Caravaggio: Powołanie św. Mateusza, olej na płótnie, kaplica Contarellich, kościół św. Ludwika Francuskiego  – Rzym.
Caravaggio: Powołanie św. Mateusza, olej na płótnie, kaplica Contarellich, kościół św. Ludwika Francuskiego – Rzym.
Tyndlale Tyndlale
1425
BLOG

Rzym, sztuka i podatki

Tyndlale Tyndlale Sztuka Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

            Kiedy udamy się na drugie piętro (level 3) Centrum Pieniądza imienia Sławomira Skrzypka w Warszawie, to po lewej stronie natrafimy na stałą wystawę ilustrującą pieniądz w sztuce. Znajdziemy tam przykłady najważniejszych dzieł europejskiego malarstwa gdzie głównym bohaterem jest właśnie ten fenicki wynalazek. Jeżeli jesteśmy cierpliwi, to wystarczy stanąć w zaciemnionym rogu by obejrzeć najsłynniejsze obrazy wyświetlane na ekranie i wysłuchać ciekawego komentarza na temat każdego z prezentowanych dzieł.

            Jednym z przedstawianych obrazów (obok wspomnianego w mojej poprzedniej notce fresku Masaccia), które mają ilustrować motyw pieniężny w malarstwie jest obraz Caravaggia „Powołanie św. Mateusza.” Oryginał tego niezwykłego arcydzieła włoskiego geniusza epoki baroku znajduje się w rzymskim kościele świętego Ludwika Francuskiego. Każdy kto zamierza być w wiecznym mieście powinien wpisać sobie ten obiekt na listę obowiązkową, aby na własne oczy przekonać się na czym polegał geniusz niepokornego malarza urodzonego w Mediolanie.

         W kościele tym znajdziemy aż jego trzy obrazy – wszystkie poświęcone św. Mateuszowi Ewangeliście temu samemu, któremu zawdzięczamy opowieść o groszu czynszowym. „Powołanie św. Mateusza” wisi po lewej stronie w kaplicy Contarellich i od razu przykuwa naszą uwagę. Caravaggio przedstawił tu scenę powołania na apostoła Mateusza, autora pierwszej Ewangelii. Jest więc to relacja z pierwszej ręki: „I odchodząc stamtąd, ujrzał Jezus człowieka, siedzącego przy cle, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: Pójdź za mną. A on wstał i poszedł za nim.”

             Obraz przedstawia właśnie tę chwilę z dziewiątego rozdziału Ewangeli Mateusza, kiedy padają słowa: „Pójdź za mną”. Nasza uwaga skupia się najpierw na wyciągniętej i wyłaniającej się z półmroku dłoni Chrystusa, która wskazuje na przyszłego apostoła. No właśnie, tylko na kogo? Kto na obrazie jest Mateuszem? Celnikiem, który zbierał podatki dla okupujących Palestynę Rzymian i przez to znienawidzonym przez swoich rodaków.

     Jak pamiętamy z opowieści o groszu czynszowym (vide: moja poprzednia notka) płacenie podatków było odbierane przez Żydów żyjących w I wieku jako opresja, a współpraca z rzymskim okupantem była traktowana jako kolaboracja i byli oni traktowani jak wyrzutki, z którymi prawowierny Izraelita nie powinien się zadawać. Podatki były więc złem koniecznym, a ich egzekwowanie formą opresji. Teraz podatki płaci się przyjemnie. Gdy jesteśmy zatrudnieni na etacie to nawet nie zauważamy jak pracodawca potrąca i odprowadza państwu zaliczki na podatek dochodowy. Fiskus jest przyjazny, a nie opresyjny jak w czasach rzymskich. Nawet zeznanie podatkowe już potrafi się złożyć samo bez naszej wiedzy. Wszystko, łatwo, szybko i przyjemnie. A do tego urzędnicy skarbowi, którzy już nie są tacy straszni, nawet się uśmiechają, pomagają i podpowiadają gdzie, co i jak wypełnić. Słowem: sielanka.

             Wróćmy jednak do obrazu. Gdzie zatem jest patron Krajowej Administracji Skarbowej? Pierwszą osobą, na której skupimy swą uwagę, gdy powędrujemy wzrokiem za wyciągniętym palcem Jezusa, jest siedzący za stołem brodaty mężczyzna w kapeluszu.

image

         Wyraźnie zaskoczony, ze zdziwieniem i niedowierzaniem patrzy w stronę Chrystusa. Na jego wezwanie również odpowiada gestem dłoni. Zdaje się wskazywać na siebie palcem. Jakby pytał: „Kto? Ja?” Większość historyków sztuki i opracowań na temat „Powołania św. Mateusza” jest zgodna: to brodaty mężczyzna jest Mateuszem, który za chwile wstanie i pójdzie za Mesjaszem. I nawet nie obeznany ze sztuką widz w pierwszej chwili odbiera takie wrażenie. Ale czy na pewno to jest Mateusz - celnik i poborca podatków? Caravaggio nie byłby przecież sobą – przewrotnym i rewolucyjnym artystą, gdyby nie zaprowadził wśród widowni pewnego zamieszania i dezorientacji.

            W Centrum Pieniądza usłyszymy inne wyjaśnienie: Mateuszem jest młody chłopak siedzący ze spuszczoną głową w lewym rogu obrazu. Czy to on? Celnik Lewi? Tak bardzo zajęty liczeniem pieniędzy, że nawet nie patrzy w stronę Jezusa, który się do niego zwraca.

image

            Zwolennicy tej teorii tłumaczą, że brodacz w kapeluszu wcale nie wskazuje na siebie, ale właśnie na owego młodzieńca jakby pytając przy tym: „Kto? On”? Do tego ułożenie dłoni i atrybut poborcy czyli pieniądze– młodszy mężczyzna liczy monety (przyjmuje podatek?), natomiast prawa ręka brodacza najwyraźniej płaci. To brodacz jest zatem podatnikiem, a młodzieniec przedstawicielem fiskusa.

             Śledztwo w sprawie poszukiwań Mateusza na obrazie Caravaggia wciąż trwa, historycy sztuki przedstawiają coraz to nowe argumenty na temat każdej z wersji. Wszak równie dobrze, Mateuszem może być łysawy mężczyzna w okularach pochylający się nad stołem, który zdaje się nadzorować całość transakcji. A może celnikiem jest próbujący wstać od stołu na widok Jezusa młody człowiek siedzący tyłem do widza? Przecież czytamy w Biblii, że „wstał i poszedł za nim” – a to jedyna na obrazie osoba, która próbuje właśnie wstać.

            A może artyście chodziło oto, aby widz błądząc wzrokiem po obrazie i szukając odpowiedzi na pytanie: gdzie jest Mateusz, gdzie jest ten celnik, ten grzesznik i wyrzutek, w końcu zmęczony poddał się i odpowiedział sobie: stoi on przed obrazem… I to Ty jesteś powołany do pójścia za Nim? 


Tyndlale
O mnie Tyndlale

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura