a nie jedno z nich osiągnęło pozycję dominatora. Przywódcy USA i Wielkiej Brytani nie byli tak naiwni, żeby uważać, że co innego niż pragmatyzm łączy oba kraje. Dlatego zarówno Roosevelt oraz Churchill doskonale zdawali sobie sprawę, co Anglicy i Amerykanie myślą o sobie, zwłaszcza na szczeblach dyplomatycznych i wśród elit. Nie spowodowało to nigdy zerwania relacji, gdyż obie strony wiedziały, że przy dominacji Niemiec i Rosji są na siebie skazane jak bracia syjamscy. Obecni politycy myślą dokładnie tak samo, jak ich wielcy poprzednicy.

Unii zależy na kompromitacji Stanów Zjednoczonych

Urzędnicy w Brukseli musieli dostać chwilowego udaru, gdy się dowiedzieli, że Cameron zamierza przekonać Brytyjczyków do wystąpienia z UE. Zagrywka premiera Zjednoczonego Królestwa może okazać się bowiem gambitem (który próbuje się teraz uprzedzić) w walce o budżet Wspólnoty, do którego Cameron zamierza dokładać jak najmniej. W przypadku twartego stanowiska Brukseli (w co wątpię) premier Wielkiej Brytanii miałby wyjście z sytuaciji - zacieśnić współpracę ze Stanami w sprawach handlu i polityki finansowej.  Właściwie oznaczałoby to powrót do czasów, kiedy Korona trzymała się z dala od kontynentalnego aparatu urzędniczego. A to z kolei - osłabienie pozycji UE w Europie.

Nastraszmy obywateli

Depesze WikiLeaks są pewnego rodzaju sygnałem dla społeczeństwa brytyjskiego, że Stany Zjednoczone nie szanują Anglików. Z tej plotki na pewno śmieją się Szkoci i Irlandczycy, ale w Albionie musi wrzeć. WikiLeaks i ludzie stojący za wykorzystaniem Wiki do działań politycznych znali słabość Wyspiarzy, którzy są bardzo wrażliwi na punkcie własnego ego, honoru Anglika oraz pretensji do samostanowienia i pokazywania palcem innym narodom, gdzie jest ich miejsce.

Być może Merkel, Sarkozy i Putin przygotowali sobie grunt po takie działania. Na początku pośmiali się trochę z teflonu, samca-alpha i podobnych "uprzejmości", aby wreszcie zaatakować. Tym sposobem osłabiają oni samą Wielką Brytanię oraz izolują USA od spraw Kontynentu, gdyż ci ostatni mają już tylko po swojej stronie Polskę i Kaukaz (niestety wśród sojuszników USA brak jakiegokolwiek silnego mocarstwa). Depesze WikiLeaks na temat Afganistanu i Iraku były tajemnicą poliszynela. Ale ukryta odezwa do Brytyjczyków  poprzez sugerowanie im, że są pośmiewiskiem Waszyngtonu może wywołać polityczny skandal i zmianę układu sił. Społeczeństwa demokratyczne są bowiem bardzo wrażliwie na ferment nastrojów i Wielka Trójka doskonale wie, że tą drogą może osiągnąć wymierne korzyści.

(Notka PAP: http://lubczasopismo.salon24.pl/salonnews/news/78077,wikileaks-paranoiczna-obsesja-londynu-ws-stosunkow-z-usa)

 


 

 

 

  "Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka