Turul Turul
384
BLOG

Polska po Dudzie

Turul Turul Polityka Obserwuj notkę 1

Dawno nie było żadnego tekstu. Od czasu, gdy zacząłem ostro krytykować kandydaturę Grzegorza Brauna nie zabierałem tu zbyt często głosu. Uznałem, może nie słusznie, że w polskim Internecie dość jest niepotrzebnych przepychanek pomiędzy zwolennikami poszczególnych partii i kandydatów by dokładać do tego swoje trzy grosze. Być może była to najlepsza decyzja w moim życiu. Być może.

Ale potem przyszedł 24 maja i wraz z zwycięstwem kandydata PiS-u w wyborach prezydenckich wylała się taka fala krytyki i niezdrowej egzaltacji, że przejść obok tego nie sposób. Już przed II turą, po tym jak Komorowski przegrał I turę, zrobiło się gorąco. Panowała atmosfera zrozumiałej podnietki – po raz pierwszy od lat kilkunastu, a może krócej?, kandydat, człowiek z PiS-u ogólnie zdołał coś osiągnąć na arenie państwowej. Ogólnie sytuacja wygląda następująco – włączam telewizor, dziennikarze opowiadają o wynikach i o tym jak wyglądać będzie prezydentura Dudy, od czasu do czasu pojawia się jeszcze wielki przegrany, urzędujący do 6 sierpnia prezydent Komorowski. Włączam radio – podobnie. Najgorzej jest gdy wchodzi się na popularny serwis społecznościowy. Sympatycy Dudy, a z racji swojej biografii mam ich wciąż wielu w znajomych, przeżywają zwycięstwo swojego milusińskiego jak rolnik podorywkę.

Pojawiły się już nawet komentarze o „najszczęśliwszym dniu w życiu”, a nawet fan page nawołujące do wspierania prezydentury Dudy i walki z przemysłem pogardy. Pod wpisem o „najszczęśliwszym dniu w życiu” pojawił się komentarz odnośnie tego jak w rzeczywistości wygląda polityka PiS, czyli opychamy majątek państwowy swoim, byle tylko nie obcym (z jednej strony nie głupie z drugiej takie samo dziadostwo jak za PO, tylko kto inny zarabia). Przy wpisie o „najszczęśliwszym dniu” pozwolę się sobie zatrzymać. Jestem w stanie zrozumieć gdy coś takiego pisze młody człowiek, który nie przeżył jeszcze zbyt wiele – ktoś taki jak ja. Jeżeli jednak coś takiego pisze dorosła osoba, która ma za sobą wychowanie kilku dzieci i jest mocno zaangażowana w działalność partii politycznej stanowiącej zaplecze Dudy, to dla mnie osobiście, świadczyć może to o dwóch rzeczach;

  1. Tym, że środowiska związane z Dudą na jego prezydenturze zamierzają zrobić doskonały interes. Znowu wzrosną nakłady Gazety Polskiej i innych umierających z braku odbiorców pisowskich mediów.
  2. Że ludzie ze środowiska Dudy są ludźmi tak zacietrzewionymi polityczne, że sprawy naprawdę ważne dla każdego normalnego człowieka, takie jak zdrowie, życie rodzinne; to co powinno dawać nam siłę i dawać nam poczucie bezpieczeństwa schodzi na dalszy plan. I nie jest to bynajmniej troska o coś co bardzo górnolotnie określa się u nas „umiłowaniem Ojczyzny” itd.. Chodzi o bardzo wymierne interesy – choćby o takie, jak te wspomniane w punkcie pierwszym.

Jeżeli mam być szczery to taki stan rzeczy mnie osobiście przeraża. Napawa wielkimi obawami o to co będzie za miesiąc, dwa, trzy, a może cztery, kiedy Duda zostanie już pełnoprawnym prezydentem. Co takiego jest w stanie zmienić prezydent z PiS-u? Nic. PiS jest takimi samym uczestnikiem pomagdalenkowego układu jak PO, SLD czy PSL. Działacze tej partii to tacy sami cwaniacy i kombinatorzy jak panowie należący do obecnej partii rządzącej. O jakiej zmianie mówimy? Chyba tylko o takiej, że zamiast, kolokwialnie mówiąc, brać do buzi pewną część ciała należącą do Unii Europejskiej, teraz będziemy robić to samo, ale z częścią ciała należącą do USA. Pamiętam dobrze czasy gdy Polską rządził PiS, a prezydentem był pan Lech Kaczyński. Moim rodzicom – osobom uczciwie pracującym na bynajmniej nie kierowniczych stanowiskach, tylko na zwykłych, robotniczych etatach wcale nie żyło się jak pączkom w maśle. Podobnie za Komorowskiego – może z tą różnicą, że w pewnym momencie zmarł mój tata, ale wówczas pracować zacząłem ja.

