Niebotyczny kurs franka szwajcarskiego bije po kieszeni setki tysięcy młodych Polaków. Ci, którzy zaciągnęli kredyty na mieszkania podczas boomu gospodarczego, w latach 2007-2008 przechodzą właśnie ciężką próbę. Gdy się zadłużali, frank kosztował ok. dwóch złotych. Teraz prawie cztery złote. I nie wiadomo, kiedy przestanie rosnąć.
Rankiem 5 sierpnia kurs szwajcarskiej waluty doszedł do 3,75 zł. To nowy rekord. Szwajcarski bank centralny próbuje osłabić swoją walutę, ale jest bezsilny wobec gigantycznych pieniędzy płynących do Szwajcarii z całego świata.
Dlaczego frank drożeje? Zaczynają się coraz poważniejsze zawirowania w światowej gospodarce. Mówi się o drugiej fali kryzysu, być może nawet groźniejszej od poprzedniej. Najwyraźniej problemy widać w USA. Co prawda nie upadają tam ban
ki, ale poziom długu publicznego jest tak wysoki, że kongres i senat po raz kolejny musiały zgodzić się na zaciąganie kolejnych pożyczek. Tym razem jednak nie zrobiły tego po cichu i spokojnie, ale rozpoczęła się na ten temat spora dyskusja, miejscami nawet kłótnia. To, upadek Grecji, zawirowania wokół Hiszpanii, Portugalii, Irlandii, a nawet Francji sprawiły, że inwestorzy z całego świata szukają bezpiecznych lokat. Za taką inwestycję uznany został właśnie szwajcarski frank. Inwestorzy kupują go na potęgę, więc cena szwajcarskiej waluty idzie do góry.
To nie opłaca się samym Szwajcarom, bo za swoje towary eksportowe dostają mniej pieniędzy (jeśli sprzedają nam zegarek za 10 tys. zł, to przy obecnym kursie dostaną za niego ok. 2667 franków. A jeśli frank będzie kosztował 2 zł, to dostaną 5000 franków). Dlatego na rynku próbuje interweniować szwajcarski bank centralny, ale bez większych rezultatów.
Nabici w kredyty
Kilka lat temu młodzi Polacy rzucili się kupować mieszkania. Na rynek wchodził wyż demograficzny z lat 80., ceny mieszkań szybowały coraz bardziej w górę i nie wiadomo było, czy kiedykolwiek wrócą do normalnego poziomu. Kredyty były bardzo łatwo dostępne. Obroty rynku mieszkaniowego - gigantyczne. Frank był tani, więc początkowo i raty niskie.
Skąd wzięły się kredyty we frankach? Stopy procentowe w Szwajcarii są znacznie niższe niż w Polsce, a to sprawiało, że oprocentowanie kredytu w tej walucie było znacznie mniejsze niż w złotówkach. I nikt nie przejmował się tym, że kiedyś frank może być drogi. Bo czy my myślelibyśmy dziś, że euro może kosztować 8 zł? To prawie niemożliwe. Ale z frankiem tak się stało. Poza tym ze względu na niższą ratę młodzi ludzie otrzymywali w bankach większą zdolność kredytową. Mogli kupić większe mieszkanie.
Miesięczne raty kredytów zaciągniętych w szwajcarskiej walucie były dość tanie. Nawet o kilkaset złotych miesięcznie niższe od podobnych zaciągniętych w złotówkach. To zysk kredytobiorców. Dziś często słyszy się, że ci, którzy zaciągnęli kredyt we frankach nie powinni płakać, bo i tak wychodzą na tym dobrze. Ich rata nadal jest niższa lub porównywalna z tą, jaką płacą ich znajomi, którzy wzięli kredyt w złotówkach. Tyle, że ci od franków mają teraz do zapłaty dwa razy więcej.
Załóżmy, że kupowali mieszkanie za 200 tys. zł. Musieli więc kupić 100 tys. franków [jeśli frank był po 2 zł]. Teraz nadal mają do oddania 100 tys. franków (niewiele mniej, bo na początku spłaca się prawie same odsetki), ale waluta kosztuje już 3,75. Jak łatwo policzyć, oddać muszą 375 tys. zł. a do tego dochodzą jeszcze inne koszty. Największy z nich to spread, czyli prowizja banku za sprzedaż waluty, która w niektórych bankach sięga kilkunastu procent raty.
Teraz pojawia się szansa na jej ominięcie – nad odpowiednią ustawą pracują parlamentarzyści.
Ustawa rozwiąże problem?
Projekt wicepremiera Pawlaka w sprawie obniżenia lub likwidacji spreadów trafił już do senatu. Jeśli szybko przejdzie przez wyższą izbę parlamentu, a potem ustawę podpisze prezydent, będzie można spłacać kredyty frankami kupionymi np. w kantorze.
Zgodnie z ustawą kredytobiorca będzie mógł spłacać kredyt zaciągnięty w obcej walucie w kasie lub przelewem. W internecie już skrzykują się ludzie, którzy chcą razem, hurtowo kupować walutę, aby było taniej.
Jeśli ustawa przejdzie przez senat bez poprawek, a prezydent Komorowski podpisze szybko, to kredytobiorcy będą mogli płacić niższe raty już od 21 sierpnia.
Rozmowa z Agatą Chrzanowską, Dyrektor Wydziału Marketingu Bankowości Hipotecznej Banku Millennium S.A.
- Jak standardowo wygląda zabezpieczenie Państwa banku w przypadku kredytu hipotecznego?
- Zabezpieczeniem kredytu hipotecznego jest ustanowiona na rzecz banku hipoteka na nieruchomości, mająca najwyższe pierwszeństwo. Dodatkowo, standardowo wymagane jest ubezpieczenie na życie kredytobiorcy oraz ubezpieczenie nieruchomości. Kredytobiorcy mogą dokonać wyboru, tj. ubezpieczyć się samodzielnie lub za pośrednictwem banku.
- Wyobraźmy sobie taką sytuację: mieszkanie kosztowało 100 tys. zł. klient pożyczył na nie 90 tys. , biorąc kredyt we frankach szwajcarskich. Obecnie jego mieszkanie warte jest ok. 90 tys. (kupował mieszkanie 2-3 lata temu), zaś do spłaty ma ok. 185 tys. zł po obecnym kursie franka, a więc suma jego zobowiązań wobec banku przekracza wartość mieszkania. Przestaje spłacać kredyt, bo uznaje, że bardziej opłaca mu się oddać bankowi mieszkanie i zostać i bez niego, i bez kredytu. Co w takiej sytuacji robi bank?
- Nie jest możliwe, by klient przekazał mieszkanie bankowi, ponieważ bank nie jest właścicielem nieruchomości. W opisanym przypadku zarówno klient ma możliwość sprzedaży mieszkania, jak i komornik na wniosek banku. Hipoteka wpisana w księgach wieczystych nieruchomości zabezpiecza interesy banku- środki uzyskane ze sprzedaży mieszkania (niezależnie od jej formy) są ewidencjonowane na spłatę kredytu hipotecznego. Jeśli kredyt nie zostaje spłacony w całości, to klient (były właściciel nieruchomości) jest nadal kredytobiorcą zobowiązanym do spłaty pozostałej części kredytu.
W przypadku wszczęcia postępowania egzekucyjnego, bank prowadzi je do innych (wszystkich) składników majątku (ruchomości, wynagrodzenia, rachunków bankowych itp.) bądź zawiera z kredytobiorcą ugodę dotyczącą spłaty zobowiązania.
Komentuje Marta Chmielewska-Racławska z Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego: „W opisanej sytuacji należałoby znać dokładną treść umowy, podpisanej między klientem a bankiem. Proszę tylko pamiętać, że bankom raczej nie zależy na przejmowaniu mieszkań klientów, bo ich działalność jest działalnością finansową, a niespłacenie kredytu przez klienta oznacza dla banku stratę. Jeśli kredytobiorca znajduje się w trudnej sytuacji, powinien zgłosić się do banku i spróbować negocjować warunki umowy.”
To my, frankiści
- Jak to jest możliwe, że walutą dużego i silnego państwa da się w ten sposób manipulować? Frank w ciągu 10 minut może np. zyskać czy stracić kilkanaście groszy. To jest horror - mówi Marcin, 28 letni informatyk z Warszawy. - Póki co dajemy sobie jakoś radę, ale jest naprawdę ciężko. Wciąż mamy do spłacenia 170 tys. franków. Ustawa antyspreadowa nic mi nie daje. Przeliczyłem i wyszło mi, że w ciągu roku oszczędzę ok. 230 zł, więc tyle co nic. Z drugiej strony mój bank nalicza małą marżę. Być może jest to rozwiązanie dla tych, których banki narzucają przy spłacie kredytu naprawdę wysoką marżę. Jestem w sytuacji bez wyjścia. Bo jeśli frank znów za jakiś czas wróci do poziomu, na jakim był, gdy brałem kredyt, czyli 2,6 zł., to i tak nie będzie mi się opłacało przewalutować go na złotówki. Przy takich stopach procentowych jakie są w Polsce musiałbym płacić miesięcznie ok. 3 tys. zł raty. To samobójstwo.
W podobnej sytuacji jest Magda, 30 lat.
- Braliśmy kredyt na mieszkanie, gdy frank był po 2,30 zł. Pożyczyliśmy 115 tys. franków. Na początku płaciliśmy 1500 zł miesięcznie, teraz ponad 2000 zł. Co będzie, jeśli frank będzie dalej drożał? Boję się o tym myśleć. Nie wiem, co zrobimy. Nie bardzo mamy już na czym oszczędzać. Nawet jeśli sprzedamy mieszkanie, to i tak nie wystarczy na spłatę kredytu. Myślę o skorzystaniu z ustawy antyspreadowej, jeśli mogłabym na tym oszczędzić choćby 200 zł miesięcznie. To już całkiem sporo. Jeśli frank za jakiś czas spadnie, i znów będzie kosztował nieco ponad 2 zł, to nie wykluczam, że zmienię kredyt na złotówki. Nie chcę drugi raz przeżywać tego horroru.
Maciek Chudkiewicz
Lubię to! facebook.com/TygodnikSolidarnosc
Inne tematy w dziale Gospodarka