fot. Marcin Żegliński
fot. Marcin Żegliński
Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
178
BLOG

Duda: Od polityki nie uciekniemy

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 0

– Na pewno za rządów tej koalicji, wspieranej dodatkowo przez miastową Samoobronę, jak określam Ruch Palikota, nie będzie łatwo. Nam drugą stronę do negocjacji wybrało społeczeństwo. W dialogu społecznym będziemy starali się załatwić jak najwięcej dla pracowników i członków związku. Jestem zawsze za tym, żeby rozmawiać. Ale jeśli okaże się to niemożliwe, będziemy demonstrować – mówi Piotr Duda, przewodniczący Solidarności, w rozmowie z Krzysztofem Świątkiem.



– Zadeklarował Pan po wyborach parlamentarnych, że związek jest przygotowany na negocjacje, dialog społeczny, ale jak zajdzie potrzeba, to także na bitwę, a nawet na wojnę. Gdzie widzi Pan potencjalne pola konfliktu? W czym Solidarność nie ustąpi?

– Wynik wyborów jest daleki od marzeń – zarówno moich, jak i członków związku. Każda partia liberalna, w tym wypadku Platforma Obywatelska, stanowi zagrożenie dla pracowników i związków zawodowych. Ale mamy następujący wybór: albo na cztery lata schodzimy do podziemia, albo przyjmujemy, że jest druga strona do negocjacji i rozmawiamy. Mam nadzieję, że w ciągu tych czterech lat będziemy prowadzić dialog z rządem, a politycy koalicji rządzącej nie będą walczyć ze związkami zawodowymi, a szczególnie z Solidarnością, tylko skupią się na walce z kryzysem. Liczę, że nowy parlament przyjmie obywatelski projekt ustawy o podniesieniu płacy minimalnej. Solidarność na pewno nie zgodzi się na to, by negatywne zapisy ustawy antykryzysowej, której obowiązywanie się kończy, znalazły się np. w kodeksie pracy. Sytuacja w Polsce i w Europie jest dynamiczna i do końca nie wiadomo, jakie wyzwania przed nami. Wierzę, że komisja trójstronna stanie się silniejszym ośrodkiem dialogu społecznego, a jej przewodniczący – wicepremier czy minister – będzie miał mocną pozycję w rządzie. Tak, byśmy mogli na jej forum podejmować odpowiednie decyzje.

– Mija rok od Pana wyboru na stanowisko przewodniczącego Komisji Krajowej. Jak bardzo różni się obraz Solidarności z perspektywy szefa regionu i przewodniczącego całego związku? Z jakich problemów nie zdawał Pan sobie sprawy, będąc wcześniej liderem Śląsko-Dąbrowskiej „S”?

– Właściwie nic mnie nie zaskoczyło. Jako szef największego regionu Śląsko-Dąbrowskiego miałem w pigułce wszystkie problemy, które dziś muszę rozwiązywać jako przewodniczący całego związku. Spotykałem się z przedstawicielami najsilniejszych branż i znaczących struktur terenowych, byłem też szefem dużego zakładu pracy, jakim jest region. Dziś chciałbym jedynie, żeby doba była dłuższa. Ale kandydując, wiedziałem, że to będzie harówa, a jak na coś się decyduję, to oddaję się w całości. Nie lubię robić czegokolwiek na pół gwizdka.

– Co uważa Pan za największy sukces, a czego nie udało się zrealizować w ciągu tego roku?

– Wiele było spraw bieżących, interwencji. Nieraz musieliśmy rzucić wszystko, by reagować na aktualne wydarzenia, bo rząd nie zasypiał gruszek w popiele. Pojawiały się dziwne, antypracownicze projekty. Zorganizowaliśmy dwie duże, ogólnopolskie demonstracje – 30 czerwca w Warszawie i 18 września we Wrocławiu, wspólnie z europejskimi związkami. Dla mnie najważniejsze jest realizowanie uchwały programowej. Stąd m.in. obywatelska inicjatywa ustawodawcza o podniesieniu płacy minimalnej. Sukcesem całego związku jest to, że w ciągu tego roku zaufanie do Solidarności wzrosło o 9 proc., zwłaszcza wśród ludzi młodych, co dla mnie jest szczególnie ważne. To znak, że nasza ciężka praca organiczna ma sens. Niejednokrotnie małe sprawy załatwiane w zakładach pracy przynoszą więcej niż wielkie, krajowe inicjatywy. A tych małych spraw były setki. Przez ten rok zjeździłem Polskę wzdłuż i wszerz, byłem w kilkunastu regionach, na wielu spotkaniach z organizacjami zakładowymi. Jako przewodniczący związku chcę poznawać problemy pracowników bezpośrednio od nich, a nie zza biurka w Gdańsku. My, jako Komisja Krajowa, jesteśmy dla ludzi, dla członków związku, a nie odwrotnie.

– Rok temu na zjeździe wyborczym we Wrocławiu podkreślał Pan, że skuteczność Solidarności zależy w dużej mierze od jej liczebności. Jak do związku przyciągnąć więcej ludzi młodych?

– Chociażby takimi działaniami jak w ostatnim roku, kiedy mogą się przekonać, że Solidarność interweniuje w ich sprawach. Jeżeli teraz powstaje nowa organizacja związkowa i do firmy idą nasi organizatorzy, to widzą, że zmieniło się nastawienie wielu młodych do związków zawodowych. Dziś młodzi wiedzą, że zapisują się do związku zawodowego, a nie ugrupowania politycznego czy organizacji, która miałaby stanowić zaplecze jakiejkolwiek partii.

– Przed nami cztery lata rządów koalicji PO-PSL. Jak Solidarność może realizować swoje cele przy tak niesprzyjającym otoczeniu politycznym?

– Na pewno za rządów tej koalicji, wspieranej dodatkowo przez miastową Samoobronę, jak określam Ruch Palikota, nie będzie łatwo. Nam drugą stronę do negocjacji wybrało społeczeństwo. I w dialogu społecznym będziemy starali się załatwić jak najwięcej dla pracowników i członków związku. Jestem zawsze za tym, żeby rozmawiać. Ale jeśli okaże się to niemożliwe, będziemy demonstrować i głośno krzyczeć, że dialog jest pozorowany.
Od polityki do końca nie uciekniemy. To dla mnie jasne. Jesteśmy skazani na negocjacje i z pracodawcami, i z politykami. Gdy złożyliśmy w sejmie projekt naszej inicjatywy obywatelskiej o podniesieniu płacy minimalnej, musiałem spotkać się z szefami klubów parlamentarnych, bo przecież to posłowie później głosują, a nie działacze związkowi. Solidarność traktuje wszystkie partie polityczne po partnersku. Przed żadnym ugrupowaniem nie będziemy klękać.

– Szefowie regionów spodziewają się trudnej kadencji dla pracowników, obawiają prób liberalizacji kodeksu pracy i osłabiania pozycji związków zawodowych. Czy liczy Pan, że ewentualne antypracownicze projekty będzie wetował prezydent Komorowski?

– My zawsze będziemy mieli pod górkę, niezależnie od tego, jaka będzie władza. Związki powstają przecież nie po to, by być, ale by chronić pracowników, którzy mają problemy. Idziemy zawsze pod prąd. Prezydent stoi na straży konstytucji i powinien być gwarantem dialogu społecznego. Mam nadzieję, że prezydent Komorowski nie dopuści do tego, by związki zawodowe, które powinny odgrywać ważną rolę w życiu społecznym, zostały zepchnięte na margines albo zneutralizowane. W zachodnich demokracjach dialog ze stroną społeczną jest standardem. W Polsce stroną do dialogu są związki zawodowe.

– Solidarność stoczni gdańskiej krytykowała Pana za brak zaproszenia dla Jarosława Kaczyńskiego na uroczystości 31. rocznicy Sierpnia w Gdańsku. Jak wyglądają relacje z PiS-em? Czy liczy Pan, że to ugrupowanie będzie w parlamencie reprezentować interesy pracowników?


– Solidarność i PiS są na siebie skazani w tym sensie, że dla członków związku programowo najbliższym ugrupowaniem pozostaje Prawo i Sprawiedliwość. W programie tej partii są ważne idee prospołeczne. I Jarosław Kaczyński doskonale zdaje sobie sprawę, że PiS nie ma innego wyjścia, jak realizowanie programu prospołecznego, reprezentowanie interesów pracowniczych. Osoby, które dostały się z poparciem Solidarności do parlamentu – jak Stanisław Szwed czy Janusz Śniadek – promują pozytywną rolę dialogu społecznego i wiem, że będą dobrze reprezentować interesy naszego związku.

– Co będzie najważniejszym punktem obrad przyszłorocznego Krajowego Zjazdu Delegatów?

– Dużo zależy od aktualnej sytuacji w kraju. Na pewno będzie to zjazd roboczy. Dokonamy bilansu połowy kadencji, zakładamy też zmiany w statucie i regulaminie Krajowego Funduszu Strajkowego.

– Solidarność przygotowuje się do dużej kampanii, w której będzie występować przeciw zatrudnianiu na umowy śmieciowe. Odchodzenie pracodawców od stałego zatrudnienia na rzecz wieloletnich umów okresowych stało się normą. Na umowę-zlecenie i o dzieło zatrudnionych jest w Polsce 800 tys. osób. Do kogo Solidarność adresuje tę kampanię?

– Przede wszystkim do pracodawców, ale i pracowników, szczególnie młodych. Finałem tej kampanii powinno być zaproponowanie pozytywnych zmian prawnych przez komisję trójstronną. Chcemy uzmysłowić pracodawcom, że osoba, która ma etat, jest lepszym pracownikiem. Szef firmy może przetestować pracownika, ale zatrudnianie na umowie okresowej przez kilka lat to już wypaczenie idei okresu próbnego. Są przypadki, gdy w obecności pracownika niszczy się umowę na czas określony i przedstawia kolejną, taką samą. Patologią stało się zatrudnianie za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej, które – jak sama nazwa wskazuje – miały przygotowywać pracowników do podjęcia stałego zatrudnienia, ewentualnie okresowo uzupełniać braki kadrowe w firmach. Dziś przez te agencje firmy zatrudniają znaczącą część swoich pracowników. I stało się to normą. Pracodawcy chcą korzystać z elastycznych form zatrudnienia. Nasza kampania ma pokazać, że im także to się nie opłaca, bo pracownik, który nie utożsamia się ze swoją firmą, jest po prostu gorszym pracownikiem.

– Minister Michał Boni proponuje, by od umów o dzieło były odprowadzane składki emerytalne. To dobry pomysł?

– Każda forma utrudnienia pracodawcom omijania prawa pracy i zmuszenie ich, by trzy razy przeanalizowali, czy nie bardziej opłaca im się zatrudnić daną osobę w oparciu o klasyczną umowę o pracę, jest dobra.

– Najważniejsze cele na kolejny rok?

– Na pewno doprowadzenie do pozytywnego finału naszej inicjatywy obywatelskiej dotyczącej podniesienia płacy minimalnej. Po drugie – wspomniana kampania przeciw zatrudnianiu na umowy śmieciowe. Sprawa trzecia – pakiet klimatyczny. Wspólnie z pracodawcami kontynuujemy kampanię przeciw niesprawiedliwej dyrektywie UE dotyczącej emisji CO2. W dniach 16–17 listopada w Sali Kongresowej w Warszawie zorganizujemy dużą konferencję na ten temat. Poza tym interwencje w sprawach bieżących. Nie wiadomo, w jakim stopniu dotknie Polskę drugie uderzenie kryzysu gospodarczego. Czy rząd będzie grzebał w kodeksie pracy? Czy zechce podnieść wiek emerytalny? Czy dojdzie do zamachu na emerytury górnicze czy mundurowe, a więc świadczenia naszych górników i strażaków? To wielkie niewiadome. Solidarność na pewno będzie twardo bronić praw tych grup zawodowych.

Lubię to! facebook.com/TygodnikSolidarnosc

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka