Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU
778
BLOG

Sprawa kibiców - wróg mojego wroga jest moim przyjacielem

Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU Polityka Obserwuj notkę 0

Teoria równowagi austriackiego psychologa Fritza Heidera (1896-1988) mówi, że wrogowie naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi, a przyjaciele naszych wrogów są naszymi wrogami. Salonowa dyskusja na temat kibiców układa się właśnie według tej zasady – wrogowie „Gazety Wyborczej”, kim by nie byli, są przyjaciółmi antymainstreamu. Przyjaciele Adama Michnika są zaś śmiertelnymi wrogami.

Raz na jakiś czas część antymainstreamu zaskowyczy z bólu, że na łamach „Gazety Wyborczej” wystąpił ksiądz. To na pewno zdrajca i wróg narodu. Czy jeśli na łamach „Wyborczej” wypowie sie lekarz, to znaczy, że jest konowałem? Innym razem ten sam antymainstream zawyje tryumfalnie, że ktoś dokopał cynglom z Czerskiej. I jest zupełnie obojętna jego przeszłość – toć się właśnie zrehabilitował i odkupił wszystkie grzechy.

Niestety w przypadku kibiców mamy do czynienia z kompletnym poluzowaniem „hamulców poznawczych” – czy zapomnieliśmy, dlaczego kibice chodzą na stadiony? Myślę, że pora ostudzić tę dyskusję i wskazać na meritum sprawy.

„Gazeta Wyborcza” walczyła z chuliganami od bardzo dawna. Wówczas Kaczyński nie był jej śmiertelnym wrogiem, bądź dopiero zaczynał nim być. O ile pamiętam, był to jedyny dziennik, który twardo przeciwstawiał się stadionowemu chuligaństwu ocierającemu się niestety o środowiska przestępcze. Sądzę, że ten związek jest w stanie wskazać każdy dzielnicowy dowolnie wybranego komisariatu w Polsce; w mieście, gdzie mamy do czynienia ze znaczącym klubem pierwszoligowym. Więc, jak słyszę, że szczuje się biednego kibica, który ledwo kilka raz jointa spalił i może raz w życiu wybił komuś zęba, to mnie krew zalewa. Niektórzy kibice, to owszem niedorosłe dzieciaki - wielkiej krzywdy nikomu nie wyrządzają. Lecz nie zapominajmy o tych, dla których przemoc i łamanie prawa jest sposobem na życie. A stąd już do zorganizowanej przestępczości naprawdę niedaleko.

Trudno nie wspierać wysiłków redaktorów z „Wyborczej”, zwłaszcza z działów lokalnych, którym zależy na zmianie wizerunku piłki kopanej w Polsce, zwyczajowo okraszonej zadymami i totalną rozpierduchą. Ja właśnie z tego powodu na stadiony nie chodzę. Zarzutem wobec mnie jest to – było o tym na Salonie24 – że mam charakter piknikowca. A jaki mam mieć? Może byłbym stałym bywalcem stadionu mojego ukochanego klubu, ale jakoś nie widzę związku pomiędzy demolką, rzucaniem mięchem i sportem. Więc siłą rzeczy „nie bywam i nie uczestniczę” .

Myślę, że wspieranie chuligaństwa, to jest coś, czego antymainstream i spora część Salonu24 powinna się wstydzić. Wspierajcie kibiców, a nie zadymiarzy.

A teraz druga strona medalu. Prawdą jest, że Czerska i rząd grają w jednej lidze. To jest dramatyczny i obrzydliwy scenariusz Polski po roku 89’ – władza ma bezgraniczne oparcie w mediach, układa się z redakcjami na każdym kroku, a te robią wszystko, aby krzewić rządową propagandę na swoich łamach. Więc pytanie – kto zyskuje na aferze ze stadionowymi chuliganami?

Czy „Wyborcza” ma interes w promowaniu prewencji wobec kibiców? Mam wątpliwości. Czerska narobiła wokoło siebie dużo szumu, a kibice zyskali status oblężonej twierdzy. Stali się opozycją, a trochę ich w Polsce jest. Co więcej, potrafią zorganizować oprawę, która przebije się do mediów i przyłoży organowi Michnika.

Czy zyskuje rząd? Owszem. Rząd ma idealny temat zastępczy. Donald Tusk, może pokazać, że jest zdecydowanym premierem, który potrafi dołożyć, szczególnie słabszym. Na arenie międzynarodowej i w relacjach z Moskwą już takim chojrakiem nie jest. Dlatego celem antymainstreamu powinno być odarcie Polaków ze złudzeń i pokazanie, czym polski rząd się naprawdę zajmuje.

Czego sobie i wszystkim serdecznie życzę.

  "Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka