Nie ustają głosy krytyki dziennikarzy „Wyborczej” i „Gazety.pl” pod adresem "Wprost" po tym jak tygodnik ten opublikował materiał, w którym podano fakty obnażające byłego tenisistę Fibaka z jego działalności polegającej na "pośredniczeniu w zaznajamianiu młodych dziewczyn z zamożnymi panami”.

Przypomnijmy fakty: Dziennikarka tygodnika „Nie” Malina Błońska wysłała mu SMS-a, „Panie Wojtku, czy może pomaga pan miłym dziewczynom poznać i zarobić przy poznaniu miłych panów? Miła dziewczyna”. Fibak zaproponował jej a potem jej koleżance, pośrednictwo w zapoznaniu z ustosunkowanymi panami, wcześniej obejrzał jej koleżankę fachowym okiem czy nadaje się do roli jaką chce jej wyznaczyć u boku miłego starszego pana. W tym celu próbował ją nawet pocałować z użyciem siły. „Kazał mi podnieść ręce. Po chwili próbował mnie pocałować, ale wykręciłam się, mówiąc, że palę papierosy.Złapał mnie dwiema rękami za twarz.”
W rozmowie z naczelnym tygodnika „Wprost” Fibak potwierdza prawdziwość tego materiału, prosi o jego niepublikowanie, bo „to bagno”, „bo to wszystko okropnie niesmaczne, to jest okropne i ja będę w jakimś sensie zniszczony, a uważam, że sobie na to nie zasłużyłem, bo dużo dobrego zrobiłem” etc etc
To są fakty, których ani „Wyborcza” ani „Gazeta.pl” ani nikt inny nie są w stanie zanegować, choćby „wyli” z całą watahą wilków.
We wtorkowej „Gazecie” Waldemar Kumór wziął w ogień krzyżowy publikację we „Wprost” nazywając ją „dziennikarstwem śmieciowym”, prowokację Błańskiej porównał do prowokacji agenta Tomka wobec Beaty Sawickiej. Myślę, że agent Tomek dałby wiele, by zdobyć tak wiele faktów wykonując tylko jeden sms... Zdaniem Kumóra Fibak nie jest "ani człowiekiem władzy, ani publicznym moralistą, by usprawiedliwiona była prowokacja obnażająca jego niemoralność" Czyżby? Przecież „Gazeta.pl” prawie dzień w dzień obnaża czyny niemoralne Kowalskiego. Czy Fibak jest świętą krową? Kumór swój tekst nazwał "skowytem" przeciw dziennikarstwu śmieciowemu. A ja bym powiedziała, że to skowyt „śmieciowy”.
Dziś tj. w czwartek do skowytu Kumóra przyłączyła się Ewa Siedlecka z Gazety Wyborczej, która zaatakowała publicystę Romana Kurkiewicza, który w środowym "Poranku Radia TOK FM" zaatakował z kolei Kumóra, że nie widzi, iż sytuacja obnażona piórem Błańskiej podnosi jakże istotny problem "przemocy symbolicznej". "Jest to miękka forma przemocy, która nie daje po sobie poznać, że jest przemocą. Polega na uzyskiwaniu różnymi drogami takiego oddziaływania klas dominujących czy uprzywilejowanych na całość społeczeństwa i na klasy podporządkowane, by podporządkowani postrzegali rzeczywistość, w tym samą relację dominacji, której są ofiarą, w kategoriach percepcji i oceny, które wyrażają interes klas dominujących. W ten sposób podporządkowani postrzegają swoją sytuację jako naturalną lub nawet korzystną czy pożądaną dla nich samych, bo postrzegają rzeczywistość społeczną w kategoriach stworzonych przez klasy dominujące w celu legitymizacji ich dominującej pozycji."
Zdaniem Siedleckiej Roman Kurkiewicz podniósł tekst z "Wprost" do rangi ważnego głosu w debacie publicznej. Jej zdaniem niesłusznie. Stąd stara się dezawuować fakty podane we „Wprost”, bo nie przypisano im żadnego kontekstu. Siedlecka boleje, że poprzez fakty obnażono celebrytę Fibaka, „rzucono go na pożarcie, by zapewnić sobie klikalność, cytowalność i reklamy - to wszystko.” Dla niej wpisanie w fakty kontekstu w czasie późniejszym - „Bourdieu czy tematu sponsoringu” jest „dorabianiem aureoli społecznego zaangażowania do najobrzydliwszych praktyk brukowców”.
Siedlecka zdaje się nie dostrzegać faktów, które mówią same za siebie. Publikacja z „Wprost” to reportaż o charakterze niusowym. Kontekst wpisywał się w fakty sam. I jeśli ktoś tego nie widzi , to jest ślepcem nie uwrażliwionym na tematy społeczne. Czy dla niej, każdy news jest śmieciem, każda newsowa gazeta jest „brukowcem”?
Przyłączam się do głosu Romana Kurkiewicza i tak jak on uważam, że tekst z "Wprost" jest ważnym głosem w debacie publicznej. W jego kontekst wpisują się czyny amoralne - w ich ocenie możemy się różnić, ale nie możemy dezauwać faktów. Jasne, że póki nie udowodnimy panu Fibakowi, że ze swojej działalności czerpie zyski zawsze będziemy poruszać się w sferze czynów amoralnych, a nie karalnych. Ale czy zmienia to w tym konkretnym przypadku ich negatywny kontekst?
Źle się stało, że definicja sutenerstwa w kk została zawężona do czerpania korzyści majątkowych ze stręczycielswa (nakłanianiem do uprawiania prostytucji) i kuplerstwa (ułatwianie uprawiania prostytucji). Przecież udowodnienie pobierania korzyści, gdy ten proceder uprawia osoba typu Fibak graniczy z cudem. Ale, przecież nie pieniądze, które ten pan pobiera bądź nie stanowią o szkodliwości społecznej jego czynów. Myślę, że publikacja z "Wprost" powinna skłonić Ministra Sprawiedliwości do zastanowienia się, czy oby nie zmienić definicji sutenerstwa w kk lub wprowadzić nową kategorię przestępstw.
Dziennikarze pokroju Kumóra i Siedleckiej dla tego typu czynów przyjęli określenie "sponsoringu". Piękne słowo tylko czyny, które w to wkładamy są haniebne. "Sutenerstwo" nazywane "sponsoringiem" rozlało się w społeczeństwie młodych kobiet, głównie studentek niczym olej na wodzie. I gdy stoją za tym osoby takie jak Fibak , jak "Wyborcza" i "gazeta.pl" ze sztabem ich dziennikarzy trudno przeciętnemu obywatelowi zawalczyć z tą plagą , która zżera morale młodych kobiet jak rdza.
To jest jeszcze gorsze niż bezpruderyjny cynizm tabloidów. Usprawiedliwia bowiem - ba, gloryfikuje! - plagę, która niszczy sam kwiat społeczeństwa - młode kobiety. To już nie tylko brak odpowiedzialności, to brak godności i wypaczanie faktów na użytek bogatych celebrytów. To dorabianie im aureoli społecznego zaangażowania do najobrzydliwszych praktyk.
Dorzucam kolejny "pasztet"... TUTAJ - materiał opublikowała gazeta.pl - TUTAJ.Jakoś Kumór nie wyje, że to materiał śmieciowy!!
www.twojewiadomosci.com.pl