Zwolennicy Dudy trąbią o zmianach, tymczasem czy w życiu moim, albo kogokolwiek innego coś się zmieni? Nie. Tak samo jak co dzień będziemy wstawać i chodzić do pracy. Ci, którzy byli bogaci za Komorowskiego będą dalej bogaci. Ci którzy byli biedni będą dalej biedni. Jeżeli ktoś wierzy, że Duda załatwi, że emerytury będą od 60 lat dla panów i 55 dla pań, albo wcześniej to życzę dużo zdrowia. Nie załatwi. Jeżeli ktoś liczy, że Duda rozliczy, zrobi, nie popsuje itd., itd., to również życzę takim ludziom dużo zdrowia.

Prawda jest bowiem taka, że prezydent w Polsce ma uprawnienia bardzo niewielkie. Owszem dysponuje pewnym cennym narzędziem, znanym jako inicjatywa ustawodawcza, jednakże o tym czy prezydencka inicjatywa trafi pod obrady sejmu decyduje marszałek. A marszałek sejmu, to de facto II osoba w państwie. III jest marszałek senatu. Premier jest poza podium jeśli chodzi o „ważność”, ale jeśli idzie o realną władzę to kolejność jest zupełnie inna (Premier, Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Prezydent). Marszałek sejmu, to zazwyczaj nie idiota i doskonale rozumie na czym polega jego praca – na porządkowaniu i prowadzeniu obrad. A inicjatywę prezydenta z partii opozycyjnej można już tak ustawić, że na sali obrad będą w tym czasie tylko protokulanci i dwie bzyczące muchy. I co? I wniosek przepadnie. Bo głosowania nad ustawami choć obowiązkowe, to jednak większość posłów na nich się pojawia rzadko.

I co? I nic. Jeśli pan Duda nie podpisze ustawy, to przecież istnieje wiele opcji przepchnięcia takiego świstka dłuższą drogą. Nie wierzycie? Mówicie nie prawda? Wpiszcie w google’a „Ścieżka legislacyjna” – i zobaczcie co się dzieje gdy prezydent zawetuje ustawę, a potem wróćmy do dyskusji na temat zmian jakie wprowadzi Duda. Zamiast zmian będziemy za to mieli spektakl do którego przywykliśmy w latach 2007 – 2010. Czyli ciągłą wojnę prezydenta z rządem, chyba, że po jesiennych wyborach stworzą rząd zwolennicy Dudy. Wygrana PiS w wyborach jest oczywiście możliwa, ale wówczas na jaw wyjdzie, że Duda to tak naprawdę marionetka Jarosława Kaczyńskiego. A ten już prędzej czy później zrobi taki numer że społeczeństwo PiS wykopie. Dlaczego? Choćby dlatego że będzie zmęczone ciągłymi awanturami o to kto był agentem a kto nie? Kto jest patriotą i dlaczego, a kto ostatnią mendą i sprzedawczykiem. Takie przepychanki są fajne ale na krótką metę, a nie przez 4-5 lat. Chociaż, w sumie… zależy co kto lubi.

Tak czy inaczej moi mili, zmiana nie nastąpi. Realną zmianą w kwestiach politycznych byłoby przywrócenie Polsce podmiotowości. To jednak nie nastąpi… jeszcze długo. A przynajmniej tak długo jak społeczeństwo nie zrozumie, że szansą na realną zmianę nie są JOWy, cementujące system dwupartyjny (PiS vs. PO w naszych realiach), ani tym bardziej zwycięstwo opozycji. Realną zmianą byłoby przejęcie władzy przez nacjonalistów. Kogoś w rodzaju Juana Perona i Evity – ludzi na tyle ogarniętych by władzę przejąć, ale na tyle twardo stąpających po ziemi by REALNIE poprawić los zwykłych ludzi. Do tego jednak w Polsce jeszcze długo nie dojdzie. Marian Kowalski, Robert Winnicki, Adam Zawisza czy Krzysztof Bosak długo nie będą tak rozpoznawalni i tak medialni jak koryfeusze obecnego układu partyjnego. Korwin i jego zwolennicy (razem z Kukizem) zawsze będą takim lokalnym folklorem, który odrzuca ludzi nie będących wyznawcami oderwanego od rzeczywistości (bo skupionego tylko na niskich podatkach i państwie minimum) systemu wartości.

Co więc robić? Być sobą. Uczyć się, pracować, zakładać rodziny, czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Nie ulegać mirażom i głupawym opowieściom o żydowsko-masońsko-agenturalncyh spiskach. Cieszyć się życiem. Zarabiać – tworzyć własne biznesy, które będą dobrze prosperować – bo to podstawa. Zatrudniać Polaków. Nie dawać pracy nielegalnym imigrantom. Zabiegać o to by do kraju wracali ludzie zesłani na wschód przez carów – białych i czerwonych. Chodzić do osiedlowego sklepiku, jeśli to możliwe oczywiście. I najważniejsze być człowiekiem. A przynajmniej starać się nim być.

Turul
O mnie Turul

Jestem narodowcem. Jestem Polakiem - obowiązki również mam polskie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka