Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
716
BLOG

Kronika wypadków majowych

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 0

Słabość rządu, bezrobocie, wzrost długu publicznego, obniżenie płac sfery budżetowej, drożyzna, agresja w polityce, która doprowadziła do zamordowania prezydenta RP i trwała nadal po jego śmierci, podział w Kościele, partyjniactwo w wojsku, afery korupcyjne wśród najwyższych urzędników państwowych, osłabienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej – to nie jest opis stanu państwa w latach 2010/2011. Tak wyglądała sytuacja w Polsce na początku lat 20. Wiosną 1926 roku opinia publiczna uważała, że konieczna jest radykalna zmiana.

Marszałek Józef Piłsudski wziął sprawy w swoje ręce 12 maja 1926 roku i na czele oddziałów wojskowych wkroczył do Warszawy. Jego celem nie było – jak piszą niektórzy – przejęcie władzy przez zamach stanu ani dyktatura. Chciał zamanifestować sprzeciw najwyższego rangą żołnierza RP i byłego Naczelnika Państwa wobec doprowadzania Polski na skraj przepaści.
Marszałek nie dążył do stanowisk. Bez żadnych starań w listopadzie 1918 roku otrzymał najwyższą władzę cywilną i wojskową. W czasie wyborów w 1922 roku zrezygnował z ubiegania się o „fotel i żyrandol” prezydenta. Miał wiele okazji do dokonania zamachu stanu.

Nie reagował, gdy w czasie wojny 1920 roku endecja zarzucała mu zdradę i konszachty z nieprzyjacielem. Poseł Jan Zamorski pisał wręcz, że Naczelnik Państwa jest bandytą. W sejmie nazywano go sprzedawczykiem i targowiczaninem, oskarżono także o kradzież insygniów królewskich (skradzionych przez Prusaków). Zebrała się nawet w tej sprawie komisja sejmowa. Piłsudski w swoich notatkach zapisał: „Państwo i naród, które na podstawie kłamstwa, na podstawie negowania prawdy budują myśl polityczną, dążą do zguby”.
Kiedy Eligiusz Niewiadomski zamordował pierwszego prezydenta Polski Gabriela Narutowicza, Piłsudski mógł postawić wojsko pod broń, był bowiem szefem Sztabu Generalnego. Nie wciągnął jednak armii do wojny domowej. Co więcej – interweniował u Ignacego Daszyńskiego, by PPS nie organizowała pochodu robotników przeciwko endekom, gdyż groziło to rozlewem krwi. Pisał o tym w swym raporcie ówczesny ambasador brytyjski William Max-Muller.

Kiedy ludzie odpowiedzialni za nagonkę prasową na Narutowicza doszli do władzy, Marszałek nie wystąpił przeciwko nim zbrojnie, lecz złożył dymisję i zaszył się w Sulejówku.
Stamtąd widział, jak prywatne interesy posłów i ministrów biorą górę nad interesem państwa, jak załatwia się lewe interesy (słynna była wówczas afera z prywatyzacją fabryki w Żyrardowie i doprowadzeniem jej do upadku, malwersacje prezesa Huberta Lindego w PKO, nielegalne przejmowanie majątku Dojlidy). Szalała hiperinflacja. W maju 1923 roku za dolara płacono 52 tysiące marek polskich, w lipcu – 200 tysięcy, jesienią dolar kosztował już 6 milionów 375 tysięcy marek polskich, zaś w grudniu – 9 milionów 800 tysięcy!

Robotnicy się radykalizowali i dawali posłuch agitatorom. Komuniści usiłowali destabilizować państwo i dokonywali zamachów bombowych w Częstochowie, na Uniwersytecie Warszawskim, w Cytadeli. Władza również poczynała sobie arogancko. Kiedy rząd Witosa postanowił wcielić kolejarzy do wojska, a PPS ogłosiła 5 listopada 1923 roku strajk generalny, Witos odpowiedział wprowadzeniem stanu wyjątkowego. W Krakowie, 6 listopada, mimo zakazu, manifestanci ruszyli w pochodzie. Przybyło wojsko. Prowokatorzy komunistyczni użyli broni przeciwko ułanom, wojsko otworzyło ogień do tłumu. Zginęło około 30 osób, wiele zostało rannych.
Od czerwca 1925 roku trwała wojna celna Niemiec z Polską. W kraju znów rosła inflacja. Po reformie walutowej Grabskiego za dolara płacono nieco ponad 5 złotych, teraz już 10 złotych. Wzrastało bezrobocie: w grudniu 1925 roku wynosiło 300 tysięcy. Planowany deficyt budżetowy na rok 1926 miał wynieść 314 milionów złotych. Rząd obniżył płace urzędnikom, planował redukcję etatów. O 10 procent miały wzrosnąć podatki. Mówiło się o możliwym przewrocie wojskowym, o dyktaturze endecji. Komuniści organizowali wiece, na których żądali rozwiązania parlamentu i wprowadzenia dyktatury proletariatu, jak w ZSRR. 1 maja 1926 roku w czasie manifestacji robotniczych doszło do starć. Zginęło 5 osób, 27 zostało rannych.

16 października 1925 roku w Locarno zawarto układ gwarantujący granice niemiecko-francuską i niemiecką-belgijską, lecz pozostawiano bez gwarancji międzynarodowych granice Niemiec z Polską i Czechosłowacją, mimo udziału polskiej delegacji w konferencji. Była to pierwsza istotna porażka MSZ. Zachód pozwalał Niemcom na ekspansję na Wschód.
Również granica wschodnia nie była bezpieczna. Bandy zbrojne przechodziły z ZSRR do Polski i napadały na polskie urzędy.

W tej sytuacji twórca niepodległej Polski uznał, że nie może milczeć. Opinia publiczna też chciała zmiany. Gdy później uzasadniał dokonanie przewrotu wojskowego, powiedział: „Uczyniłem to dlatego, że zdaniem mojem, Polska w owe czasy stała na brzegu nieuniknionej i zupełnie widocznej dla mnie przepaści. Sejmowładztwo bowiem w łączności z całym szeregiem nadużyć stwarzało sytuację w rodzaju czasów upadku Polski; to znaczy – stawała ona otworem dla każdego, kto chciałby wejść”.
Piłsudski uważał, że wystarczy demonstracja zbrojna, by porozumieć się z prezydentem i przywódcami stronnictw. Sądził, że przekona prezydenta do ustawy o wojsku i odsunie z rządu ludzi z krwią Narutowicza na rękach.

W wywiadzie dla „Kurjera Porannego” z 11 maja 1926 r. powiedział: „Staję do walki z głównem złem Państwa: z panowaniem rozwydrzonych partyj i stronnictw nad Polską, zapominaniem o imponderabiljach, a pamiętaniem tylko o groszu i korzyści”. Cenzura skonfiskowała numer pisma z wypowiedzią Marszałka.
Kiedy 12 maja Marszałek dokonał demonstracji zbrojnej i przybył do Warszawy, wojsko wierne rządowi obsadziło najważniejsze punkty w stolicy, zablokowało mosty. W czasie słynnego spotkania Piłsudskiego z Wojciechowskim na moście Poniatowskiego doszło do konfliktu między dawnymi przyjaciółmi. Wojciechowski stał na straży konstytucji i godności swego urzędu. Piłsudskiego zaskoczył opór prezydenta. Uznany za buntownika nie mógł już się cofnąć. Rubikon został przekroczony.

12 maja o godzinie 13 Piłsudski nakazał swym oddziałom ruszyć z Rembertowa na Warszawę. Rozpoczął się zamach majowy. Pierwsza otworzyła ogień strona rządowa. Tuż po godzinie 18 strzały padły na Nowym Zjeździe. Padli zabici. Oddziały Piłsudskiego odpowiedziały ogniem. Za Marszałkiem stanęło wojsko z garnizonów w dawnym zaborze rosyjskim i ludność Warszawy. Za rządem – wojsko z Poznańskiego i dawnej Galicji. Piłsudskiego poparła PPS, Stronnictwo Chłopskie, PSL „Wyzwolenie” i związek kolejarzy, którzy zatrzymywali pociągi z wojskami rządowymi.
Wieczorem Piłsudski zajął większość Warszawy. Zaproponował prezydentowi przez marszałka Rataja podjęcie negocjacji. Wojciechowski odmówił, na ponawiane oferty odpowiadał nieustępliwie. Generał Rozwadowski namawiał go do czynnego oporu. Jak pisze historyk Włodzimierz Suleja, to Rozwadowski polecił generałowi Zagórskiemu, by lotnictwo użyło bomb i karabinów maszynowych przeciw oddziałom Piłsudskiego, a pułkownikowi Modelskiemu nakazał opanować zajęte przez marszałka budynki Sztabu Generalnego i Komendy Miasta, „dostać w swe ręce przywódców ruchu nie szczędząc ich życia”. Walki trwały trzy dni.

14 maja wojska Marszałka zbliżyły się do Belwederu. Po południu prezydent z rządem opuścili Belweder i pieszo udali się do Wilanowa. Tam Rada Ministrów podała się do dymisji. Prezydent wbrew radom swoich generałów złożył swój urząd na ręce marszałka sejmu. Wojska Piłsudskiego przy aplauzie warszawiaków zajęły stolicę.
Jeszcze 16 maja endecja próbowała siłą odwrócić sytuację. Nakłaniano generałów Ładosia i Szeptyckiego, by kontynuowali walkę. Poseł Stefan Dąbrowski wzywał, by Szeptycki uderzył na Warszawę, żeby „zgnębić oszusta”.

W przewrocie majowym zginęło 379 osób, 25 oficerów, 173 szeregowców, 164 cywilów, do których strona rządowa strzelała celowo, wielu zginęło od rykoszetów. Aktorka Stanisława Wysocka pisała do Emila Zegadłowicza: „Polak czatował z rewolwerem w ręku na przechodzącego Polaka – z okien strzelano jak do wściekłych psów – ohyda! (...) Tyle ofiar – w imię czego? W imię Witosa? Kryminalisty – który na sprzedaży losów państwowych dorobił się olbrzymiego majątku? Zaiste – za dużo nieprawości zebrało się w Polsce i oto musiał przyjść On i jak Chrystus powrozem wygonić handlarzy ze świątyni”.
W PRL pisano o dyktaturze Piłsudskiego. Tymczasem gdy Marszałek zaproponował na prezydenta kandydatury księcia Lubomirskiego i profesora Mariana Zdziechowskiego, sejm ich nie poparł. Co to więc za dyktator? Gdyby Piłsudski był dyktatorem rządzącym wbrew społeczeństwu, nie mógłby się poruszać po mieście bez obstawy. Tymczasem spacerował po Warszawie niemal bez ochrony. Prezydentem RP został zgłoszony przez premiera Bartla Ignacy Mościcki. Piłsudski piastował stanowiska wojskowe, był Głównym Inspektorem Sił Zbrojnych, ministrem spraw wojskowych, dwukrotnie premierem.

Politykę Piłsudskiego poparło wielu twórców: skamandryci, Wacław Sieroszewski, Juliusz Kaden-Bandrowski, Boy-Żeleński, Kazimiera Iłłakowiczówna, Zofia Nałkowska, Bruno Schulz. Witkacy w „Niemytych duszach” napisał o Marszałku: „Do tzw. wypadków majowych włącznie – wielkość jego jest bezsprzecznie po jego stronie. Potem miał więcej siły, niż jej dla całości społeczeństwa zużyć pragnął czy mógł”.
Marszałkowi przesłał swe błogosławieństwo papież Pius XI, co wywołało ogromne wrażenie w Polsce.
Czy Józef Piłsudski wykorzystał przewrót na przeprowadzenie zmian w kraju? Rząd profesora Kazimierza Bartla przedstawił program sanacji państwa. Zmieniono konstytucję, wzmacniając rolę prezydenta, m.in. przez nadanie mu prawa do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Pozbawiono posłów immunitetu, zakazano im kupowania i dzierżawy dóbr państwowych, przyjmowania dostaw publicznych, co miało zminimalizować możliwość korupcji.

Z wojska usunięto skompromitowanych generałów (Zagórskiego, który nakazał lotnictwu strzelać do cywilów, Żymierskiego, powiązanego z aferą masek przeciwgazowych i innych). Rządy sanacji zajęły się modernizacją kraju: powstawały nowe zakłady przemysłowe, ukończono budowę portu w Gdyni, ustabilizowano walutę i kontynuowano reformę rolną. Zlikwidowano deficyt budżetowy. Już w 1926 roku osiągnięto nadwyżkę ponad 50 milionów złotych, a w roku następnym aż 276 milionów.
Od 1926 roku do śmierci Marszałek sprawował faktyczną władzę. To jego słuchał prezydent i kolejni premierzy. Sejm stał się atrapą. Jednakże partie działały, istniała różnorodna prasa. Wbrew nadziejom niektórych, rządy w dalszym ciągu zmieniały się co kilkanaście miesięcy, a to nie sprzyjało długofalowej polityce. Piłsudski popełnił jednak wiele błędów. Proces brzeski, brutalna rozprawa z posłami rozczarowała wielu intelektualistów. PPS szybko przeszła do opozycji. Błędem było ograniczanie praw wyborczych, zaostrzanie cenzury. Na stanowiska powołano ludzi niekoniecznie fachowych, ale z przeszłością legionową. Z czasem też Piłsudski za dużo obowiązków brał na siebie, nie pozwalał współpracownikom podejmować decyzji. Oni sami też, jak sparaliżowani czekali na to, co powie Marszałek. Z biegiem czasu i pogarszaniem się zdrowia Piłsudskiego stawało się to niebezpieczne.

Dziwnym zbiegiem okoliczności Marszałek zmarł w rocznicę zamachu: 12 maja 1935 roku. Cały naród zjednoczył się w żałobie. Zrozumiano, że odszedł wybitny Polak, którego celem było dobro i siła kraju. Witkacy uznał Piłsudskiego za jedynie naprawdę wielkiego człowieka od XVI wieku. W podobnym tonie pisał w eseju „Powstają legendy” Bruno Schulz.
Spory o zamach majowy, rządy Marszałka i rzekomą dyktaturę, rozstrzygnęło społeczeństwo, nazywając go „Dziadkiem” i stawiając mu pomniki. W 1988 roku studenci warszawscy z własnej woli przywrócili imię Marszałka Uniwersytetowi Warszawskiemu. W III RP popularnością cieszyły się też inscenizacje przedstawiające przyjazd Józefa Piłsudskiego z Magdeburga. Gdyby Piłsudski był dyktatorem, to nikt by ich nie oglądał ani nie przyjmował tak gorąco.

 

Piotr Łopuszański

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka