Wczoraj wieczorem Marszałek Dorn wydał dyspozycję histerykom z IPN-u aby odszukali teczki sędziów TK i dzisiaj rano miał je na biurku. Zadziwiająca sprawność, której życzył bym obecnemu rządowi pzry budowie mieszkań i autostrad. Niestety, takie cuda zdarzają się tylko w sytuacji, kiedy stawką jest polityczny cel partii.
Ta sytuacja dowodzi też, że IPN to tak naprawdę nie żaden instytut naukowy, tylko polityczny instrument jedynie słusznej partii. Kiedy idzie o jej interes nie są ważne żadne procedury ani przepisy.
Ciekawe jest jeszcze jedno- czy te teczki naprawdę istnieją? Przecież sędziowie TK byli lustrowani i prześwietlani przez IPN. Jak to możliwe, że to, czego nie udało się znaleźć przez kilka lat w zbiorach IPN-u odnalazło się w cudowny sposób z woli marszałka Dorna i to w rekordowym czasie kilku godzin?
Dużo wskazuje na to że to kolejna cyniczna gra PiS-u mająca na celu opóźnienie prac TK. PiS-owi zależy na tym, bo oświadczenia złożył niewielki odsetek do tego zobowiązanych i nawet jeśli TK orzeknie za kilka dni, że przepisy są niekonstytucyjne, to takich ludzi będzie można szantażować i w miarę potrzeb pozbawiać stanowisk. Te rewelacje nie muszą się wcale potwierdzić, w takim wypadku PiS zrzuci odpowiedzialność na IPN, oświadczy że to był skrót myślowy, albo udowodni że chodziło o kogoś innego, ale interes państwa nakazywał czujność. W najgorszym przypadku poświęci Mularczyka.
Co więcej, po tym nikogo już nie zdziwią cudownie odnalezione teczki już zlustrowanych osób. Drobnym pocieszeniem jest fakt że to broń obosieczna.
Na niektóre tematy mam swoje własne zdanie, na inne zdania nie mam. Innych możliwości nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka