fot. T. Gutry
fot. T. Gutry
Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
433
BLOG

Sprawiedliwość? W zasadzie nie

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 0

Latem, mimo sezonu urlopowego, policja, prokuratura i sądy działały. Chciałoby się powiedzieć: niestety. Ostatnie doniesienia o ich dziwnych decyzjach każą zastanowić się nad działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości. 

Oto słyszymy, że osobnik zwany „Łomiarzem” wyszedł przed wyrokiem z aresztu na wolność, gdyż sąd uznał, że dowody są już zebrane, a oskarżony siedział w areszcie już 2 lata. Prokurator wnosił o dalszy areszt, ale argumentował jedynie możliwością matactwa przez sprawcę. A przecież istotą sprawy był to, że aresztowany, który maniakalnie napada na kobiety, uderzając je łomem w głowę, jest niebezpieczny dla otoczenia. Sąd wie, że sprawca był zabójcą i w każdej chwili może zaatakować ponownie, ale zdecydował, iż oskarżony - niczym zwykły chuligan - będzie zgłaszać się na policję dwa razy w tygodniu.

Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że polska prokuratura udostępniła Białorusi dane o kontach bankowych opozycjonisty białoruskiego Alesia Białackiego, zbierającego fundusze na działalność przeciwników Łukaszenki. Organa wymiaru sprawiedliwości gorliwie przekazały te informacje w ramach tzw. pomocy prawnej, co ułatwiło milicji białoruskiej aresztowanie Białackiego. Prokuratura przy tym zignorowała fakt, że ta sama Białoruś notorycznie łamie wszelkie konwencje międzynarodowe, nie wpuszczając na swoje terytorium polskich dyplomatów i parlamentarzystów, łamie prawa człowieka, finguje sprawy wobec przeciwników politycznych, narusza prawa mniejszości narodowych, prześladując zwłaszcza Polaków. Białackiemu organa białoruskie postawiły zarzut posiadania zagranicznego konta i nieopodatkowania dochodów na nim się znajdujących. Grozi za to 7 lat. Warto zauważyć, że ten sam zarzut można postawić... prezydentowi Łukaszence, który ma tajne konto w Szwajcarii.

Polska nie jest na szczęście Białorusią, lecz nasze służby podległe ministerstwu spraw wewnętrznych (policja), Ministerstwu Sprawiedliwości (sądy), oraz prokuratura od dłuższego czasu wykazują nie tylko indolencję, ale i nieodpowiedzialność. Z więzienia wychodzi osobnik skazany za znęcanie się nad rodziną. Kobiety proszą policję o ochronę. Policja odmawia. Mężczyzna zabija pasierbicę i żonę. Policja nie widzi w zdarzeniu własnej winy. To się zdarzyło na początku sierpnia, ale przecież znamy takie historie od dawna.

Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu od dawna wytyka Polsce brak rzetelności w polskim wymiarze sprawiedliwości i przewlekłość procesów. Sprawy cywilne trwają po kilka lat, karne - nawet kilkanaście. Od 20 lat nie zakończono procesu autorów stanu wojennego. Być może jednym z powodów jest to, że sędziowie nigdy nie zostali zlustrowani. Przewlekłość procesu powoduje, że podsądnym należy się odszkodowanie, które Polska musi płacić z naszych podatków.

Prasa wielokrotnie ujawniała korupcyjne powiązania w środowisku adwokatów, sędziów, prokuratorów, notariuszy. Kilka lat temu w Poznaniu rozbito gang załatwiający krewnym i znajomym nieruchomości. W skład grupy wchodził sędzia, adwokat i osoby z wydziału ksiąg wieczystych, które wpisywały nowych „właścicieli”. Tak więc ludzie, będący osobami zaufania publicznego, dla własnych korzyści bezprawnie przyznawali akty własności kamienic w centrum miasta. Gdzie wtedy był nadzór nad sędziami, nad wydziałem ksiąg wieczystych?

W Krakowie sędziowie przyznawali tytuły prawne do kamienic osobom podszywającym się pod dawnych żydowskich właścicieli, którzy dziś mieliby ponad 100 lat. Powiązania korupcyjne w mniejszych miastach, gdzie ludzie się dobrze znają, są patologiczną rzeczywistością. Znam sprawę, w której sąd nakazał wyeksmitować z mieszkania starszą kobietę posiadającą sądowy tytuł do odziedziczonego w spadku lokalu. Dlaczego? Bo pewna osoba zajmująca się w mieście rozdzielaniem funduszy europejskich kupiła kamienicę, w której starsza pani miała mieszkanie. Urzędniczka zażyczyła sobie przejąć ten lokal i dopięła swego. Na skargi na czynności komornika sąd nie reagował. Sprawą zainteresowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która chciała wziąć udział w procesie sądowym po stronie poszkodowanej - sąd się na to nie zgodził.

W znanej sprawie Agnes Trawny, która w latach 70. zrzekła się swej nieruchomości w Nartach na Mazurach i wyjechała do Niemiec, gdzie dostała za porzucone mienie odszkodowanie, sąd wyzuł z zasiedziałego w dobrej wierze gospodarstwa dwie rodziny. Dlaczego? Bo w księgach wieczystych figurowała ciągle jako właścicielka pani Trawny. A przecież było to niedopatrzenie urzędnika od ksiąg wieczystych, a nie rodzin, które zamieszkały w tych gospodarstwach. Sąd pominął ten fakt, podobnie jak zignorował przepisy o zasiedzeniu. Co na to minister sprawiedliwości?

W Sądzie Rejonowym w Toruniu wbrew kodeksowi postępowania cywilnego istnieje praktyka, że zażaleń nie przekazuje się do sądu drugiej instancji, lecz oddala w pierwszej. Zgodnie z prawem sąd może sam odnieść się na zażalenie, jeśli je uwzględnia. W przeciwnym razie musi przesłać zażalenia do sądu wyższej instancji. Skargi na takie praktyki prezes toruńskiego sądu ignoruje. Co na to minister sprawiedliwości?

Sposób kształcenia polskich prawników, późniejszych adwokatów, sędziów, prokuratorów nie jest właściwy. Po studiach wychodzą ludzie niedouczeni, często bez predyspozycji moralnych do wykonywania zawodu. Powstały więc układy towarzyskie silniejsze od przepisów prawa. Korporacje bronią interesów grupowych, stawiając interes środowiska nad dobro państwa i obywateli.

Również system organizacji pracy policji, jej wynagradzania i awansów jest absurdalny. Premiuje się posłusznych, a nie zdolnych. Funkcjonariusz, który naprawdę chce ścigać przestępców, jest albo usuwany z szeregów, albo pomijany w awansach. Policjanci nie są też zainteresowani karaniem np. kierowców za łamanie przepisów drogowych. W każdym mieście są ulice, po których ścigają się motocykliści. Prawie nigdy nie ma na nich policji. Czemu? Gdyż pieniądze z mandatów nie idą na policję. Wystarczy więc zmienić ustawę o policji w jednym punkcie, by funkcjonariuszom zaczęło się opłacać nakładanie mandatów i pilnowanie porządku.

Sami policjanci też są jak inni obywatele dość nonszalanccy w stosowaniu prawa. Na drodze miedzy Lęborkiem a Słupskiem policjant jechał z niedozwoloną prędkością i pod wpływem alkoholu. W Łebie radiowozem na sygnale policjant zawoził obiad swojej mamusi. W Warszawie funkcjonariusze policji samochodem służbowym jadą w godzinach pracy do baru lub do sklepu. Kurs wykonują pod pretekstem patrolu.

Dzisiejsza policja przejęła od milicji nie tylko mundury, budynki i część kadry, która uczyła nowych funkcjonariuszy. Przejęła atmosferę rodem z lat Gierka.

Znany jest mi przypadek oskarżenia przez policjantkę kobiety, która zgłaszała zakłócanie ciszy nocnej przez sąsiadów, co potwierdzały patrole policji. Kobieta została uznana za osobę pokrzywdzoną. Mimo to policjantka oskarżyła ją za zakłócanie ciszy nocnej owym hałaśliwym sąsiadom i... dopisała we wniosku o ukaranie jej rzekomą karalność. Komendant z Rejonu Warszawa II nie zareagował w tej sprawie, a na pismo, że taką policjantkę należałoby ukarać dyscyplinarnie, odpisał, że osoba prywatna nie może zgłaszać takich wniosków.

Podobnie jak w wojsku, tak w policji i sądownictwie zawodzi system nadzoru. Policjanci i prokuratorzy lubiani przez swych przełożonych, mogą spać spokojnie. Nic im się nie stanie, nawet jeśli popełniają nadużycia. Prokurator nie płacił alimentów. Przełożony nie widział w tym nic złego. Sędziowie zaś są faktycznie nieusuwalni, a więc pozostają ponad prawem (przecież kolega sędzia nie będzie skazywał kolegi za łamanie przepisów prawa). Sędziowie mają orzekać zgodnie z prawem i w granicach prawa. Tymczasem w Polsce zasada niezawisłości sędziego doprowadzona została do absurdu. Państwo musi mieć sposób na usuwanie ze stanowisk sędziów orzekających wbrew prawu.

Prawo do pomocy adwokata z urzędu dla osób ubogich jest fikcją, gdyż większość adwokatów nie udziela za darmo porad i rzadko pomaga na rozprawie takim osobom. Z reguły adwokat z urzędu ustanowiony w sprawie nie stawia się na rozprawy. Prawo jest też naruszane przez komorników, nad którymi sądy mają sprawować nadzór. Zdarzają się komornicy nadgorliwi, którzy przedkładają swoją korzyść nad zasady prawa i poczucie sprawiedliwości. Do rzadkości należą tacy, którzy nie wykonają eksmisji emerytów korzystnej dla biznesmena, który w niejasny sposób zawładnął domem czy lokalem. Mija kadencja rządu premiera Tuska, w którym przewinęło się kilku ministrów, a poprawy w wymiarze sprawiedliwości nie widać.

W latach 70. Jacek Fedorowicz napisał książkę wytykającą absurdy życia w PRL, dając jej tytuł „W zasadzie tak”. Dziś w związku z patologiami w wymiarze sprawiedliwości powinien powiedzieć: „W zasadzie nie”. Ustrój zapisany w konstytucji III RP spełnia wymogi państwa prawa, ale rzeczywistość od 20 lat temu przeczy. Sądy mają obowiązek przestrzegać prawa. Uczciwe wyroki muszą zapadać szybko, zatem procedury sądowe (cywilne jak i karne) trzeba poprawić. Musi też być prawdziwy nadzór, gdyż na razie mamy do czynienia z fikcją. Czy obywatele muszą się zbuntować, żeby w Polsce działo się lepiej? Powiedzieć „nie” tej sferze państwa, która decyduje często o życiu, mieniu czy zdrowiu, miejscu zamieszkania itd.? Gdyby się zastanowić, która z dziedzin, za którą odpowiada państwo, działa dobrze, mielibyśmy trudności. Związek zawodowy Solidarność powinien zabrać głos w tej sprawie. Jako niezależna od państwa, powstała na sprzeciwie wobec praktyki władzy Gierka, Solidarność powinna zażądać reform w policji, prokuraturze i w sądownictwie. Reform nie tylko na papierze, ale i w praktyce. Pamiętajmy - bez sprawiedliwości w państwie obywatele nie będą czuli się bezpiecznie i nie będą mieli zaufania do państwa. Jeśli państwo wymaga od obywateli przestrzegania prawa, to musi zacząć od siebie. Powiedzmy władzom: dość! Zbliżają się wybory. Przypomnijmy kandydatom na posłów, że powinni słuchać obywateli, a nie zajmować się sporami o miejsca na listach, wizerunek, kłótniami o trzeciorzędne kwestie międzypartyjne. Tu chodzi o jakość życia w państwie. Bo inaczej - po co nam państwo?

Piotr Łopuszański

Lubię to! facebook.com/TygodnikSolidarnosc

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka