Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU
848
BLOG

Szlachetna wojna z polityką miłości

Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU Polityka Obserwuj notkę 28

"Szykujcie się do wojny, bo pokój będzie straszny" - to bardzo znane powiedzenie daje wiele do myślenia. W powszechnym ujęciu wojna jest złem - zła jest wojna o poglądy, wojna w rodzinie, wojna w pracy, w szkole, w końcu woja realna, kiedy ludzie strzelają do siebie z ostrej amunicji. Ale czy na pewno? Wojna bezwzględnie nie może być uznana za złą - wszystko zależy od warunków i okoliczności. Powszechna zgoda panuje, gdy podnosimy kwestię wojny obronnej. Wojna obronna nie jest złem dlatego, że winny konfliktowi jest agresor. Strona atakowana jest właściwie bezradna: albo da się pobić, albo honorowo zaprotestuje i walczy. Idąc dalej tym tropem: jeśli mamy przesłanki sądzić, że zbliża się nagły atak na nasze podstawowe prawa (wolności, poglądów, samostanowienia, etc.) byłoby nieroztropnością czekać na to, co i tak się stanie. Brak działania także jest działaniem.

Obecnie w Polsce hasłami polityki miłości szermują ludzie, którzy chcą mieć święty spokój i robić własne interesy. Wykorzystują do tego media, aby wywierały na nas psychologiczną presję - rzekomo najważniejsza ma być zgoda, a "rzucanie się" i protesty kojarzone są ze środowiskami mającymi ciągłe pretensje , którym wszystko się nie podoba. To znamienne - dlaczego Polacy nagle za naczelną cnotę mieliby uznać pokój i harmonię? Zupełnie mi się to z naszym krajem i rodakami nie kojarzy. Czyli media kreują nam fałszywy obraz polskiego społeczeństwa. Wykorzystują do tego między innymi sondaże - w sondażach na pierwszych miejscach umieszcza się polityków, których strategią działania jest piętnowanie konfliktu. Czy Aleksander Kwaśniewski robił cokolwiek innego, niż głaskanie Polaków po główkach, jak lekarz psychiatra na oddziale dla umysłowo niepoczytalnych? Zaraz dziecinko będzie ci dobrze, wyluzuj, weź proszek, przemęczony jesteś.

Tą samą taktykę stosuje Tusk. Podnosi podatki, zabiera składki emerytalne, forsuje zagraniczne firmy, którym potrzebne są rządowe kontrakty, aby wejść na rynek. Jego Pierwszy Minister drenuje budżet, a przecież to my będziemy musieli zrównoważyć minus w finansach publicznych swoją ciężką pracą. Uzasadnienie? Kochajmy się. Kochajmy Niemców, Bawaria jest taka kolorowa, kochajmy Rosjan, Petersburg to piękne miasto. Kochajmy polskich posłów (tych z PO), polskich senatorów i urzędasów, którzy nas doją na kasę  - napijmy się, a rano się zobaczy.

Ostatnio na S24 pojawił się piękny wpis - Nie róbmy polityki, słuchajmy muzyki. Gdyby Tusk mógł, zapuściłby nam eteryczny trans w słuchawki. Jak się najlepiej steruje społeczeństwem? Trzeba je uśpić, namówić do nie przejmowania się poważnymi sprawami, nauczyć zrozumienia dla największych przekrętów. Jak to zrobić? Dezinformacja i straszenie politycznymi awanturnikami od lat przynoszą najlepsze rezultaty. Ktoś ma jeszcze wątpliwości, że media są potrzebne do zrobienia z nas społeczeństwa marionetek?

Tymczasem polityka miłości, to gra na zwłokę rządu. Rząd musi ukończyć proces dojenia obywateli i przygotować się do następnej kadencji. Jeśli my ich kochamy, to nie będziemy kontrolować - na taki obrót sprawy obliczony jest ten plan. Po co kontrolować ludzi, których sie kocha? Tymczasem obiekt nie wart naszej miłości za plecami rżnie prywatę. Tusk zachowuje się jak zdradliwy mąż, który wmawia żonie, że zostaje w pracy z miłości dla rodziny; ale na prawdę ma kilka panien na boku i musi każdej z nich poświęcić trochę czasu. Nie może się po prostu opanować, żeby czegoś nie przyciąć - w końcu jeszcze młody jest. W imię czego? W imię miłości - z młodymi kochankami jest tylko seks, ale naprawdę liczy się Polska!

Jak to bywa w takich przypadkach, bezpieczna przystań w postaci naiwnej żony ma po prostu zagwarantować wikt i opierunek. Gdy się już premier wyszaleje, wraca do swoich gabinetów i organizuje speech na temat miłości w rodzinie. Już sobie nawywijał, wyżył się - no to teraz rzuci coś o szkole, o zbudowaniu mostu. Lub inne takie duperele. Ale kres męża-dziwkarza jest zwykle taki, że pokój się dla niego kończy. Premierze Tusk, nadciąga wojna, my już Pana nie kochamy. Teraz będziemy rozliczać.

 

 

 

 

  "Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka