twardek twardek
213
BLOG

Mamy nowe wyzwanie?

twardek twardek Polityka Obserwuj notkę 10
Tato, kup worek grochu

Wróżba

No więc tak właśnie, z tym grochem, powitała mnie wczoraj córka. W czym rzecz, spytałem. Bartusia mówiła mi, że czeka nas głód. Przeczytała jakąś prognozę jasnowidza Jackowskiego... Jak mi wiadomo p. Jackowski ma ponoć jakieś osiągnięcia na tym polu. Sam zresztą miałem doświadczenie życiowe, z którego wynika, że gdzieś tam upakowana jest wiedza o przyszłości. Zdaje sie, że ci od ezoteryki nazywają to Kroniką Akaszy... Trzeba tu zauważyć, że jak już przyznają niektórzy uczeni, świadomość człowieka jest konstruktem "nielokalnym", być może więc jest taki magazyn wiedzy, też "nielokalny"? I niektórzy dostali do niego klucz? Jackowski Jackowskim, ale zacząłam trochę wąchać "lokalnie". I tak:

Głodomory

W obrocie zbożami mamy dodatnie saldo, chociaż od 3 lat plony nam nieco maleją. W tym roku może być różnie. Specjalnie wysłuchałem porannej audycji o rolnictwie i udało mi się akurat dzisiaj odsłuchać, że "oziminy" (zboża sadzone jesienią) idą słabo, ze względu na zaznaczający się już niedobór wilgoci ale przede wszystkim na poranne, przygruntowe przymrozki. Z kolei może być tak, że siewy zbóż jarych (siew wiosną), mogą polegać na "pakowaniu" ziarna w kurz. Już wprawdzie zapobiegliwsi sieją, licząc na resztki wilgoci, ale jeżeli nie nadejdą opady, to będzie kiepsko. Diabli wzięli stare porzekadło "suchy kwiecień (po marcowych roztopach) mokry maj (nawilżający glebę z kiełkującymi ziarnami) - będą zboża jako gaj". Diabli wzięli, bo mamy suchy marzec a nie wiadomo jak będzie z kwietniem. Jeżeli susza się przedłuży, to będziemy mieli problem.

Jakby tego było mało, wg pewnego profesora (nie zapamiętałem nazwiska niestety), który jako ekspert udzielił dziennikarce TVP wywiadu, Rosja i Ukraina realizujące łącznie ok. 20% dostaw na światowy rynek - w tym roku dostaw takich nie wykonają. Ukraina prawdopodobnie nic, natomiast Rosja - jeśli - to radykalnie mniej. Prawdopodobnie, w związku z rozmaitymi embargami, rozszerzy własny przerób zbóż na produkty spożywcze (choćby na podpłomyki...) i pasze, uzupełniając w ten sposób rynek zubożony o ich dostawy z Zachodu.

Jedno z drugim oznacza, że będziemy musieli, dla zbilansowania rynku krajowego - dokupić (ile?), ale napewno po cenach, że ho, ho.

Ale to jeszcze nie wszystko. Jeżeli Rosja dobierze się do Zachodniej Ukrainy, a zrobi to dla zablokowania dostaw wojennych, to przy okazji "złośliwie" dorzuci trochę bomb - dla zadławienia "wrzeszczącej" Polski kolejnymi falami uchodźców. I wówczas będziemy mieli problem do kwadratu. W którejś z notek powołałem się na prognozę wysokiego komisarza ONZ d/s uchodźców, który oszacował ich liczbę z Ukrainy na 4-5 milionów ludzi. Może z tego wynikać, choć nie musi, że przyjmiemy jeszcze ok. 2 miliony.

Zdaje się, że poza głodomorami dwunożnymi będziemy mieli też głodną nawozów ziemię. Jesteśmy importerem netto. No i tak się składa, że import głównie z Rosji, Białorusi i Niemiec...

Ale glowa do góry - to nie klęska, to wyzwanie. I jak mawiał JP II: "ducha nie gaście". Angole zaś mówią: " there is no problem, there is opportunity". Można widzieć sprawę na oba te sposoby.

Co robić?

1. Myślę, że po prostu zwiększyć krajową pojemność składowania zbóż w silosach i napełnić je, póki ceny nie szaleją. Inwestycje chłopskie albo firmowe. Z niskooprocentowanego kredytu (ceny wahają się od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy zł za silos). Zaopatrzone w instalację alarmową... W wątku nawozów nie potrafię nic napisać.

2. Opracować system racjonowania żywności,

Sugestii innych kilka                                                                                                                                              Onegdaj napisałem notkę "Zainwestujmy" https://www.salon24.pl/u/twardek/1211736,zainwestujmy  Chodziło w niej o schrony, ręczne studnie i rezerwowe systemy ogrzewania - na czas wojny. Teraz dochodzi to zboże,  już w czasie (rzekomego?) przedwojnia. W ogóle tak sobie myślę, że warto dość szybko opracować, ujmujący takie i nne potrzeby, "program przygotowania kraju do warunków 'nadzwyczajnych' ".

No i umieć zarządzać krajem. Niestety, po II WS, poza rządem Osóbki Morawskiego, którego główną zasługą było powierzenie prof. Bobrowskiemu opracowania udanego Planu 3-letniego, mamy z rządami posuchę. Zasadniczo - albo, za przeproszeniem resortowych dzieci i wnucząt, matoły albo kundle (wyjąwszy Gomułkę), wysługujące się wiadomym stolicom. Obecny rząd - no cóż... Jest jednak prawdą, że działa w wyjątkowo niesprzyjających warunkach.   Jest trochę reguł, które warto znać i stosować. Dobre dla każdego systemu sterowania ludźmi. Systemu "kraj" też. Jak się przyglądam schematowi organizacyjnemu Rady Ministrów, to z przyjemnością stwierdzam, że Najświętsza Panienka z Częstochowy ma nas jednak w swojej opiece. Zanieśmy jeszcze do Niej modły aby opuściła deszcze na nasze ziemie (parę dni i nocy, równego, gęstego deszczyku). Ale nie ulewy...

twardek
O mnie twardek

inżynier 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka