twardek twardek
90
BLOG

Reset mieszkaniówki

twardek twardek Gospodarka Obserwuj notkę 5
(coś dla rządu technicznego)

Mam za sobą rodzinny dramat. Była przy tym "okazja" do pogadania z paroma młodymi ludźmi. I napiszę krótko - rozważmy reorientację budownictwa na mieszkania wielopokoleniowe. Typowo: dziadkowie- dzieci - wnuki. W sferze skutków, rozwiązanie ma wiele aspektów, np:

* dla rynku mieszkaniowego - jeżeli zajmujący 'jakieś' mieszkanie dziadkowie dogadają się, z synem/córką zajmującymi 'jakieś' mieszkanie, na wspólne mieszkanie wielopokoleniowe, to po kilkunastu miesiącach na rynku wykwitną trzy mieszkania: wielopokoleniowe do kupna i dwa dotychczasowe do sprzedaży. Albo bardziej typowo - jedno do sprzedaży (dziadków) drugie, wielopokoleniowe - do kupna, do którego dołoży się syn\córka.

* aspekt społeczny : reanimacja instytucji rodziny, per saldo tj. odejmując nieudane spółki dziadkowie-syn/córka. Przy udanych : także trochę luzu w życiu dla pokolenia dzieci, bo dziadkowie (w rozsądnej skali) z przyjemnością dozorować będą maluchów przy wypadach dzieci z chałupy. Przy dostatecznej kondycji dziadków, można będzie zrezygnować ze żłobka, czy (częściowo) z przedszkola. Czyli rzadziej wywieszony język z rana: by dowieźć malucha do żłobka i zdążyć do roboty. Na pewno mniej chorób milusińskich, którzy szczodrze przekazują je sobie, zdaje się, że szczególnie w żłobkach.

Jest oczywiście problem koncepcyjno - techniczny. Jak zaaranżować ramy prawne takiego mieszkania, by samodzielne własnościowo i funkcjonalnie moduły pokoleń tworzyły ewidencyjnie i funkcjonalnie całość. Bo kiedyś dziadków zabraknie a 'zdalny' brat/siostra może chcieć odpruć spadkowy moduł dziadków.

* aspekt techniczny: jak skonfigurować mieszkanie, by pokoleniom można było łatwo odseparować się od siebie (gdy się pokłócą), albo jak zrekonfigorować 'moduł' dziadków, gdy zostanie tylko jedno z nich. Oczywiście, ze względu na dziadków mieszkania takie powinny być plasowane na parterze lub 1-szym, góra 2-gim piętrze.

---

Fantastyczne wyzwanie dla architektów. Ale są wśród nich takie utalentowane i sprytne juchy, że człowiek z podziwem i zazdrością patrzy na ich pomysły. Problem jest przy tym rozsiany we wszystkich krajach rozwiniętego świata. Znajoma przez 20 lat dorabiała we Włoszech i powiedziała mi, zastrzegając lekką przesadę, że tam w co drugim mieszkaniu 40-letnie byki zamieszkują u mamusi...

---

Jeżeli pomysł ma sens, to rozpracowanie wyrasta na poważne przedsięwzięcie. Dla architektów konkurs. Działo by się przy społecznych konsultacjach. Zresztą powinno być nagrodzonych kilka wariantów do realizacji. Tylko kto to zainicjuje. I nie w Warszawie, bo Gucio wskaże Berlin... Ale który minister, to nie wiem.

Słyszę, że razem z v-ministrami JE p. Premier ma ich 3 tysiące... Żaden z doradców nie podpowiedział mu, że chcąc być 'w kursie' resortów powinien mieć nie więcej kontrahentów (ministrów) jak 6-8 chłopów i kobit. Przy wysokiej inteligencji i podzielności uwagi - góra 10-ciu. Resztę, parę resortów. skomasować u dwu fachowych v-premierów. Tyż, tyż, nie powinno być raczej tak, że nauczycielka zajmuje się zdrowiem a lekarz karabinami. Sami nic nie wymyślą a kiwani przez podwładnych, w tym agentów wpływu... ło matko. Taki też może być np. rodowód pomysłu na zakup tysiąca czołgów, przy doświadczeniach ukraińskich, które wskazują, że przy wojnie obronnej trzeba mieć przede wszystkim broń przeciw-rakietową, przeciw-lotniczą, przeciw-dronową, przeciw-pancerną i przeciw-piechotną...

---

No więc jeżeli pomysł ma sens i zostanie podjęty do 'pełno-skalowej' realizacji - rozumiem przez to rozpracowanie we wszystkich istotnych w identyfikacji aspektach, to mamy przedsięwzięcie tej miary co CPK. Co niniejszym, nieuchronnemu do powstania rządowi technicznemu - dedykuję. Nie to, że źle życzę JE p. Premierowi. Oj nie. W szeroko zaaranżowanej sobie strefie empatii mam miejsce i dla JE, ale 'strzelał' do Trumpa a ponieważ nie ma za sobą zwartego narodu, to nic go od upadku nie uchroni.

---

A my, maluczcy, nie gaśmy ducha i budujmy dzień po dniu zgodę. Zacznijmy od nauki spokojnej rozmowy o różnicach poglądów. Nie osryw..my argumentów adwersarza. Analizujmy je. Jeżeli się uda znaleźć coś "za a nawet przeciw", to w etykiecie niby to wątpliwości można to grzecznie wyartykułować, nie zastrzegając sobie racji nie podważalnej. Będzie coś do przodu. I tak kroczek za kroczkiem.

Przy okazji, w poprzedniej notce "Sfałszowane wybory", dopisałem na końcu, w komentarzach 'Epilog'. Zainteresowanych tematem zachęcam do uzupełniającej lektury. Chyba warto.

https://www.salon24.pl/u/twardek/1448082,sfalszowane-wybory 


twardek
O mnie twardek

inżynier 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Gospodarka